Wzorem USA i innych krajów w Holandii powinien powstać organ mający możliwość blokowania wrogich przejęć holenderskich firm o strategicznym znaczeniu - powiedział we wtorek minister finansów tego kraju Jeroen Dijsselbloem, występując na przedwyborczym wiecu.
- Musimy być w stanie chronić holenderski przemysł - oświadczył minister.
Koalicyjny rząd, w którego skład wchodzi m.in. Partia Pracy (PvdA) Dijsselbloema, zaproponował w lutym przepisy dające władzom prawo zablokowania przejęć i fuzji w sektorze telekomunikacyjnym.
Prowadząc kampanię przed wyborami parlamentarnymi 15 marca, Dijsselbloem opowiedział się za rozszerzeniem tych przepisów na "strategicznie ważne" firmy w innych sektorach oraz powołaniem organu, który będzie mógł blokować przejęcia.
Według ministra, 11 z 25 największych holenderskich spółek giełdowych nie jest wystarczająco chronionych przed wrogimi przejęciami. - Nie prowokujcie mnie, by wymienić ich nazwy, bo byłoby to jak postawienie w ogródku przed domem tabliczki: na sprzedaż - powiedział Dijsselbloem. Podkreślił, że wrogie przejęcia to realne niebezpieczeństwo.
Jako przykład podał zaskakującą ofertę amerykańskiego koncernu Kraft Heinz, który w ubiegłym miesiącu chciał kupić brytyjsko-holenderskiego Unilevera za 143 mld dolarów, ale oferta została odrzucona.
W lutym pod presją ministra gospodarki Holandii Henka Kampa z odgrywającej główną rolę w koalicji Partii Ludowej na rzecz Wolności i Demokracji (VVD) belgijska poczta Bpost zrezygnowała z przejęcia holenderskiej PostNL.
Kampania wyborcza przyczyniła się do wzrostu nastrojów nacjonalistycznych w Holandii - zauważa Reuters, wskazując m.in. na spodziewany dobry wynik antyeuropejskiej i antyimigracyjnej Partii na rzecz Wolności (PVV) Geerta Wildersa, która ma podwoić liczbę miejsc w izbie niższej do 26.