Jak niedawno pisaliśmy, w grudniu zakończy się kadencja trójki członków Trybunału Konstytucyjnego. Chodzi o sędziego-dublera (wskazanego na miejsce już obsadzone) Mariusza Muszyńskiego, którego kadencja upływa 3 grudnia, a także sędziów, których wybór nie był kwestionowany, czyli Piotra Pszczółkowskiego (kadencja do 3 grudnia) oraz Julię Przyłębską (9 grudnia).
Na miesiąc przed upływem kadencji każdego z nich grupa co najmniej 50 posłów lub prezydium Sejmu powinny zaproponować osoby, które zajmą ich miejsca. Tak się jednak nie stało, co jest sytuacją bez precedensu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wszystkie kluby koalicji rządzącej bojkotują obecny TK i nie chcą go legitymizować, dopóki nie zostanie głęboko zreformowany - a to się stanie nie wcześniej niż w drugiej połowie przyszłego roku i to pod warunkiem, że prezydentem zostanie kandydat sprzyjający obecnej władzy, który nie zawetuje pomysłów koalicji. Zaskoczeniem było jednak to, że kandydatów nie zgłosił nawet PiS, który zawzięcie broni obecnego TK pod wodzą Julii Przyłębskiej.
We wtorek marszałek Hołownia ogłosił, że podjęta zostanie druga próba wyłonienia kandydatów. Tym razem na zgłoszenia będzie 21 dni. Tyle że nasi rozmówcy z koalicji spodziewają się, że efekt będzie ten sam, co za pierwszym razem, tzn. nie wpłyną żadne propozycje. Co prawda chęć zgłoszenia kandydatów wstępnie miała wyrazić Konfederacja, jednak ma tylko 18 posłów. Żaden z klubów koalicyjnych nie zamierza nikogo wystawić, a PiS podczas spotkania na Konwencie Seniorów też miał nie być zbyt wyrywny w tej kwestii.
Co dalej? Różne scenariusze na stole
W tej sytuacji w otoczeniu marszałka Sejmu już pojawiają się rozważania, co jeśli drugie podejścia okaże się równie nieefektywne, co pierwsze. - Zastanawiamy się, co dalej, poruszamy się w krainie precedensów - przyznaje rozmówca money.pl.
Z naszych ustaleń wynika, że na stole są różne opcje. Jedna mówi o tym, żeby zakończyć procedurę na drugim kroku i nie wyznaczać już trzeciego terminu. Tyle że tu pojawiają się obawy, czy w przyszłości - np. gdy zmieni się władza, która zacznie rozliczać obecną - nie zostanie to potraktowane jako przestępstwo urzędnicze, skutkujące tym, że liczący 15 sędziów TK nie jest w pełni obsadzony.
Dlatego inny wariant zakłada wyznaczanie kolejnych terminów - nawet dużo dłuższych niż te dotychczasowe - na zgłaszanie kandydatów. I tak przynajmniej do czasu, aż TK zostanie głęboko zreformowany w przyszłym roku. To o tyle istotne, że w TK pojawiać się będą przecież kolejne wakaty - w przyszłym roku kończą się kadencje jeszcze dwóch sędziów: Zbigniewa Jędrzejewskiego (28 kwietnia) i Michała Warcińskiego (20 grudnia).
Kiedy ruszy weryfikacja neosędziów? Znamy termin
PiS może zaskoczyć
Pytanie jednak, czy drugi krok nie przyniesie innego scenariusza. Co prawda oficjalnie PiS komunikuje jedynie, że czeka, aż marszałek Sejmu wyznaczy moment zgłaszania kandydatów (dopiero wtedy zacznie biec 21-dniowy termin), jednak z naszych informacji wynika, że tym razem PiS chce zgłosić kandydatów.
- Przy kroku pierwszym doszło do jakiegoś przeoczenia z naszej strony, ale głupio to otwarcie przyznać. Skoro jest drugi termin, to chcemy wskazać swoich kandydatów. Problem w tym, że trudno jest znaleźć chętnych - przyznaje rozmówca z PiS.
Inny przedstawiciel tej partii również potwierdza, że są plany zgłoszenia kandydatów. Według niego już pojawiają się jakieś nazwiska potencjalnych chętnych do zasiadania w TK. - Będziemy o tym rozmawiać, znajdziemy kandydatów, choć bez większej nadziei, że uda się ich wysłać do TK, bo o tym decyduje większość sejmowa - przyznaje nasz rozmówca.
Pieniądze dla TK
Na razie sejmową większość, bardziej niż stan osobowy TK, zajmuje kwestia budżetu tej instytucji. Chodzi przede wszystkim o to, by w ramach uchwalania budżetu na 2025 rok zaszyć rozwiązanie, które będzie skutkowało niewypłacaniem pensji członkom obecnego TK.
- Ważą się teraz losy tego pomysłu, kwestie techniczne zostawiamy resortowi finansów. Pytanie, czy pensji nie wypłacać tylko sędziom-dublerom, czy także wszystkim pozostałym, którzy godzą się na zasiadanie w nielegalnie obsadzonym TK - wskazuje poseł koalicji. - Jestem za pójściem na twardo w tej kwestii, ale obawiam się, że jestem w mniejszości - przyznaje nasz rozmówca.
W poniedziałkowym wywiadzie dla money.pl minister w KPRM Maciej Berek dość konkretnie wskazał, w jaki sposób parlament mógłby przyciąć budżet TK na przyszły rok w taki sposób, by nie doprowadzić do paraliżu całej instytucji, a jednocześnie pozbawić pensji samych sędziów.
- Gdyby była taka decyzja parlamentu o zmniejszeniu wydatków z tytułu uposażeń sędziowskich, to realizacja tej decyzji będzie w rękach Ministerstwa Finansów poprzez specjalny system informatyczny, w którym każda jednostka budżetowa widzi dostępne środki w poszczególnych paragrafach - tłumaczył Berek.
- Dyrektor generalny takiej jednostki widzi, ile ma środków w tych paragrafach. I jeżeli wnioskował na wynagrodzenie pracowników o 100, a ma 80, to znaczy, że może wydać 80. Środków na wynagrodzenie nie można zwiększyć poprzez przesunięcie z innych paragrafów - mówił.
Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki, dziennikarze money.pl