Nowe rozporządzenia mają zablokować dopłaty do in vitro. Działania samorządów będzie oceniać agencja podległa ministrowi zdrowia. Jeśli kontrola lokalnego programu będzie negatywna, to obowiązkiem samorządu będzie zamknięcie go pod groźbą kary finansowej.
W Polsce ok. 1,5 mln par nie może mieć dzieci. Po tym jak rząd zabrał dopłaty do in vitro, część samorządów sama wzięły na swoje barki dofinansowywanie zabiegu. W tego typu pomoc zaangażowały się, m.in. Częstochowa, Łódź, Poznań, Warszawa, Gdańsk, Szczecinek, Sosnowiec. Miasta te postanowiły pomóc swoim mieszkańcom i przejąć system, który został skasowany przez PiS. – czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Dane pokazują, że dofinansowania działają, bo dzięki in vitro rodzi się więcej dzieci. Na przykład w Łodzi dzięki samorządowym dopłatom urodziło się o 29 dzieci więcej.
Jednak w sejmie pracuje się nad przepisami, które mogą zablokować dopłat od samorządów. Nowelizacja ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych zakłada, że jeśli Agencja Ochrony Technologii Medycznych i Taryfikacji negatywnie zaopiniuje program in vitro, który działa w danym samorządzie, to nie będzie można go wprowadzić. A jeśli samorząd się nie podporządkuje, to grozić może mu kara finansowa.
Na co dzień Agencja wydaje opinie na temat leków i terapii. Ze względu na podległość ministerstwu zdrowia, to właśnie ono wybiera organizacji prezesa. Do Agencji samorządy zgłaszają się, po ocenę lokalnych programów zdrowotnych, np. różnego rodzaju refundacji, czy profilaktyki raka. Mimo tej opinii, nie była ona w żaden sposób wiążąca – teraz to się zmieni. Po negatywnej ocenie, trzeba będzie zamknąć konkretny program.
- Rekomendacje Agencji bywają związane z rządową polityką zdrowotną. Można więc sobie wyobrazić, że wyda ona rekomendacje, nie kierując się wyłącznie przesłankami merytorycznymi. A dla samorządu będą one wiążące - opowiada Katarzyna Sabiłło, prezes fundacji Lege Pharmaciae, w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Opozycja buntuje się przeciwko tym zmianom, tłumacząc, że jest to duże utrudnienie dla par chcących mieć swoje dzieci.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł krytycznie o in vitro wypowiadał się wielokrotnie. Twierdził, że jest drogie, nieetyczne i mało skuteczne.
- Wszystko, co robimy w systemie służby zdrowia, miało uzasadnienie naukowe. Osoby, które widzą perspektywę zablokowania lokalnych programów refundacji, mają jakąś manię na punkcie in vitro – tak w radiowej Trójce komentował sprawę Konstanty Radziwiłł.