Nowe zasady opłaty za śmieci nie spotkały się z przychylną reakcją wielu mieszkańców Warszawy. Od początku kwietnia koszta za wywóz śmieci będą bezpośrednio związane ze zużyciem wody. Stawka? 12,73 zł od 1 m sześc. zużytej wody.
- Przechodzimy na metodę "od wody", ponieważ pozwala odzwierciedlić realną liczbę osób zamieszkujących lokal lub dom - argumentuje cytowany na stronie miasta wiceprezydent stolicy Michał Olszewski.
Dla części mieszkańców stolicy oznacza to naliczanie niższej opłaty niż przed wprowadzeniem nowych przepisów. Przez platformę #dziejesię skontaktował się z nami nasz czytelnik, który pokazał zdjęcia rachunków.
- Dużo czytaliśmy z żoną o uzależnieniu stawek za wywóz śmieci od zużytej wody. Wdrażały to kolejne miasta i słychać było głównie o drożyźnie, dlatego z niepokojem czekaliśmy na nasz rachunek. Kiedy go wreszcie dostaliśmy tuż przed kwietniem, okazuje się, że będziemy z żoną płacić mniej - pisze nasz czytelnik, pan Zbigniew z Warszawy.
Rachunek w wysokości 65 zł pojawił się u pana Zbigniewa za luty, według starych zasad. Natomiast stawka 50,21 zł wyliczona jest już według nowych przepisów powiązanych ze zużyciem wody.
- Zamiast dotychczas obowiązujących w Warszawie 65 zł za mieszkanie w bloku zapłacimy ok. 50 zł, bo zużyliśmy 3,944 m3 wody. I to wcale tej wody nie oszczędzając jakoś specjalnie. Nie mamy ogródka do podlewania, ale też w żaden sposób nie ograniczaliśmy kąpieli, prania czy zmywania naczyń w obawie przed rachunkiem - dodaje nasz czytelnik.
Powiązanie nowego sposobu naliczania opłat ze zużyciem wody władze miasta argumentują uszczelnieniem systemu. Według samorządowców nowy sposób poboru opłat ma być bardziej sprawiedliwy.
Dotychczasowe przepisy naliczały opłatę 65 zł za mieszkanie w bloku i 94 zł dla lokatorów domu jednorodzinnego. Zdaniem pana Zbigniewa system ten był bardziej krzywdzący od nowo przyjętych zasad.
- Pewnie ktoś powie, że zużycie wody wcale nie musi idealnie odwzorowywać proporcji ilości produkowanych odpadów. I będzie miał racje. Ale w takim razie podział na płacenie od mieszkania jest jeszcze mniej sprawiedliwy, a najsprawiedliwsze wydaje się po prostu znakowanie i ważenie worków - dodaje nasz czytelnik.
Zdaniem Olszewskiego na nowych przepisach skorzystają osoby, które mieszkają samotnie i rozsądnie korzystają z wody z kranu. Oprócz tego, skorzystają również pary zamieszkujące bez dzieci.
- Oczywiście, ktoś powie, że to dlatego, że mieszkamy tylko we dwoje, nie mamy dzieci itp. Ale czy to właśnie nie tak miało działać? Że dwie osoby zużywają mniej wody, ale i produkują mniej śmieci, więc płacą mniej od wieloosobowej rodziny? - sugeruje pan Zbigniew.
Kto zapłaci więcej?
Nie wszyscy zapłacą jednak mniej. Wielu mieszkańców Warszawy sprzeciwia się nowej opłacie, która niekiedy prowadzi do wzrostu ich rachunków nawet kilkukrotnie.
Rozmawialiśmy z mieszkanką Ursynowa, która zwraca uwagę na problem, jakim jest sprawdzanie głównych liczników w spółdzielni. Wartość za zużycie wody naliczana jest wtedy od sumy mieszkań.
- Nie chodzi inkasent. Ponoć są liczniki elektroniczne gdzieś na zewnątrz. Mam wskazane ponad 17 m sześc. Takie zużycie wody przez dwie osoby wydaje mi się niemożliwe - mówi w rozmowie z money.pl mieszkanka Ursynowa.
Nieruchomości bez wodomierza lub niepodłączone do sieci wodociągowej mają natomiast następujący wzór naliczania opłaty: liczba mieszkańców x 4 m sześc. wody x 12,73 zł. W takiej sytuacji czteroosobowa rodzina może zapłacić ponad 200 zł. W przypadku rodziny pięcioosobowej koszt wyniesie ponad 250 zł.