Od godziny 10 do godziny 12 do sklepów, aptek i drogerii nie wejdzie nikt poza seniorami, czyli osobami w wieku od 60 lat w górę. Ministerstwo Zdrowia i Kancelaria Prezesa Rady Ministrów zapowiedziały od najbliższego czwartku - 15 października - powrót tak zwanych "godzin dla seniorów".
A przedstawiciele sieci handlowych już dziś krytycznie oceniają ten pomysł. Zwracają uwagę, że często w tych godzinach do sklepu po prostu nikt nie przychodził.
Mają też obawę, że to dopiero początek. Powrót do "godzin dla seniorów" mógłby być zwiastunem kolejnych zmian w handlu. Jakich? Np. limitów klientów. Między słowami wspominał o tym rzecznik rządu Piotr Müller. Podczas jednego z wywiadów mówił o "limitach w różnych przestrzeniach". Nie precyzował jednak, o jakich miejscach mowa.
Jak wynika z informacji money.pl, w tej chwili nie ma planów, by w sklepach wprowadzać tak rygorystyczne limity klientów, jakie obowiązywały jeszcze kilka miesięcy temu. To się na razie nie zmienia. Taki pomysł nie pojawił się podczas prac eksperckich w Ministerstwie Zdrowia i nie był przedstawiany podczas Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego.
Warto przypomnieć, że "lockdown" (czyli zamknięcie gospodarki) zakładał wpuszczanie do sklepu tylko kilku - kilkunastu klientów i to nawet w największych placówkach. W kwietniu tego roku do sklepu mogło wejść tylko trzech klientów na każdą działającą w sklepie kasę.
Efekt był oczywisty: kolejki. Większość mieszkańców dużych miast powinna pamiętać oczekiwanie na możliwość zrobienia jakichkolwiek zakupów. A to wszystko przy akompaniamencie ponagleń - puszczanych z głośników - i próśb o kupowanie tylko potrzebnych produktów. Powrotu do tej sytuacji nie ma. Oczywiście to stan na dziś. Większość obostrzeń jest omawianych przez rząd w błyskawicznym tempie.
Ukryty cel "godzin dla seniorów"
Ministerstwo Zdrowia oficjalnie informuje, że na bieżąco analizuje sytuacje w kraju i jednocześnie analizuje, które z rozwiązań można w Polsce wprowadzić. Informacje o tym jednak będzie przekazywać minister zdrowia Adam Niedzielski.
Wiemy też, co stało za powrotem do "godzin dla seniorów". Jak wynika z informacji money.pl, pomysł powrotu do tego rozwiązania zrodził się w Ministerstwie Zdrowia podczas piątkowych, nocnych narad. W sobotę chwilę po godz. 11, gdy tylko rozpoczęło się spotkanie zespołu zarządzania kryzysowego, stało się jasne, że pomysł wraca.
Premier Mateusz Morawiecki powrót do "godzin dla seniorów" motywował troską o grupę osób najbardziej narażonych na ciężki przebieg choroby. To wśród osób starszych odsetek zgonów z powodu COVID-19 jest najwyższy. Wśród osób powyżej 90. roku życia starcia z wirusem nie przeżywa co piąty zakażony. W grupie od 70. do 75. roku życia na koronawirusa umiera co 10 zakażona osoba.
Jednocześnie z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że zdecydowaną większość respiratorów w tej chwili zajmują osoby starsze. 21 proc. zajętych respiratorów (czyli około 85) zajmują osoby do 60. roku życia. Pozostałe 320 takich urządzeń pomaga przeżyć osobom ponad tym progiem wieku.
Czytaj także: Niesamowita Iga Świątek! Wygrała Rolanda Garrosa i została milionerką. Ile zarobiła w Paryżu?
- Ochrona seniorów nie uda się bez międzypokoleniowej solidarności społecznej. Dlatego też apelujemy o niesienie pomocy i wsparcia osobom starszym i samotnym - mówił premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej.
Jak wynika z informacji money.pl, za wprowadzeniem "godzin dla seniorów" stoi jeszcze jedno założenie. Rząd nie chce, by w godzinach porannych w autobusach, tramwajach, metrze, pociągach oraz każdej formie komunikacji zbiorowej, osoby starsze mieszały się z uczniami.
Nie jest żadną tajemnicą, że seniorzy bardzo często dzień zaczynają wcześnie rano. I w komunikacji zbiorowej lądują wraz z dziećmi jadącymi do szkół. A skoro nie ma decyzji, by zamykać szkoły i wysyłać dzieci na nauczanie zdalne, to potrzebne było rozwiązanie dla osób starszych.
Ministerstwo Edukacji Narodowej podkreśla, że szkoły nie są ogniskami koronawirusa. Z danych resortu wynika, że 98 proc. działa na dotychczasowych zasadach. Jednocześnie konsekwentnie od września rośnie liczba osób na kwarantannie. W tej chwili w domu zamkniętych jest 250 tys. Polaków. Tej liczby nie sposób jednoznacznie powiązać z rozpoczęciem roku szkolnego, ale tych dwóch wydarzeń nie można jednoznacznie rozdzielić.
Ministerstwo Zdrowia zaapelowało o większą uwagę dla seniorów, gdyż w wielu wywiadach sanitarnych nie ma żadnego tropu skąd się zarazili.
Czytaj także: ZUS kontra lokata: jak zaplanować oszczędności na lata?
Seniorzy nie pracują, więc wirusa nie złapali w miejscu zatrudnienia. Z kolei sanepid niezwykle rzadko szukał zakażonych wśród odwiedzających sklepy, choć do takich przypadków również dochodziło. Najczęściej jednak zakażonym był pracownik i to on powodował dochodzenie epidemiologiczne.
Stąd jeden z tropów zakażeń wśród starszych prowadzi właśnie do ich kontaktów z dziećmi, które przenoszą wirusa bezobjawowo. I właśnie to spowodowało, że rząd próbuje odzwyczaić seniorów od porannych wycieczek do sklepu.
- Dane Głównego Inspektora Sanitarnego nie wskazują, by szkoły stanowiły w tej chwili duże źródło zakażeń - mówi wprost Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia.
- Zagrożeniem dla wszystkich z nas, dla osób starszych, ale również osób o wiele młodszych, jest rosnąca liczba interakcji w miejscach publicznych, czy komunikacji miejskiej. Ważne jest ograniczenie kontaktów z innymi ludźmi właśnie w tych przestrzeniach - dodaje.