Globalny problem wadliwych silników Rolls-Royce'a w maszynach Boeing 787 Dreamliner uderza także w polskiego narodowego przewoźnika. LOT musi pożyczać maszyny, łatać siatkę połączeń, a o planowaniu nowych tras może na razie zapomnieć.
Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna", na razie uziemione są dwie flagowe maszyny LOT-u, ale problem może dotyczyć wszystkich ośmiu dreamlinerów pierwszej generacji, które wchodzą w skład floty polskiego przewoźnika.
Problem techniczny z silnikami brytyjskiego Rolls-Royce'a może dotyczyć nawet 700 maszyn użytkowanych przez przewoźników z całego świata. Na łopatach turbin mogą pojawiać się mikropęknięcia, których następstwem może być awaria silnika.
Na razie producent silników zalecił przeprowadzanie co kilka tygodni badań boroskopowych każdego silnika Trent 1000, które mają na celu sprawdzenie, czy pojawiły się mikropęknięcia. Jeśli zostaną odkryte, silnik musi być naprawiony lub wymieniony.
Rzecznik LOT-u Adrian Kubicki potwierdza, że jak dotąd dwa należące do spółki dreamlinery nie przeszły boroskopii i zostały wyłączone z użytkowania. - Przed każdą taką boroskopią wstrzymujemy oddech - mówi gazecie anonimowy informator z LOT-u.
Spółka chce, by wyłączone z eksploatacji były jednocześnie maksymalnie dwie maszyny, ale może się to okazać niemożliwe. Na razie od innej linii lotniczej spółka wynajęła jednego dreamlinera z załogą. Drugą uziemioną maszynę ma zastąpić nowy dreamliner, w którym problem z silnikami nie występuje.
Jak pisze "DGP", LOT nie może myśleć o planowaniu nowych połączeń, ponieważ musi skupić się na bieżącym łataniu dziur w siatce połączeń.
Obecnie LOT musi tłumaczyć się z feralnego lotu z Cancun. Boeing 787 Dreamliner, wyczarterowany przez PLL LOT, miał poważną awarię silników w marcu tego roku. Leciał z Meksyku do Polski, ale do Warszawy nie doleciał. Zamiast tego musiał awaryjnie lądować. Samolot nie skierował się jednak na bliższe lotnisko w Miami, a poleciał dalej - do portu w Nowym Jorku. Federalna Agencja Lotnictwa USA prowadzi w tej sprawie dochodzenie.
Przewoźnik broni się, że silnik został wyłączony prewencyjnie. - Kapitan lotu zrobił to, aby móc później wykorzystać go w razie czego, gdyby okazało się, że drugi silnik ma problemy. Kategorycznie podkreślił, że decyzja o lądowaniu w Nowym Jorku była jego suwerenną decyzją - powiedział we wtorek na specjalnie zwołanej konferencji rzecznik LOT-u.
Kubicki odczytał także wiadomość od producenta silników, czyli Rolls Royce'a. Firma stwierdziła, że lot, a przede wszystkim wyłączenie jednego silnika, odbył się zgodnie z procedurami. "Kwestia drugiego silnika nie jest przedmiotem postępowania żadnej służby monitorującej lotnisko" - napisano w komunikacie.
Rolls-Royce plc to jeden z największych brytyjskich eksporterów, sprzedający silniki na potrzeby lotnictwa cywilnego i wojskowego, a także do lokomotyw, statków i okrętów oraz turbiny do elektrowni. Produkcją luksusowych aut osobowych pod marką Rolls-Royce zajmuje się zupełnie odrębna spółka - Rolls-Royce Motor Cars, należąca do BMW.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl