We wrześniu średni poziom cen w Polsce był o 2,2 proc. wyższy niż w analogicznym okresie ubiegłego roku - wynika z najnowszego raportu Głównego Urzędu Statystycznego. Najmocniej w górę idzie jedzenie . Tylko w ciągu ostatniego miesiąca masło podrożało prawie 7 proc.
Potwierdziły się wstępne wyliczenia GUS sprzed dwóch tygodni. Inflacja wyraźnie skoczyła do góry z 1,8 do 2,2 proc. wobec wcześniejszych prognoz ekonomistów sugerujących wynik na poziomie 1,9-2 proc. To już trzeci miesiąc z rzędu, gdy obserwujemy przyspieszenie tempa wzrostu cen.
Wyrównany został wynik inflacji z lutego. Wcześniej takich statystyk w Polsce nie było od 2012 roku. W międzyczasie mieliśmy do czynienia nawet z długotrwałym zjawiskiem deflacji, czyli spadku średniego poziomu cen.
Wielkość inflacji w Polsce na przestrzeni ostatnich 10 lat src="https://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1192186964&de=1507759200&sdx=0&i=&ty=3&ug=1&s%5B0%5D=inflacja&colors%5B0%5D=%230082ff&tid=0&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
Największy wpływ na ukształtowanie się wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych na średnim poziomie 2,2 proc. miały wyższe ceny żywności (o 5,3 proc.) oraz opłat w zakresie mieszkania (o 1,8 proc.).
W skali roku mamy do czynienia z podwyżkami we wszystkich głównych segmentach towarów i usług oprócz odzieży i obuwia. W porównaniu z wrześniem ubiegłego roku, teraz średni poziom cen jest o około 4,6 proc. niższy. Taka tendencja utrzymuje się już od dłuższego czasu, choć tym razem urzędnicy tłumaczą spadki końcem wyprzedaży kolekcji wiosenno-letniej.
W kategorii "żywność" ponownie wyróżnia się masło. GUS odnotowuje przy nim wzrost cen średnio o 6,9 proc. i to tylko w ciągu ostatniego miesiąca (szczegółowy podział na produkty jest tylko w odniesieniu do dwóch następujących po sobie miesięcy).
Co z innym jedzeniem? Warzywa w skali miesiąca są droższe o 2,4 proc., a ryż o 1 proc. Więcej niż w poprzednim miesiącu trzeba zapłacić za artykuły w grupie "mleko, sery i jaja" (przeciętnie o 0,7 proc.). We wrześniu konsumenci płacili więcej także za makarony (o 0,5 proc.) oraz mięso (przeciętnie o 0,3 proc., w tym mięso drobiowe - o 0,7 proc., wieprzowe - o 0,4 proc. i wędliny - o 0,1 proc., przy utrzymujących się na tym samym poziomie cenach mięsa wołowego i cielęcego).
Nie wszystko drożeje. Mniej niż w sierpniu płacono za cukier (o 2,9 proc.), czekoladę (o 1,4 proc.) oraz owoce (o 1 proc.). Zanotowano też spadek cen tłuszczów roślinnych (o 0,3 proc.) oraz ryb i owoców morza (o 0,2 proc.).
W porównaniu z poprzednim miesiącem zanotowano wzrost cen napojów alkoholowych o 0,5 proc. oraz wyrobów tytoniowych o 0,2 proc.
W górę poszło też tankowanie. Ceny w zakresie transportu były wyższe niż w sierpniu o średnio 1 proc., głównie w wyniku wzrostu cen paliw do prywatnych środków transportu (przeciętnie o 3,5 proc., w tym gazu ciekłego - o 11 proc., benzyny - o 3,2 proc., i oleju napędowego - o 1,8 proc.).
Co ciekawe, w związku z zapisami ustawy o systemie oświaty (od września darmowym podręcznikiem objęci zostali uczniowie kolejnych klas szkół podstawowych i gimnazjalnych) ceny książek obniżyły się o 5,9 proc., w tym podręczników - o 10,5 proc.
Sezonowy spadek popytu na usługi turystyczne wpłynął na obniżki cen w zakresie turystyki zorganizowanej (przeciętnie o 3,5 proc., w tym za granicą - o 5,4 proc., a w kraju - o 1,5 proc.).
Zarabiamy, kupujemy i płacimy więcej
Badania Biura inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC) pokazują, że klientów coraz mniej dziwią podwyżki. Zaskakująca może być ewentualnie skala wzrostu cen. M.in. ta świadomość i już pewnego rodzaju przyzwyczajenie, że będzie drożej, tym bardziej nakręca spiralę rosnących cen - wskazują eksperci.
W czwartek analitycy BIEC opublikowali tzw. Wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI), prognozujący z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem kierunek zmian cen towarów i usług konsumpcyjnych. Ze statystyk wynika, że taniej nie będzie. Głównymi czynnikami odpowiedzialnymi za wyższe notowania wskaźnika był wzrost oczekiwań inflacyjnych konsumentów i menadżerów przedsiębiorstw.
Towarzyszy im najwyższy od 2008 roku wzrost funduszu wynagrodzeń, który wpływa na popyt. Jednocześnie rosnące koszty prowadzenia działalności gospodarczej skłaniają firmy do podnoszenia cen, a spadek wartości złotego obserwowany w ostatnich miesiącach przekłada się na wyższe ceny importu.
"Nie bez znaczenia dla nasilenia się obaw co do stabilności cen, jest świadomość presji popytowej, której konsumenci są źródłem. Zdają sobie oni bowiem sprawę, że zarówno w efekcie wyższych wynagrodzeń oraz wyższych świadczeń socjalnych, jak również w efekcie korzystnej dla pracowników sytuacji na rynku pracy, sami więcej kupują, to samo czynią ich sąsiedzi i znajomi, co w efekcie nie może być obojętne dla poziomu cen w najbliższej przyszłości" - czytamy w raporcie BIEC.
Wyliczenia BIEC wskazują na najwyższe od kilku lat notowania wskaźnika skłonności do zakupów przy bardzo niskiej i spadającej skłonności do oszczędzania.
"W ostatnim miesiącu znacząco przybyło firm planujących podwyżki cen wśród firm największych - zatrudniających powyżej 250 pracowników. W układzie branżowym podwyżki cen planowane są w 19 spośród 22 branż" - czytamy w raporcie.
Inflacja wrogiem oszczędności
Inflacja sprawia, że z portfeli szybciej znikają pieniądze, ale nie tylko. Zjada ona także oszczędności, szczególnie te lokowane na niski procent. Według najnowszych danych Narodowego Banku Polskiego średni poziom oprocentowania depozytów w bankach to około 1,48 proc. To zdecydowanie mniej niż tempo wzrostu cen.
Okazuje się więc, że nie opłaca się trzymać pieniędzy w banku, bo choć nominalnie po roku zyskamy około 1,5 proc., to przy inflacji rzędu 2,2 proc., realnie stracimy 0,7 proc. (dla uproszczenia pomijamy podatek Belki, który jeszcze pogorszy wynik).
Przykładowa para butów, która kosztuje w tej chwili 100 zł, za rok będzie kosztować 102,2 zł. Jeśli nie zdecydujemy się na ich zakup w tej chwili, za 12 miesięcy wyciągniemy z banku 101,22 zł (uwzględniając podatek Belki). Tym samym niewiele, ale jednak nam zabraknie.
Przy oszczędnościach rzędu kilku, kilkunastu lub kilkudziesięciu tysięcy złotych różnice te będą bardziej odczuwalne. A wspomniane 1,5 proc. na lokacie to i tak nie mało. Wiele banków w ofercie bieżących depozytów daje zaledwie 0,5 proc. Tyle wynosi średnia tego typu produktów.