EBC na początku przyszłego roku zdecyduje, czy musi podjąć dodatkowe działania, by ożywić gospodarkę strefy euro - ogłosił w dziś jego szef Mario Draghi, wspierając oczekiwania analityków w sprawie decyzji o tzw. dodruku pieniędzy.
Chodzi o niekonwencjonalne działania Europejskiego Banku Centralnego, który może wiosną rozpocząć politykę tzw. luzowania ilościowego, czyli skupu na szeroką skalę obligacji przedsiębiorstw i rządów. Dzięki wpompowywaniu w ten sposób na rynek ogromnej ilości gotówki rozruszać miałaby się też gospodarka strefy euro.
Draghi po czwartkowym posiedzeniu EBC nie powiedział wprost, że tak będzie wyglądała polityka kierowanej przez niego instytucji na początku 2015 roku, ale analitycy, którzy uważnie śledzą każdą jego wypowiedź, tak właśnie odbierają jego słowa.
_ - Na początku przyszłego roku Rada Prezesów dokona ponownej oceny stymulacji monetarnej. Jeśli będzie to konieczne, Rada Prezesów jest jednomyślna w gotowości użycia niekonwencjonalnych instrumentów, zgodnie z mandatem _ - oświadczył prezes EBC na konferencji prasowej we Frankfurcie.
Europejski Bank Centralny nie ma już przestrzeni, by walczyć za pomocą konwencjonalnych środków, takich jak obniżenie stóp procentowych, z utrzymującą się na bardzo niskim poziomie inflacją w strefie euro. W listopadzie wyniosła ona 0,3 proc., tymczasem cel EBC mówi o tym, że powinna ona być w okolicach 2 proc.
Na czwartkowym posiedzeniu EBC zdecydował, że pozostawia bez zmian stopy procentowe. Główna stopa procentowa EBC (kredytu refinansowego) jest bliska zera - wynosi 0,05 proc. Z kolei stopa oprocentowania depozytów wynosi minus 0,2 proc., a stopa kredytu 0,3 proc.
Mimo że banki mogą praktycznie bez odsetek pożyczać pieniądze z EBC, a przechowywanie ich tam nie przynosi prawie żadnych korzyści, poziom pożyczek kierowanych do przedsiębiorstw wciąż pozostaje niski. Wszystko to sprawia, że kulejąca gospodarka strefy euro nadal nie może się podnieść z kryzysu.
Właśnie temu ma zaradzić tzw. dodruk pieniędzy, choć należy pamiętać, że nikt w rzeczywistości nie uruchamia maszyn drukarskich. Bank centralny płaci bowiem za papiery, które kupuje od banków komercyjnych, przez zwiększenie (w formie elektronicznej) ich rezerw. Takie luzowanie ilościowe (ang. quantitative easing - QE) powinno w założeniu pobudzić wzrost gospodarczy i podbić inflację.
Draghi mówił na konferencji prasowej, że techniczne przygotowania do _ dalszych działań _ zostały już uruchomione.
W czwartek EBC zdecydował też o obniżeniu prognoz gospodarczych na 2015 r. dla strefy euro. Jeszcze we wrześniu bank sądził, że PKB strefy euro wzrośnie w przyszłym roku o 1,6 proc., tymczasem teraz przewiduje wzrost na poziomie 1 proc. Z kolei inflacja ma wynieść 0,7 proc. (we wrześniu przewidywano 1,1 proc.).
Znacznie niższy niż oczekiwano popyt na ofertę nowych, długoterminowych kredytów dla banków, którą EBC przedstawił we wrześniu jako element programu stymulowania gospodarki, sprawił, że oczekuje się powszechnie, iż Bank będzie w końcu musiał rozpocząć program QE3.
QE3 to niekonwencjonalna metoda, którą posłużył się po załamaniu finansowym w 2008 roku amerykański bank centralny, czyli Fed. Skupowanie obligacji stymulowało amerykańską gospodarkę, utrzymywało na niskim poziomie oprocentowanie papierów dłużnych i doprowadziło do znacznego ożywienia. W Europie takiej polityce przeciwne były głównie Niemcy, obawiając się wystrzelenia inflacji. Niektórzy analitycy ostrzegają, że QE, które powoduje sztuczną hossę na giełdach (tam idą bowiem sztucznie wykreowane pieniądze), doprowadzi za parę lat do załamania gospodarczego.
Czytaj więcej w Money.pl