Listę produktów, które znikają z rynku, przypomina WWF. Są to: jednorazowe sztućce, talerzyki i słomki, a także styropianowe kubki i opakowania na żywność.
"Produkty te są na tyle problematyczne, że nawet ich selektywna zbiórka nie pomaga w ograniczeniu ich ilości. Wiele z nich w ogóle nie trafia na składowiska, zanieczyszczają ekosystem i są prawdziwym zabójcą oceanicznej fauny. Według Komisji Europejskiej ponad 80 proc. odpadów w morzach stanowią tworzywa sztuczne. Produkty objęte nowymi przepisami stanowią 70 proc. wszystkich odpadów morskich" - czytamy w informacji WWF.
W kolejnych latach zaś czekają nas kolejne ograniczenia. Od 2025 r. nakrętki i wieczka plastikowe będą musiały być na stałe przytwierdzone do butelek i pojemników, inaczej nie będzie można wprowadzić ich do sprzedaży. Od tego samego roku butelki plastikowe będą musiały być wykonane w co najmniej 25 proc. z materiału pochodzącego z recyklingu (od 2030 r. - w 30 proc.). Unia sukcesywnie zwiększa też wymagany od krajów członkowskich poziom recyklingu plastiku.
Od 1 stycznia 2021 roku wszedł w życie tzw. plastic tax. Oznacza to, że od każdego kilograma tworzywa, którego nie poddano przetworzeniu, państwo członkowskie będzie musiało zapłacić 80 eurocentów podatku. Protestowało przeciwko temu ugrupowanie Zbigniewa Ziobro, które argumentowało, że Polska nie miała czasu, by się do tego przygotować.
Resort klimatu nadal pracuje nad rozwiązaniami, które mają zwiększyć ilość plastikowych odpadów trafiających do recyklingu. Po pierwsze chodzi o upowszechnienia systemu kaucyjnego. Do drugie - jak wyjaśniał w programie "Newsroom" wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba - o wprowadzenie rozszerzonej odpowiedzialności producentów. Oznacza to, że producenci partycypują w kosztach utylizacji opakowań, które wprowadzają na rynek.