- Dzięki kredytowi z NBP dla upadającego SK Banku udało się uniknąć gorszego scenariusza - twierdzi Mateusz Szczurek, były minister finansów w rządzie Ewy Kopacz. Prokuratura Regionalna w Warszawie poinformowała w piątek, że prowadzi postępowanie w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez członków zarządu NBP w związku z kredytem udzielonym SK Bankowi.
Dwa lata temu NBP udzielił upadającemu Spółdzielczemu Bankowi Rzemiosła i Rolnictwa w Wołominie, znanemu jako SK Bank, pół miliarda złotych pożyczki. Decyzję NBP krytycznie ocenił NIK, który uznał, że urzędnicy NBP i Ministerstwa Finansów "narazili Skarb Państwa na wysokie ryzyko strat".
W przesłanym PAP oświadczeniu Szczurek podkreślił, że w ocenie strat skarbu państwa warto pamiętać o "kosztach alternatywnych", które mogły być poniesione przy braku działania.
- Oczywiście "bezpieczniej" jest zawsze nie robić nic, ale kto tak myśli, nie ma czego szukać na kierowniczych stanowiskach w państwie - podkreślił.
Wskazał, że wpływ potencjalnej upadłości SK Banku na stabilność sektora bankowego był przedmiotem analiz i dyskusji na posiedzeniu Komitetu Stabilności Finansowej oraz jego wcześniejszych rozmów bilateralnych z członkami Komitetu.
- Dotyczyło to w szczególności wpływu strat, które poniosłyby podmioty-klienci SK Banku bez gwarancji depozytów przez BFG. Takimi klientami są osoby prawne, jak parafie, spółdzielnie mieszkaniowe i samorządy - wyjaśnił były minister finansów.
Szczurek zwrócił uwagę, że suma bilansowa sektora banków spółdzielczych przekraczała wtedy 100 mld zł.
- Mimo braku powodzenia restrukturyzacji SK Banku, realizacji tego ryzyka udało się uniknąć, po części dzięki udzieleniu kredytu płynnościowego - wyjaśnił Szczurek.
Według niego, wsparcie płynnościowe SK Banku udzielone przez NBP przy gwarancjach rządowych dawało możliwość restrukturyzacji, nawet jeśli nie dawało pewności sukcesu.
- Do skutecznej restrukturyzacji potrzebna była zgoda Komisji Europejskiej na pomoc publiczną, znalezienie nabywcy w otwartym i konkurencyjnym procesie w bardzo ograniczonym czasie, rozstrzygnięcie kwestii zaliczenia obligacji podporządkowanych SK Banku do kapitału, oraz spłacenia pożyczki płynnościowej przed przejęciem i pomocą Bankowego Funduszu Gwarancyjnego - napisał.
Szczurek wyjaśnił, że udzielone wsparcie było zabezpieczone cesją portfela kredytowego SK Banku, hipotekami, przelewem wierzytelności z tytułu posiadanych papierów wartościowych, zastawu rejestrowego na samochodach itd.
Wskazał, że zgodnie z prawem wypłaty z tytułu gwarancji dla NBP są pomniejszane o spłaty kredytu dokonane przez kredytobiorcę oraz o kwoty uzyskane przez NBP w wyniku zaspokojenia się z przedmiotu zabezpieczenia udzielonego kredytu. Przepis ten dodatkowo zmniejsza bezpośrednie ryzyko Skarbu Państwa związane z gwarancją.
Członkowie Komitetu Stabilności Finansowej uznali ryzyko poniesienia trwałych strat przez NBP i Skarb Państwa za nieproporcjonalnie niskie w porównaniu z szansą uniknięcia znacznie większych kosztów dla sektora finansów publicznych w przypadku skutecznej restrukturyzacji.
Katarzyna Calów-Jaszewska z Prokuratury Regionalnej w Warszawie poinformowała w piątek, że prokuratura ta prowadzi postępowanie w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez członków zarządu NBP w związku z kredytem udzielonym SK Bankowi. Zaznaczyła, że prokuratura nie prowadzi natomiast postępowania w sprawie udzielenia przez Ministerstwo Finansów gwarancji kredytowej.
"Fakt" napisał, że umowa kredytowa między NBP a SK Bankiem została zawarta na 3 miesiące przed upadłością banku, a pod zastaw bank centralny wziął portfel kredytów, z których większość to nieściągalne wierzytelności. "Pod umową podpisał się ówczesny szef NBP Marek Belka (65 l.), a rządowych gwarancji udzielił minister finansów Mateusz Szczurek (42 l.)" - czytamy w gazecie.
"Fakt" przypomniał też, że SK Bank ostatecznie upadł 23 listopada 2015 r. Bankowy Fundusz Gwarancyjny musiał wypłacić poszkodowanym klientom ponad 2 miliardy złotych. Resort finansów zapłacił NBP 184 mln zł tytułem gwarancji. "A 10 dni temu +Puls Biznesu+ ujawnił, że cały majątek banku został wyceniony zaledwie na 274,3 mln zł. Biegli aż 96 proc. kredytów na sumę 1,6 mld zł uznali za niespłacalne" - czytamy.
Z przeprowadzonej przez NIK kontroli wynika, że działania naprawcze podejmowane przez Komisję Nadzoru Finansowego w sprawie upadłego w 2015 r. SK Banku w Wołominie były zbyt późne, by zapewnić bezpieczeństwo środków zgromadzonych na rachunkach bankowych i zapobiec stratom klientów banku.