- Nie ma znaczenia, jaka inflacja była do tyłu. Znaczenie ma, jakiej inflacji oczekujemy jako konsumenci, firmy oraz analitycy. Te trzy grupy informują nas, jak oceniają wiarygodność polityki pieniężnej. Dziś, po jedenastu podwyżkach stóp procentowych te oczekiwania finansowe są takie, jak przed cyklem podwyżek. Nie zadziałało zacieśnianie polityki pieniężnej - powiedziała prof. Joanna Tyrowicz z Rady Polityki Pieniężnej w "Rozmowie Piaseckiego" na antenie TVN24.
Dodała, że będziemy obserwować spadek wskaźnika wzrostu cen. Ale to nie wystarczy, zwracając uwagę, że informacje płynące ze strony Narodowego Banku Centralnego pod wodzą prof. Adama Glapińskiego nie pokazują kierunku i strategii polityki pieniężnej.
- Oczekiwania inflacyjne na za 12 miesięcy są niższe niż obecna inflacja, na poziomie 14 a nie 17,2 proc. I mogą się obniżyć, ale potrzebna jest jasna komunikacja - dodała.
Zaznaczyła, że analitycy oczekują, że średnioroczna inflacja na najbliższe siedem lat wynosi około 5,5 proc. - Czyli nikt nie wierzy w powrót do celu inflacyjnego. Wszystkim innym bankom centralnym się udało, wystarczy powtórzyć ich wzorce - stwierdziła członkini Rady Polityki Pieniężnej.
Podkreśliła, że potrzebna jest zmiana nastawienia w polityce pieniężnej, aby w ślad za deklaracjami poszły działania, które zostaną uznane za wiarygodne. Bo w przyszłym roku inflacja będzie niższa. - Ale to że inflacja będzie wynosiła 11 proc., nie znaczy, że zbliżymy się do 2,5 proc. Owszem, inflacja będzie spadać, ale wbrew pozorom to nie jest ścieżka do celu inflacyjnego - zaznaczyła.
- Im skuteczniej obniżymy oczekiwania inflacyjne, tym mniej będziemy musieli podnosić stopy procentowe - dodała. I zaznaczyła, że powinniśmy przestać mówić o ryzyku dwucyfrowego bezrobocia w sytuacji dalszego podnoszenia stóp procentowych.
Polski rynek pracy od 2010 r. nie reaguje przez bezrobocie. Pracodawcy bardzo ostrożnie zwalniają, a w razie mniej komfortowej sytuacji na rynku, pracownicy są mniej skłonni do odchodzenia z pracy. Pracodawcy reagują przez podnoszenie wynagrodzeń. Teraz te podwyżki będą mniejsze. Nie będzie w Polsce bezrobocia dwucyfrowego, choćby nie wiem, co się wydarzyło - podkreśliła prof. Tyrowicz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Członkowie RPP chcą dwudniowego posiedzenia w listopadzie
Troje członków Rady Polityki Pieniężnej napisało do prezesa NBP Adama Glapińskiego wniosek o powrót do dwudniowych posiedzeń RPP od listopada. Na posiedzeniu listopadowym Rada ma się zapoznać z nowymi prognozami i będzie opiniować projekt budżetu państwa na 2023 r. Dlaczego? - Potrzebuję więcej czasu, kontaktów z analitykami, ich prezentacji i liczę na dyskusję - podkreśliła prof. Tyrowicz.
Ekonomistka, która przez lata była analitykiem Narodowego Banku Polskiego, została zapytana też o ryzyko bankructwa polskiej gospodarki.
Nasze finanse publiczne przy wszystkich swoich wadach i wynoszeniu ich poza budżet i kontrolę parlamentu, nie są chore w rozumieniu relacji długu do PKB na poziomie Grecji. Na dziś. Na pewno bardzo złym sygnałem z perspektywy rynków finansowych jest to, że psujemy finanse publiczne - podkreśliła.
Wskazała jednak, że na rynkach finansowych są obawy.
- Ryzyko, że nasza gospodarka zbankrutuje jest tylko nieznacznie niżej wyceniane niż grecka. I to oznacza, że coś bardzo nie zadziałało, jeśli chodzi o komunikację z rynkami - dodała prof. Tyrowicz.