Zawarte przez Komisję, Parlament i Radę Europejską porozumienie regulujące handel cyną, tantalem, wolframem i złotem zostało osłabione przez interesy wielkich firm. Nowe prawo może okazać się za słabe, aby całkowicie wyeliminować ryzyko finansowania konfliktów i grup paramililitarnych kontrolujących wydobycie tych czterech minerałów, przez nieświadomych konsumentów z Europy.
Negocjacje dotyczące uregulowania handlu minerałami, których wydobycie ma miejsce w rejonach wojny, jest pod kontrolą organizacji przestępczych lub zbrojnych bojówek łamiących prawa człowieka, a pozyskane przez nie pieniądze finansują kolejne konflikty zbrojne oficjalnie rozpoczęły się w na początku lutego,o czym pisaliśmy w money.pl.
Zawarte w czerwcu porozumienie nakłada obowiązek kontroli łańcucha dostaw, czyli skąd pozyskiwane są te minerały i czy nie przyczyniają się pośrednio do finansowania konfliktów. Niestety, pomimo starań Komisji Europejskiej i organizacji pozarządowych w celu objęcia tym nakazem zarówno dostawców rud i metali, jak i gotowych już produktów konsumenckich lub półproduktów zawierających tzw. "minerały konfliktu", zwyciężyły interesy korporacji. W sumie szacuje się, że wartość handlu tymi minerałami to 28 mld euro rocznie.
Obowiązek kontroli będzie dotyczył jedynie te firmy, które sprowadzają do Europy cynę tantal, wolfram lub złoto w postaci rud lub czystych metali. Dostawców produktów przetworzonych i gotowych dóbr zawierających te minerały przepisy te nie obejmą. Mają one podlegać jedynie autoregulacjom.
Jednak, jak zauważa Instytut Globalnej odpowiedzialności, to właśnie tych ostatnich firm jest znaczna większość na rynku unijnym. Metale te znajdują się bowiem w sprowadzanej do Wspólnoty elektronice (komputery, tablety, smartfony, aparaty fotograficzne), a także w silnikach, sprzęcie oświetleniowym czy części AGD. Jak wynika z raportu ONZ, tylko w ubiegłym roku bogate kraje zmarnowały ponad 300 ton złota i 1000 ton srebra wykorzystywanego do produkcji tego typu sprzętów nie podając je w ogóle lub w nieumiejętny sposób recyclingowi, czym pisaliśmy w money.pl.
Zobacz światowy kurs dwóch z minerałów konfliktu: złota i niklu src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1458469703&de=1466373600&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=nikiel&colors%5B0%5D=%230082ff&s%5B1%5D=gold&colors%5B1%5D=%23e823ef&fg=1&fr=1&w=600&h=300&cm=1&lp=1&rl=1"/>
- W przyjętym kształcie przepisy nie przyniosą raczej oczekiwanych skutków, ponieważ duża część firm, które kupują minerały konfliktu do swoich produktów pozostanie praktycznie poza kontrolą. Unia ustąpiła niestety pod żądaniami biznesu, który intensywnie lobbował za tym, by nic nie ograniczało wolnej amerykanki w zakupach cennych surowców. Europejscy konsumenci nadal więc nie będą mogli być spokojni, że kupowane przez nich produkty nie finansują pośrednio konfliktów zbrojnych – przekonuje Ewa Jakubowska-Lorenz z IGO.
Mały, ale jednak krok w dobrą stronę Unia Europejska odpowiada za 16 proc. światowego importu tych czterech minerałów, używanych w wielu procesach produkcyjnych. Ścisła kontrola choć tego udziału w rynku ma szansę pomóc w walce o przestrzeganie praw człowieka i ograniczeniu przemocy w krajach, gdzie wydobywa się cynę, tantal, wolfram i złoto.
Małym sukcesem tego porozumienia jest fakt, że kontrola będzie obligatoryjna chociaż dla części firm. To kompromis w konflikcie na linii Parlament Europejski - Komisja Europejska wspierana przez Radę Europejską. Większość państw członkowskich skłaniała się ku rozwiązaniu, w którym nie tylko kontrola obejmie jedynie dostawców rud, ale będzie również dobrowolna.
Eurodeputowany David Martin, który opowiadał się za bardziej radykalnym prawem przypomniał jednak, że Europa ma szansę skorygowania błędów z przeszłości i wprowadzenia skutecznego systemu prawnego. - Wiemy, że dobrowolne programy się nie sprawdziły. Wzywamy rządy krajowe do potraktowania swoich obowiązków poważnie i zobowiązania UE do uczciwego pozyskiwania minerałów - apelował.
Oprócz organizacji pozarządwych również wśród korporacji zaleźli się zwolennicy restrykcyjnych kontroli dla wszystkich. Publicznie wyraziły poparcie dla obowiązku kontroli łańcuchów dostaw między innymi norweska firma telekomunikacyjna Telenor i duński koncern farmaceutyczny Novo Nordisk.
W tworzonych przepisach pod tymi naciskami zawarta została klauzulę, mówiąca o tym iż po kilku latach obowiązywania przepisów w obecnym kształcie ich skuteczność zostanie oceniona i być może rozpoczną się prace nad ich wzmocnieniem.
Europa wciąż w tyle za Chinami
Debata nad regulacją handlu minerałów konfliktu w Unii trwa już od co najmniej sześciu lat. Już w 2010 roku Parlament Europejski apelował o przyjęcie przez UE podobnych przepisów, jakie obowiązują w USA. Nim czerwcowe porozumienie zacznie funkcjonować, musi jeszcze zostać wypracowany konkretny kształt przepisów, co potrwa kilka miesięcy.
Unia Europejska nadgania więc zaległości w prawie handlowym. Mimo tego w sprawie "minerałów konfliktu" wciąż jest w tyle za Chinami, które już pewne regulacje wprowadzają i USA, gdzie z kolei handel tymi minerałami reguluje tak zwana ustawa Dodda Franka. Odnosi się ona jednak tylko do spółek notowanych na amerykańskiej giełdzie i nie obejmuje innych importerów.
Organizacje obywatelskie, jak Instytut Globalnej Odpowiedzialności, od lat alarmują, że lwia część kopalń cyny, tantalu, wolframu i złota znajduje się w rękach zbrojnych grup, które wyzyskują pracowników i pracownice, w tym dzieci, a dochody z niewolniczej pracy przeznaczają na zakup broni. Dzieje się to przede wszystkim w Afryce - głównie w Kongo i Republice Środkowoafrykańskiej, ale także w Azji - jak choćby Birmie - oraz Ameryce Południowej - w Kolumbii. W sumie ma to miejsce w około 80 miejscach konfliktu na świecie.