Taryfy na prąd na 2024 rok, które w piątek zatwierdził prezes URE, są niższe o 31,3 proc. w stosunku do taryf zatwierdzonych na 2023 r. (ceny spadną z 1076,7 zł do 739,3 zł). Powodem są spadki cen na rynku hurtowym w stosunku do cen z kontraktów zawieranych w 2022 r. - wyjaśnił urząd.
Jednocześnie prezes URE Rafał Gawin przypomniał, że choć taryfy na 2024 r. są niższe od tych z 2023 r., nie oznacza to obniżki na rachunkach odbiorców objętych zamrożeniem cen, w tym taryfowanych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak samo jak w 2023 roku, tak do połowy 2024 roku stawki na rachunkach gospodarstw domowych i szeregu odbiorców wrażliwych będą zamrożone na poziomie z 2022 roku. Różnicę dopłaci dostawcom państwo. Wyjątkiem będą ci, którzy przekroczą limity zużycia prądu - 1500 kWh dla gospodarstw domowych, 1800 kWh dla osób z niepełnosprawnością, a dla rolników i dla rodzin z Kartą Dużej Rodziny 2000 kWh. Wtedy za nadwyżkę zapłacą więcej, ale maksymalnie 693 zł za MWh.
Ile trzeba będzie płacić
Takie zasady będą obowiązywać zgodnie z podpisaną już przez prezydenta Andrzej Dudę ustawą do połowy 2024 roku - czy na pozostałą część roku zostaną wprowadzone jakieś rozwiązania osłonowe, na razie nie wiadomo. Jak wylicza serwis wysokienapiecie.pl, zgodnie z zatwierdzonymi na przyszły rok taryfami w najpowszechniejszej taryfie G11 stawka za kilowatogodzinę energii elektrycznej będzie wynosić 75 gr netto (z akcyzą).
Według szacunków serwisu koszty zakupu energii, akcyzy i kolorowych certyfikatów (bez kosztów profilu) dla tej taryfy nie przekroczyły 66 gr/kWh. Oznacza to, że sprzedawcy prądu będą mieli 9 groszy marży na każdej kilowatogodzinie - nigdy wcześniej tak wysokiej marży nie mieli. Przynajmniej jeśli chodzi o kwotę, bo jeśli spojrzeć na temat pod kątem proporcji, to w 2024 roku marża w tej taryfie przewyższy koszty o 12 procent, podczas gdy w latach 2015-2018 było to nawet 16-21 proc.
Ponieważ do połowy roku będzie działała ustawa osłonowa, odbiorcy uprawnieni do tej osłony zobaczą na rachunkach inne stawki. Wysokienapiecie.pl podaje, że w przypadku taryfy G11 będzie to 41 gr/kWh netto za zakup energii, do tego 32 gr netto za dystrybucję i 17 gr podatku VAT. Łącznie 90 gr/kWh brutto.
Kto przekroczy limit, zapłaci cenę maksymalną - niecałe 70 gr/kWh netto i pełne koszty dystrybucji - 49 gr zamiast 32 gr/kWh netto. "Ze względu na nieznaczny wzrost stawek dystrybucyjnych, łączne koszty zmienne w taryfie G11 po przekroczeniu limitu ustawowego wynosić wyniosą 1,34 zł/kWh brutto w przypadku PGE (u innych dystrybutorów i sprzedawców ceny taryfowe mogą się nieznacznie różnić)" - wylicza serwis.
Niektórzy odczują spadek kosztów
I zwraca zarówno uwagę, że takich osób nie będzie wiele, bo odbiorcy zużywający dużo energii korzystają raczej z innych taryf, na czele z G12 i G12w. Oni też mają zamrożone ceny do ustawowego limitu, a jeśli go przekroczą, to w przypadku taryfy G12 zapłacą 81 gr/kWh brutto za energię i jej dystrybucję, podczas gdy w tym roku płacili 99 groszy.
"Realny koszt ogrzewania domu czy ładowania samochodu elektryczne spadnie zatem w ich przypadku o blisko 19 proc. Nadal będzie to jednak przeszło dwa razy więcej niż koszty te wynosiły do 2022 roku (było to ok. 30 gr/kWh brutto wraz z dystrybucją)" - podsumowuje wysokienapiecie.pl.