Ekspert ocenił, że o ile dodatni bilans w handlu zagranicznym czy oczekiwany wzrost inwestycji publicznych mogą pozytywnie wpłynąć na wzrost tegorocznego PKB, o tyle niepewność w inwestycjach prywatnych i ta dotycząca poziomu konsumpcji mogą działać w przeciwnym kierunku.
- Z tego powodu występuje dziś duża trudność w szacowaniu tegorocznego wzrostu PKB. Uważam, że możliwe jest wszystko. Od 1,5 proc. do 3 proc., choć nie wykluczam, że może to być wzrost w pobliżu 3 proc. - wskazał prof. Gomułka.
GUS ogłosił we wtorek tzw. wstępny szacunek PKB w IV kw. 2016 roku. PKB niewyrównany sezonowo w ostatnim kwartale ub. roku wzrósł o 2,7 proc. w porównaniu z IV kw. 2015. W III kwartale wzrost rdr wynosił 2,5 proc. Z danych GUS wynika także, że inwestycje w IV kwartale spadły o 5,8 proc. rdr, zaś popyt krajowy wzrósł o 2,4 proc. rok do roku.
Zdaniem prof. Gomułki dane te potwierdzają, że za spowolnienie gospodarcze z 2016 roku odpowiada przede wszystkim spadek inwestycji.
GUS odnotował spadek inwestycji w środki trwałe o 5,5 proc. rok do roku i o 5,8 w czwartym kwartale. W relacji do PKB inwestycje te wyniosły 18,5 proc., w porównaniu z 20,1 proc. w 2015 r. i poziomem 20-25 proc. w poprzednich latach.
- To idzie więc w kierunku odwrotnym, niż chciałby rząd, a co jest ogłoszone w planie Morawieckiego. Zamiast wzrostu inwestycji do 20 proc., a z czasem do 25 proc., mamy spadek do poziomu najniższego od lat - mówił ekspert.
- Jest pytanie, co będzie dalej, bo z danych resortu rozwoju wiemy, że ostatnio wzrosła bardzo liczba projektów inwestycyjnych z wnioskami o dofinansowanie ze środków UE, więc prawdopodobnie inwestycje wzrosną. Tym niemniej z dużym wzrostem inwestycji publicznych należy się liczyć dopiero w drugiej połowie roku, więc w skali całego roku ich wzrost będzie nadal umiarkowany - dodał prof. Gomułka.
Ekonomista dodaje, że o ile wiadomo że spadły inwestycje publiczne, nadal nie wiadomo, czy spadły, i o ile, inwestycje prywatne. Ekspert podkreśla zarazem, że to inwestycje prywatne stanowią ok. 70 proc. wszystkich inwestycji. - Wydaje się, że dotąd poziom tych inwestycji nie spadł, choć mamy do czynienia ze wzrostem ryzyka inwestycyjnego, związanego np. z niektórymi projektami prawnymi resortu sprawiedliwości - ocenił.
Według eksperta z danych GUS wynika także, że spowolnienie wzrostu gospodarczego w 2016 roku byłoby dużo większe, gdyby nie inwestycje w środki obrotowe oraz nadwyżka w handlu zagranicznym, szczególnie duża w obrotach z krajami Unii Europejskiej.
Nadwyżka ta, jego zdaniem, może się w 2017 roku powiększać, bo sytuacja w krajach UE się polepsza, mamy słabą złotówkę i niskie ceny energii. Natomiast dalszy przyrost środków obrotowych, czyli zapasów, jest pod znakiem zapytania.
Korzystnym dla wzrostu gospodarczego czynnikiem, obecnym w 2016 roku, był też wzrost konsumpcji, wywołany m.in. niską inflacją oraz programami socjalnymi - dodał ekspert. - Tym niemniej w ostatnich miesiącach mamy szybki wzrost inflacji, a to może mieć z kolei negatywny wpływ na wzrost tempa konsumpcji, więc wzrost może być w 2017 roku nieco mniejszy - skomentował prof. Gomułka.