Idea Bank opublikował dobre wyniki drugiego kwartału. Chce utrzymać zyski na co najmniej tak dobrym poziomie do końca roku. W rozmowie z money.pl Małgorzata Szturmowicz, członek zarządu i dyrektor finansowa banku, chwali się rekordowo niskimi kosztami finansowania. Dobre dla banków czasy niskich odsetek od depozytów już się jednak kończą.
Jacek Frączyk, money.pl: Wartość depozytów w Idea Banku wzrosła o 2,9 mld zł w ciągu roku, czyli o aż 22 proc. Do tego w kredytach inwestycyjnych można powiedzieć, że jest zastój. Jesteście bankiem małych przedsiębiorców - czy można z powyższego wnioskować, że małe firmy wstrzymują się z inwestycjami?
Małgorzata Szturmowicz, członek zarządu i dyrektor finansowa Idea Banku: Rzeczywiście, jeśli chodzi o sprzedaż kredytów, to od roku utrzymujemy się w korytarzu 600-650 mln zł. W tym roku bardzo szybko rośniemy natomiast w leasingu i faktoringu. Klienci coraz częściej wybierają te formy finansowania. Jeśli chodzi o faktoring, to osiągnęliśmy już sprzedaż 200 mln zł miesięcznie. Popyt na kredyty ze strony małych firm jest na rynku wysoki, nastroje przedsiębiorców są dobre.
Wzrosły odpisy aktualizujące na złe należności w grupie Idea Bank, głównie na kredyty operacyjne a poziom złego zadłużenia w portfelu grupy się pogorszył. Z czego to wynika?
- Jeśli chodzi o NPL (non performing loans - niepracujące kredyty - wyjaśnienie redakcji) to dojrzewa nam portfel z lat 2014-2015. Wtedy były większe nominały kredytów niż portfel wcześniejszy. Obecna tendencja jest czymś naturalnym - portfel zachowuje się zgodnie z planem. Wartość kredytów zagrożonych rośnie szybciej, bo z roku na rok skracaliśmy okres kredytowania i obecnie są to 51 miesiące. Teraz jeśli kredyt zaczyna mieć problemy, to widać to szybciej. Kolejna sprawa to, że przygotowujemy się do nowych regulacji. Zmiana w MSSF 9 (międzynarodowe standardy sprawozdawczości finansowej - przyp. red.) zmusi nas od przyszłego roku do kalkulacji ryzyka z perspektywą 12-miesięczną. My teraz stosujemy sześciomiesięczną, podczas gdy inne banki tylko trzymiesięczną. Do tego obecnie tworzymy rezerwę już w momencie udzielania kredytu. Dla nas przeskok na nowe regulacje będzie niewielki.
Mimo pogorszenia jakości portfela kredytów wzrost zysku banku w drugim kwartale jest imponujący. Jak udało się to osiągnąć?
Obszar, w którym bardzo mocno powalczyliśmy, to koszt finansowania - spadł o 69 proc. - tj. odsetki od depozytów ponad WIBOR zeszły do poziomu tylko 0,17 proc. To pozwoliło nam osiągnąć marżę odsetkową 4 proc. Saldo depozytów wzrosło o blisko 1,5 mld rok do roku, a koszty odsetek pozostały na zbliżonym poziomie.
Z czego wynika skłonność klientów do powierzania bankom pieniędzy na coraz niższy procent?
Tak rzeczywiście przez długi czas było, ale ostatnio jesteśmy świadkami rosnącej presji na tym rynku, czego symptomem mogą być oferty lokat oprocentowanych nawet na 4 proc. Może jest to jednostkowa sytuacja, wynikająca z bieżących potrzeb płynnościowych pojedynczych banków a być może sygnał, że trzeba się będzie liczyć ze zwiększeniem tego kosztu. Mamy więc świadomość, że w kolejnych kwartałach utrzymanie marzy NIM na poziomie 4 proc. może być trudne.
Rok temu sprzedali państwo spółkę GetBack za 825 mln zł, realizując na tym prawie ćwierć miliarda złotych zysku. Po wprowadzeniu przez nowych właścicieli na giełdę, GetBack jest wart 1,5 mld zł. Nie żal państwu, że sprzedaliście za wcześnie? Może trzeba było samemu wprowadzić spółkę na giełdę?
- My się bardzo cieszymy, że tak się stało. Jak kupowaliśmy tę spółkę, to rynek alarmował nas, że kupiliśmy za drogo. A zapłaciliśmy za nią 270 mln zł. Później jak ją sprzedawaliśmy, to wszyscy mówili, że sprzedajemy za gigantyczne pieniądze i wycena jest za wysoka. Rynek teraz pokazuje, że sprzedaliśmy bardzo dobre aktywa. Strategia GetBack była tak ambitna, że właściwie operacyjnie nas przerastała. Nie mogliśmy się tak angażować. Przechodziła na windykację detaliczną, choć przedtem była skoncentrowana na przedsiębiorstwach i to była strategia nieidąca w tym samym kierunku co my. Trzymamy za GetBack kciuki.
Zajmujecie się doradztwem w pozyskiwaniu przez mikroprzedsiębiorców dotacji UE. Wartość wniosków o dotacje złożonych w pierwszym półroczu wyniosła 45 mln zł. Przedsiębiorcy składają te wnioski za państwa pośrednictwem?
Uruchomiliśmy komórkę, za pośrednictwem której klienci mogą składać wnioski. Chcieliśmy mieć taką usługę, bo wiemy, że wielu klientów się tym interesuje, choć w projektach realizowanych dzięki współpracy z BGK kwoty finansowania zwrotnego były większe. Z badań, które przeprowadziliśmy wynika, że zaledwie 1 proc. małych firm skorzystało do tej pory z bezzwrotnych funduszy UE, głownie z powodu zbyt skomplikowanych procedur. Mamy już pierwsze sukcesy w postaci pozyskanych dotacji.
Piszecie w raporcie, że w pierwszym półroczu ponad tysiąc osób wzięło udział w organizowanych przez Idea Bank warsztatach dla przedsiębiorców. Na czym polegają takie warsztaty?
Prowadzimy szereg szkoleń, od marketingowych, czyli jak pozycjonować markę, jak zaadresować produkt do klientów, po finansowe, czyli jak robić biznes plan i jakich wskaźników używać. Zachęcamy też klientów do spotkań między sobą, żeby mogli zacząć współpracę. Organizujemy społeczność wokół Idea Banku.
Jak to konkretnie robicie? Sami kontaktujecie ze sobą klientów z podobnych branż, czy może to ma jakąś formę systemu internetowego, który proponuje kontakt?
W każdym oddziale Idea Hub jest ściana informacyjna, gdzie przedsiębiorcy mogą przykleić wizytówkę. Łączymy też biznesy naszych klientów poprzez media społecznościowe, wspólne warsztaty i inne wydarzenia w Idea Hubâach. Staramy się promować ich marki. Na naszej stronie jest program warsztatów oraz śniadań dla przedsiębiorców, które przybrały już bardzo regularny, cotygodniowy charakter. Chcemy by te warsztaty miały formę bardziej networkingu, a nie formalnych warsztatów z wykładem. Na facebooku przedsiębiorcy mogą nam przedstawiać swoje pomysły, do których dopasowujemy potem tematy spotkań - o motywacji pracownika, efektywnej komunikacji, o obecności firmy w sieci z analizą konkretnych działań. To tylko przykłady.