Na początku marca sąd ogłosił upadłość Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek z siedzibą w Bielsku Podlaskim. Spółdzielnia borykała się z problemami finansowymi od dłuższego czasu. W ubiegłym roku przechodziła proces restrukturyzacji. Na horyzoncie pojawił się kupiec. Miał nim być Laktopol, firma specjalizująca się m.in. w produkcji mleka w proszku. Przedsiębiorstwo w połowie grudnia złożyło wniosek o koncentrację do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
"SM Bielmlek nie posiada środków na pokrywanie kosztów funkcjonowania i utrzymywania przedsiębiorstwa, jak również na uregulowanie zobowiązań, wynagrodzenia dla pracowników. W postępowaniu restrukturyzacyjnym Laktopol złożył ofertę nabycia zorganizowanej części przedsiębiorstwa" – czytamy we wniosku do UOKiK.
Urząd zgodę wydał w styczniu, ale sąd umorzył postępowanie restrukturyzacyjne, co przekreśliło dalsze starania Laktopolu. Upadłość spółdzielni była więc formalnością.
Co najmniej 240 mln zł długów
Sytuacja SM Bielmek pod względem finansowym jest fatalna. - W okresie restrukturyzacji dług spółdzielni oszacowano na 240 mln zł. W trakcie restrukturyzacji zapewne wzrósł. Możemy więc mówić o kwocie większej niż 240 mln zł. Kwota zostanie ustalona po wpływie zgłoszeń przez wierzycieli - mówi portalowi money.pl Józef Gliński, syndyk masy upadłościowej Bielmleku.
Spółdzielnia zakończyła już działalność, a pracownicy otrzymali wypowiedzenia.
- W momencie ogłoszenia upadłości w Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek nie było prowadzonej żadnej działalności. Została zakończona kilka miesięcy wcześniej - mówi Józef Gliński. Wypowiedzenia, jak informuje, otrzymało 86 osób.
- Problem jest duży. W masie upadłości nie ma żadnych środków. Jest więc kłopot z wypłatą zalegających od kilku miesięcy wynagrodzeń. Mam duży problem, żeby zapewnić funkcjonowanie tego, co jeszcze zostało - przyznaje syndyk.
Po pieniądze do… rolników
Największe powody do niepokoju mają teraz rolnicy, którzy są udziałowcami SM Bielmlek. To oni będą musieli spłacić dług spółdzielni. - To około 800 rolników. Kwoty są różne, ostatni udział wpisany do statutu to 50 tys. zł - wyjaśnia Józef Gliński.
Rolnicy już niedługo otrzymają w tej sprawie pisma. Syndyk wyjaśnia, że to rutynowe działania, wynikające z art. 135 prawa spółdzielczego. - Zgodnie z prawem upadłościowym, udziałowiec odpowiada za zobowiązania spółdzielni do wysokości swojego udziału - informuje money.pl Józef Gliński.
Rolnicy są jednocześnie wierzycielami spółdzielni. Bielmlek zalega im z zapłatą za mleko. Syndyk potwierdza, że liczba rolników-wierzycieli jest podobna do liczby rolników-udziałowców. Rolnicy nie kryją oburzenia.
Wielu z nich poprosiło o interwencję byłego ministra rolnictwa, a obecnie europosła Krzysztofa Jurgiela. Ten dwukrotnie o trudnej sytuacji SM Bielmlek informował w ubiegłym roku rząd. Wysłał w tej sprawie pismo do ministra sprawiedliwości i premiera. W marcu tego roku postanowił poprosić o interwencję prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę. W piśmie powołuje się na rolników, którzy wskazują, że w spółdzielni mogło dochodzić do nieprawidłowości.
Chodzi przede wszystkim o kwestie członkostwa w spółdzielni i sposób podejmowania uchwał. Rolnicy twierdzą, że żadne spotkania z ich udziałem się nie odbywały, a listy obecności mogły być podrabiane. Europoseł chce, by Zbigniew Ziobro nadzorował działalność syndyka Józefa Glińskiego i by zwrócił szczególną uwagę na dokumenty, określające status członków spółdzielni.
Rolnicy są zrezygnowani. - Nie zostaliśmy wykreśleni z listy członków, a nie mieliśmy możliwości podejmowania żadnych decyzji. Nasze zdanie się nie liczy, ale już nasze pieniądze są potrzebne - mówi jeden z nich.
Majątek na sprzedaż
Co będzie dalej z SM Bielmlek? - Prawo upadłościowe w sposób jasny określa tryb likwidacji majątku. Preferowana jest sprzedaż przedsiębiorstwa jako całości. Na pierwszym etapie likwidacji będę proponował sądowi i radzie wierzycieli, jeśli zostanie powołana, aby tak właśnie zrobić. Działania i ewentualną kwotę ustali sędzia komisarz lub rada wierzycieli - przypomina syndyk Józef Gliński.
Sprawę SM Bielmlek bada CBA. Śledztwo w tej sprawie prowadzi delegatura w Warszawie. Zajmuje się nią także prokuratura. Przewija się w niej kilka wątków, m.in. wyłudzenia podatku VAT.