Fundusz Ubezpieczeń Społecznych jest w najlepszej kondycji od co najmniej 10 lat. Jak wynika z zeszłorocznego bilansu FUS - rośnie zdolność do obsługi bieżących zobowiązań ze spływających składek.
"Najważniejsza informacja to wzrost tak zwanej wydolności, czyli zdolności pokrywania wydatków na renty, emerytury czy inne świadczenia ze spływających składek. W zeszłym roku była ona powyżej 74 proc. Rok wcześniej było to 72 proc., a w 2014 r. 68 proc. Najgorzej było w kryzysowym roku 2010, gdy wydolność wyniosła tylko 55 proc. a FUS trzeba było ratować nie tylko coroczną dotacją, ale także pożyczkami z budżetu" - czytamy w artykule "Dziennika Gazety Prawnej".
Poprawę wydolności spowodowała różnica między tempem wzrostu wpływów i wydatków. "Z jednej strony bilans pokazuje, że w porównaniu z 2015 r. w 2016 r. aż o ponad 6 proc. wzrosły wpływy do funduszu". O tyle zwiększyły się składki na ubezpieczenie społęczne pobierane przez ZUS od pracowników i pracodawców. Z drugiej strony wydatki funduszu zwiększyły się w porównaniu z 2015 r. tylko o 3 proc. "Wzrost wypłat emerytur i rent, które są głównym kosztem, był nawet mniejszy" - pisze gazeta.
Poza tym od 2013 r. systematycznie podnoszono wiek emerytalny. "To zwiększało liczbę osób, które były aktywne zawodowo i odprowadzały składki na ZUS, dzięki czemu wydatki na emerytury rosły wolniej" - zauważa dziennik i przestrzega, że "poprawa sytuacji w FUS nie jest dana raz na zawsze".
"Tegoroczne obniżenie wieku emerytalnego spowoduje spadek wpływów i wzrost wydatków funduszu. W przyszłym roku ma ono kosztować łącznie ok. 10 mld zł" - podsumowuje "DGP".