Wycena długów znanej polskiej marki bielizny, spółki Atlantic, była mocno zawyżona, co zamknęło drogę do pozostania firmy na rynku - pisze tygodnik "Wprost".
Przypomnijmy. Jeszcze kilka lat temu Atlantic był znaną polską marką, jednym z liderów wśród producentów bielizny. Firma była ceniona i nagradzana - na przykład w 2004 roku Atlantic znalazł się na 59. miejscu w rankingu najdroższych polskich marek dziennika "Rzeczpospolita", a w 2003 r. jej właściciel Wojciech Morawski zdobył wyróżnienie w konkursie "Przedsiębiorca Roku" Ernst & Young. Ponad połowa produkcji szła na eksport, głównie za wschodnią granicę.
Okazało się jednak, że rynek ukraiński, który pomagał firmie prężnie się rozwijać, ostatecznie pociągnął ją na dno. Ze sprzedaży w Rosji i na Ukrainie pochodziło około 60 proc. przychodów Atlantica. Władze spółki postanowiły pójść za ciosem i zainwestować w centrum logistyczne w Kijowie.
I tu zaczęły się problemy, ponieważ na Ukrainie rozpoczął się Majdan, a w konsekwencji wybuchł ukraińsko-rosyjski konflikt zbrojny, Rosjanie zajęli Krym, a Unia nałożyła na Rosję sankcje. To mocno uderzyło w sprzedaż, a jakby tego było mało, załamanie kursu rubla wepchnęło firmę w kłopoty, których nie przewidziała.
Do tego doszły jeszcze kłopoty ze skarbówką i kontrahentami w Polsce. Efekt: firma straciła płynność, a Wojciech Morawski złożył wniosek o ogłoszenie upadłości układowej. Sąd jednak wniosek odrzucił.
Jak pisze tygodnik "Wprost", zadłużenie firmy zostało wycenione przez tymczasowego nadzorcę sądowego na ponad 83 mln zł, czyli o 26 mln zł więcej, niż szacował zarząd firmy. Nadzorca Tycjan Saltarski został następnie syndykiem. Rok później wierzyciele Atlantica mieli się do niego zgłosić po 57 mln zł - czyli tyle, ile szacowała spółka.
W opinii Morawskiego, którą przytacza tygodnik, wysoka wycena wierzytelności mogła zamknąć drogę do upadłości układowej. Próbowaliśmy skontaktować się w tej sprawie z syndykiem, ale był nieuchwytny.
Według informacji "Wprost" do sądu trafił wniosek o zmianę sposobu przeprowadzenia upadłości - z likwidacyjnej na układową. Gdyby tak się stało, to firma miałaby szansę powrotu na rynek.
Opracowanie: Agata Kalińska