Do końca dnia firmy powinny wysłać swoim pracownikom i zleceniobiorcom informację PIT-11 za 2017 rok. Jeśli nie dopełnią obowiązku, muszą liczyć się z karą finansową. Zaniedbanie firmy nie zwalnia jednak pracowników z konieczności rozliczenia się z dochodów.
Dziś mija termin składania informacji PIT-11. Jest to informacja o dochodach uzyskanych w poprzednim roku, pobranych zaliczkach na podatek dochodowy oraz odprowadzonych składkach na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne.
Pracodawcy (i zleceniodawcy) mają czas do północy, by przekazać druk nie tylko osobie zainteresowanej, ale także urzędowi skarbowemu. Dotyczy to jednak tylko firm, które zatrudniają co najmniej 5 pracowników. Mniejsze musiały złożyć druk do końca stycznia.
Zobacz też: PIT 2018. Oszczędzający na emeryturę mogą liczyć na sporą ulgę
Dokument może zostać wysłany pocztą tradycyjną, mailową (w postaci PDF), wydany osobiście w dziale kadr lub udostępniony na specjalnym serwerze, z którego każdy pracownik może pobrać go po zalogowaniu.
PIT-11 otrzymujemy od każdej firmy, dla której pracowaliśmy – niezależnie od tego, czy na podstawie umowy o pracę, umowę zlecenia czy o dzieło.
Firma ryzykuje karę
Za niedopełnienie obowiązku firmom grożą kary. W najgorszym wariancie może to zostać zakwalifikowane jako przestępstwo skarbowe. Płatnikowi grozi grzywna w wysokości od 10 do 180 tzw. stawek dziennych. Konkretną wysokość ustala się na podstawie dochodów i sytuacji materialnej osoby.
Stawka dzienna wynosi od 70 do 28 tys. zł, więc maksymalny wymiar kary to nawet ponad 5 mln zł.
W bardziej pozytywnym scenariuszu niewykonanie obowiązku zostanie uznane za wykroczenie skarbowe. Tu sąd może wyznaczyć grzywnę w granicach od 1/10 do 20-krotności najniższej krajowej.
Do tego pracodawca musi się liczyć z mandatem.
Brak PIT-11 to nie wymówka
Co powinien zrobić pracownik czy zleceniobiorca, który do końca dnia nie otrzyma PIT? Przede wszystkim – uzbroić się w cierpliwość. Jeśli firma wysłała go w ostatniej chwili przed upływem terminu, może on dotrzeć w pierwszych dniach marca. Po odczekaniu kilku dni warto skontaktować się z działem kadr. Niewykluczone, że pismo zaginęło po drodze lub zostało wysłane pod błędny adres. W takiej sytuacji wystawiony zostanie drugi egzemplarz.
Gdy i to nie pomoże, warto wysłać pismo ponaglające. Nawet jeśli nie spowoduje reakcji firmy, to nada się jako dowód dla urzędu skarbowego, że podatnik uczynił wszystko, co w jego mocy, by uzyskać dokument.
Zaniedbanie ze strony firmy nie zwalnia pracownika z konieczności rozliczenia się dochodów w niej uzyskanych. Pracownik sam musi obliczyć wysokość uzyskanych dochodów i zaliczek i następnie uwzględnić je w rozliczeniu. Przydatne okażą się np. wyciągi z konta bankowego, paski płacowe, umowy cywilno-prawne czy druki RMUA. Mając dane z tych dokumentów, powinien w miarę precyzyjnie obliczyć przychody czy zaliczki na podatek, które następnie umieści w deklaracji PIT-37.
O tym, że podatnik nie dysponował przy dokonaniu kompletem dokumentów, warto poinformować skarbówkę. Wystarczy odnotować ten fakt na tym samym druku w polu "informacje uzupełniające" lub załączyć dodatkowe pismo z wyjaśnieniami.
Złożenie deklaracji podatkowej z błędami (które później można poprawić, dokonując korekty) jest na pewno lepszym rozwiązaniem niż nie złożenie jej w ogóle. Urząd nie uzna tłumaczenia o braku PIT-11 i wymierzy karę za niezastosowanie się do obowiązku.
Czas przesłanie PIT-a mamy do końca kwietnia 2018 roku.