Iran rozpętał kolejną aferę. Zwołując konferencję podważającą istnienie Holocaustu złamał zachodnie prawo i normy. Jednak poruszając największe tabu naszej cywilizacji, skłania do myślenia.
W poniedziałek w Teheranie rozpoczęła się międzynarodowa "konferencja naukowa", której uczestnicy debatują na temat Holocaustu. Co ma Iran do historii II wojny światowej w Europie?
Otóż prezydent Mahmud Ahmadineżad, największy skandalista światowej polityki i zarazem przywódca najpotężniejszego państwa "osi zła", stwierdził w zeszłym roku, że zagłada 6 mln Żydów to mit. _ Zwykle państwa chcą za wszelką cenę ukryć najbardziej mroczne epizody z przeszłości. Rosja nie chce uznać ukraińskiego Wielkiego Głodu za ludobójstwo, podobnie Turcja rzezi dokonanej na początku XX. wieku na Ormianach. Polityka wobec Holocaustu rządzi się zupełnie innymi prawami. _Czy teraz ma zamiar udowodnić, że ma rację? "Chcemy tylko umożliwić myślicielom głoszenie poglądów, których są zabronione w Europie", zapewnia minister spraw zagranicznych Iranu Manuczehr Mottaki.
Podważanie Holocaustu jest w wielu krajach naszego kontynentu przestępstwem, także w Polsce, gdzie czyn nazywany jest kłamstwem oświęcimskim . W austriackim więzieniu karę trzyletniego więzienia za negowanie zagłady Żydów odbywa brytyjski historyk David Irving, znany z kontrowersyjnych publikacji na temat II wojny światowej.
W teherańskiej konferencji wzięło udział 67 uczestników z 30 krajów. Wśród nich jest sześciu członków z organizacji Jews United Against Zionism, zrzeszającej ortodoksyjnych Żydów, którzy sprzeciwiają się istnieniu Izraela. Przyjechali też inni "rebelianci" podważający fakt nazistowskich obozów zagłady - Francuz Robert Faurisson, Niemiec Benedikt Frings czy Australijczyk Frederick Toben oraz były lider Ku Klux Klanu - Amerykańin David Duke.
_ Dlaczego główny adwersarz Zachodu, usiłuje wmówić Niemcom, że najokropniejsza zbrodnia w historii ich państwa nie miała miejsca, a Niemcy zdecydowanie protestują? _Nic dziwnego, że teherańską konferencję potępił w ostrych słowach cały zachodni świat: USA, Wielka Brytania, Watykan. Państwo niemieckie też oficjalnie domaga się uznania swojej historycznej winy.
Po co Iranowi ta prowokacja? Cel jest oczywisty, przedstawił go minister Mottaki otwierając konferencję: "Jeśli oficjalna wersja Holocaustu zostanie podważona, wtedy podważony zostanie sens istnienia Izraela. Jeśli udowodnimy, że Holocaust to historyczna rzeczywistość, pozostanie pytanie dlaczego Palestyńczycy mają płacić cenę za zbrodnie nazistów?".
Podobno przeciętni mieszkańcy Bliskiego Wschodu nie mają pojęcia o Holocauście, który miał miejsce dawno temu, gdzieś daleko w Europie. Natomiast każde dziecko wie na czym polega tragedia Palestyńczyków i bez chwili zastanowienia potrafi wskazać winnego - państwo Izrael.
Nie ulega wątpliwości, że manipulacja historią dla celów politycznych to rzecz karygodna. Szczególnie, jeśli dotyczy tragedii tak niewyobrażalnej, jak Holocaust. Dlatego większość Europejczyków zgadza się, że w tych szczególnych przypadkach - największych zbrodni - ograniczenie wolności słowa jest uzasadnione. Akceptuje też fakt, że w samym centrum UE więziony jest człowiek za to, że stawiane przez niego tezy są nieprawdziwe.
Niestety wydaje mi się, że tak zdecydowany zakaz jakiejkolwiek dyskusji o Holocauście w Europie i USA jest nie tylko rezultatem uszanowania tragedii milionów ludzi, ale przede wszystkim narzędziem do obrony wielkiego wspólnego projektu Izrael, który 60 lat po starcie wciąż nie jest bezpieczny.
Tymczasem obywatele Zachodu obserwując konflikt bliskowschodni coraz częściej opowiadają się po stronie Palestyńczyków. I o to chodzi Ahmadineżadowi, który jak deklaruje, nie ma nic przeciwko Żydom. Jednak jednocześnie wymazanie Izraela z mapy świata jest jednym z głównych haseł propagandowych Iranu.