Polscy przedsiębiorcy nie mają ani świadomości zjawiska czwartej rewolucji przemysłowej, ani wiedzy, jak wdrażać związane z nią technologie - tak stwierdził wicepremier Mateusz Morawiecki i postanowił powołać do życia fundację. Ta ma edukować przedsiębiorców, sugerować zmiany w prawie, a także wydawać certyfikaty. Roczny budżet tworzonej instytucji to 20 mln zł, ale efekty jej działalności mają być dla polskiej gospodarki bezcenne.
W poniedziałek projekt ustawy o Fundacji Platforma Przemysłu Przyszłości został skierowany do konsultacji publicznych.
Zawarte w projekcie ustawy propozycje ocenią między innymi organizacje zrzeszające przedstawicieli biznesu, którzy mogą być zaskoczeni nieco protekcjonalnym traktowaniem ze strony autorów przepisów.
Resort rozwoju wychodzi bowiem z założenia, że bez pomocy państwa przedsiębiorcy nie będą w stanie dostosować się do realów tzw. przemysłu 4.0, czyli gospodarki opartej na takich technologiach jak internet rzeczy, robotyzacja czy sztuczna inteligencja.
Jako podstawę takiej opinii o polskich przedsiębiorcach przytoczono badanie sondażowe przeprowadzone w 2016 roku przez firmę MillwardBrown.
Ratunkiem dla polskiej gospodarki, której - według resortu Mateusza Morawieckiego - grozi stagnacja technologiczna i utrata konkurencyjności, mają być "aktywne działania wyprzedzające ze strony państwa".
Fundacja ma uczyć przedsiębiorców i zarabiać na siebie
Takim wyprzedzającym działaniem ma być właśnie powołanie Fundacji Platforma Przemysłu Przyszłości. Jej działalność ma koncentrować się na czterech obszarach:
- uświadamianie, edukacja, doradztwo
- współpraca z innymi podmiotami i budowanie sieci powiązań między nimi
- dostosowanie obowiązującego prawa do wymagań Przemysłu 4.0
- prowadzenie certyfikacji
Resort rozważał różne formy prawne nowej instytucji, która ma wprowadzić gospodarkę Polski na zupełnie nowym poziom technologiczny. Ostatecznie zdecydowano się na powołanie fundacji. Resort rozwoju uznał, że konieczne jest napisanie dla niej specjalnej ustawy. W taki sposób funkcjonują obecnie tylko trzy fundacje - m.in. CBOS.
Budżet nowej instytucji to 20 mln zł rocznie, z czego ok. 14 mln zł ma być przeznaczone na wynagrodzenia dla kilkudziesięcioosobowej kadry. Plany finansowe fundacji zostały rozpisane aż do 2027 roku.
Postawiono przed nią bardzo ambitne zadanie, ponieważ ma nie tylko edukować przedsiębiorców w zakresie technologii przyszłości i nadchodzących wyzwań gospodarczych, ale ma także osiągać zysk z prowadzonej działalności. Poza budżetem państwa źródłami finansowania fundacji mają być m.in. dotacje oraz darowizny, spadki, zapisy i dochody ze zbiórek.
Uświadamiać, edukować i doradzać
Działania mają być wielokierunkowe - od demonstrowania technologii w laboratoriach, poprzez proponowanie firmom konkretnych rozwiązań, po prowadzenie sympozjów.
Fundacja ma także zachęcić i skłonić firmy do większej współpracy i wymiany doświadczeń oraz technologii. W planach jest "inicjowanie i zarządzanie projektami badawczymi ukierunkowanymi na rozwój inżynierii materiałowej, technik wytwórczych oraz nowych produktów".
Do jej zadań należeć ma także wpływanie na programy kształcenia oraz na zmiany prawa. Ma to być możliwe dzięki ścisłemu współdziałaniu z poszczególnymi ministerstwami.
Fundacja Platforma Przemysłu Przyszłości ma także otrzymać uprawnienia do prowadzenia certyfikacji - zarówno firm, jak i "trenerów przemysłu". Ma to służyć podnoszeniu kompetencji zawodowych związanych z cyfryzacją przemysłu.