Polska, Słowacja i Węgry zbuntowały się przeciwko decyzji Komisji Europejskiej i utrzymały zakaz importu zboża z Ukrainy. Unijni urzędnicy decyzję podęli jeszcze w piątek, premier Mateusz Morawiecki zareagował na nią błyskawicznie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Wolałbym, żeby oni normalnie przedłużyli ten zakaz wwozu. Dlatego przedłużymy ten zakaz mimo braku zgody Komisji Europejskiej. Tu i teraz mówię wszystkim rolnikom w całej Polsce: przedłużymy zakaz wwozu ukraińskiego zboża. Zrobimy to sami, od dzisiaj, od północy - mówił w piątek w Ełku premier Mateusz Morawiecki. I słowa dotrzymał, bo rozporządzenie zakazujące importu zboża z Ukrainy weszło w życie.
Powody decyzji są jasne, dobitnie wyjaśnił je słowacki minister rolnictwa Jan Biresz. W rozmowie z lokalną telewizją stwierdził, że tanie ukraińskie zboże zalałoby rynek. A to mogłoby spowodować ogromne straty finansowe rolników.
Niepewność i napięcie na rynku zboża. Te dane budzą niepokój
Tymczasem najnowsze doniesienia dotyczące rynku zbóż dowodzą, że targa nim przede wszystkim niepewność. Świadczą o tym dane z europejskiej giełdzie Euronext przeanalizowane przez ekspertów Pekao.
Średnie ceny kontraktów na wrzesień spadły o 10 proc. i osiągnęły poziom najniższy w roku. A jednocześnie najniższy od 2021 r. Tyle tylko, że spadek dotyczył wyłącznie kontraktów na wrzesień. W przypadku dłuższych terminów ceny spadły symbolicznie - o zaledwie 1-2 proc.
To wskazuje na utrzymującą się cały czas niepewność co do dalszego rozwoju sytuacji na globalnym rynku. Jej przyczyną są m.in. obawy o funkcjonowanie korytarzy eksportowych z Ukrainy oraz mniejsza podaż ziarna konsumpcyjnego z tegorocznych zbiorów w Unii Europejskiej - czytamy w analizie bankierów.
Wskaźnik, który obrazuje to napięcie, jest widoczny jak na dłoni. W ciągu trzech minionych tygodni różnica notowań cen zboża pomiędzy kontraktami o krótkim i długim terminie znacząco wzrosła. Zwiększyła się z poziomu 9 do 19 proc.
Na ceny zbóż wpływ będzie miał też poziom zapasów. Te na koniec sezonu 2023/2024 mają spaść o 3 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Będzie to oznaczało poziom najniższy od sezonu 2015/2016. "Równolegle wskaźnik zapasów końcowych do zużycia, obrazujący skalę napięć na rynku, ma wynieść 32,5 proc., tj.o 1,1 pp. mniej niż w poprzednim sezonie" - czytamy w dokumencie banku.
Ekspert: Polski zakaz nie wpłynie na ceny
Jakub Olipra, starszy ekonomista Departamentu Analiz Makroekonomicznych Credit Agricole Bank Polska w analizie dla money.pl ocenia, że zakaz importu ukraińskiego zboża nie będzie miał istotnego wpływu na ceny.
Obecnie mamy zupełnie inną sytuację rynkową niż rok temu. Ukraina ma mniejsze możliwości eksportowe, ceny są o wiele niższe, my mamy duże zapasy. Jednocześnie patrząc na kierunki ukraińskiego eksportu Rumunia, która inwestuje w rozwój swojej infrastruktury w celu zarabiania na pośrednictwie w handlu ukraińskim zbożem, wydaje się efektywniejszym i tańszym kanałem eksportu niż Polska - tłumaczy Jakub Olipra.
- Dlatego nawet jakby tego zakazu nie było nie miałoby to moim zdaniem istotnego wpływu na ceny - podsumowuje.
Mariusz Dziwulski, ekspert rynku rolno-spożywczego w PKO Bank Polski w komentarzu dla money.pl podkreśla, że zakaz miał na celu rozwiązać problemy logistyczne w handlu zbożami m.in. w Polsce. - Częściowo, ograniczając import w drugim kwartale, przyczynił się do poprawy salda w polskim handlu zbożami w sezonie 2022/23. Niemniej, wpływ wprowadzenia zakazu na ceny zbóż nie był zauważalny - mówi.
- Gdyby tak się stało (odblokowanie handlu na Morzu Czarnym - przyp red.), można zakładać, że byłby to czynnik zdecydowanie bardziej znaczący dla rynku niż kwestia ukraińskiego handlu z Polską. Choć pamiętać tu należy o wielu czynnikach ryzyka, związanych z wojną - dodaje.
Niezależnie od tego, można zaryzykować stwierdzenie, że znaczenie samego zakazu (w odniesieniu do kwestii pozacenowych) jest już mniejsze z uwagi na: wzmocnienie przez Ukrainę innych kanałów eksportu, czy też zmniejszony potencjał eksportowy w zakresie zbóż, będący wynikiem spadku ich podaży w tym kraju w sezonie 2023/24 - podkreśla Mariusz Dziwulski.
Ukraińskie zboże znów wypłynie w świat?
Mirosław Marciniak, autor branżowego bloga infograin.pl i analityk rynkowy, zauważa, że ukraińskie zboże może wkrótce popłynąć na światowe rynki szerszym strumieniem. Pojawiają się bowiem doniesienia o statkach "zmierzających po ukraińskie zboża do portów czarnomorskich". Trzeba tu przypomnieć, że porozumienie zbożowe, które pozwalało Ukrainie na eksport plonów, zostało zerwane przez Rosję pod koniec lipca.
"Po raz pierwszy od zerwania umowy zbożowej, pojawiła się szansa na wznowienie załadunków w portach odeskich. (...) Ewentualne odblokowanie ukraińskich portów czarnomorskich zmniejsza presję na tranzyt zbóż przez kraje przyfrontowe, w tym także przez Polskę. Z drugiej strony, zwiększenie eksportu ukraińskich zbóż przez porty czarnomorskie, spowoduje pojawienie się dodatkowej konkurencji na rynkach światowych" - zauważa analityk.
Możliwe więc, że polscy rolnicy i tak będą konkurować z ukraińskimi, a zboże z Ukrainy mimo wszystko do Polski dotrze. Chociaż zapewne na skalę mniejszą niż drogą kolejową czy drogową. Każda konkurencja to dla rodzimego rolnictwa wyzwanie. - Przypomnę, że w bieżącym sezonie Polska będzie dysponować dużą nadwyżką, zwłaszcza zbóż paszowych - podsumowuje Mirosław Marciniak.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl