NIS to największy koncern naftowy w Serbii. Serbski Przemysł Naftowy to też jedyna firma zajmująca się poszukiwaniem, produkcją i przetwarzaniem ropy naftowej i gazu ziemnego. Od 2008 r. większościowym udziałowcem spółki są rosyjskie przedsiębiorstwa Gazprom oraz jego naftowe ramię Gazprom Nieft. Z tego powodu koncern dotknął nowy pakiet sankcji wymierzony w dochodowy przemysł Rosji.
- USA żądają całkowitego wycofania rosyjskiego kapitału z NIS. Nie dopuszczają możliwości znajdowania się w rosyjskich rękach 49 proc. lub mniej akcji. Rosjanie muszą opuścić koncern - powiedział prezydent Serbii Aleksandar Vuczić, odnosząc się do amerykańskich restrykcji nałożonych na rosyjski przemysł naftowy.
Serbski przywódca podkreślił, że "jego kraj nie jest nieprzyjacielem Rosji i nie chce przejmować jej mienia". Dodał, że planuje w tej sprawie rozmowę telefoniczną z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ponadto prezydent Vuczić ocenił sankcje, którymi w piątek objęto NIS, "najcięższymi dotąd sankcjami, które dotknęły jakąkolwiek firmę działającą w Serbii". Zapewnił przy tym, że "nie należy obawiać się jakichkolwiek niedoborów czy katastrofy gospodarczej".
Cios w przemysł naftowy Rosji
Amerykańskie restrykcje mają uniemożliwić kupno rosyjskiej ropy i gazu od największych rosyjskich firm za dolary. Wśród objętych sankcjami podmiotów są Gazprom Nieft i Surgutnieftiegaz. Na listę trafiły ponadto 183 statki stanowiące część "floty cieni" zaangażowanych w eksport rosyjskiej ropy, a także instytucje finansowe i ubezpieczeniowe zaangażowane w obsługę transakcji dotyczących ropy i gazu.
Z danych Centralnego Rejestru Papierów Wartościowych rosyjski Gazprom Nieft posiada 50 proc. udziałów w NIS, Republika Serbii - 29,87 proc., a Gazprom - 6,15 proc. Reszta należy do obywateli, pracowników, byłych pracowników i innych akcjonariuszy mniejszościowych.
- Stany Zjednoczone podejmują szeroko zakrojone działania przeciwko głównemu źródłu dochodów Rosji na finansowanie jej brutalnej i nielegalnej wojny z Ukrainą - powiedziała Janet Yellen, szefowa resortu finansów USA. - Dzisiejsze działania zwiększają ryzyko sankcyjne związane z handlem ropą z Rosją, w tym transportem i operacjami finansowymi na rzecz eksportu ropy z Rosji - dodała.
Skutki sankcji
Waszyngton wyjaśnił, że podobne sankcje nie zostały wcześniej wprowadzone z obawy, że znacząco wzrosną ceny ropy, co pomoże Rosji. Teraz sytuacja jest jednak inna. Podaż ropy jest większa, a konkurenci Rosjan są w stanie wypełnić ewentualne luki na rynku.
Restrykcje mają jeszcze bardziej osłabić rosyjską gospodarkę. Pomóc w tym ma słaby rubel, którego kurs jest najniższy od załamania tuż po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę.
Amerykanie twierdzą, że sankcje w połączeniu z kondycją rosyjskiej waluty spowoduje w Rosji wzrost inflacji, która już oficjalnie zbliża się do 10 proc. To z kolei być może zmusić bank centralny do dalszego podnoszenia stóp procentowych, które już są na rekordowym poziomie 21 proc. i mogą zagrozić sytuacji finansowej rosyjskich korporacji, z których wiele już boryka się z problemami
Restrykcje odczują nie tylko Rosjanie, czego nie ukrywa ustępujący prezydent USA Joe Biden. - To prawdopodobne, że sankcje na rosyjski sektor naftowy mogą podnieść ceny benzyny o 3-4 centy za galon, lecz będą miały głęboki wpływ na zdolność Rosji do dalszego prowadzenia wojny - przyznał Demokrata.