- Dzisiaj możemy świętować - mówił wicepremier, minister obrony Tomasz Siemoniak podczas uroczystości wodowania okrętu patrolowego ORP "Ślązak". Powodów do radości nie powinno być jednak w ogóle, gdyż okręt ten to tylko budżetowa wersja nieudolnie planowanej przez kolejne rządy i budowanej przez lata Korwety Gawron. Sam porzucony kilka lat temu projekt kosztował ponad 400 milionów złotych. Money.pl przypomina burzliwą historię Gawrona.
Chrzest i wodowanie miały miejsce w czwartek w Stoczni Marynarki Wojennej SA w Gdyni. "Ślązak” jest pierwszym od 21 lat okrętem zbudowanym w polskiej stoczni i przekazanym Marynarce Wojennej. Wodowanie to jednak nie koniec pracy przy okręcie. Jak powiedział Aleksander Gierkowski ze stoczniowego Biura Budowy Okrętu Patrolowego, wodowanie nie oznacza zakończenia budowy okrętu, które przewidziano na drugą połowę przyszłego roku.
- Kadłub jest już praktycznie gotowy, rozpoczęliśmy wyposażanie niektórych pomieszczeń jednostki, ale wodowanie jest konieczne już teraz, bo musimy zacząć tzw. próby na uwięzi, czyli uruchomienia wszystkich siłowni, w tym pomocniczej i głównej, będziemy też kontynuować prace wyposażeniowe - powiedział Gierkowski. Wyjaśnił, że przyjdzie jeszcze moment, gdy okręt trzeba będzie wyciągnąć na ląd. - Będziemy montować pewne urządzenia na kadłubie, które dopiero dostarczą nam firmy - wyjaśnił.
Okręt ma nieco ponad 95 metrów długości. Silniki, w które został wyposażony, pozwolą mu osiągać prędkość powyżej 30 węzłów. Okręt ma też docelowo zostać wyposażony między innymi w armatę morską OTO Melara, dwie armaty Marlin-WS i cztery wyrzutnie pocisków rakietowych Grom, tak, by - poza patrolowaniem, mógł służyć między innymi zwalczaniu celów nawodnych i powietrznych.
Program budowy wielozadaniowej korwety sięga końca lat 90. Konstrukcja jest oparta na koncepcji opracowanej przez hamburską stocznię Blohm und Voss. Patrolowiec "Ślązak" to z kolei okręt budowany od 2001 roku, pierwotnie jako wielozadaniowa korweta typu Gawron. Początkowo planowano budowę siedmiu, później trzech-czterech, potem dwóch okrętów, ostatecznie w stoczni powstawała jedna jednostka, co drastycznie podwyższało koszty.Okręt miał być uzbrojony w rakiety przeciwokrętowe i przeciwlotnicze, torpedy do zwalczania okrętów podwodnych oraz armatę na dziobie. Miał być także wyposażony w radary dozoru powietrznego i nawodnego, systemy walki radioelektronicznej i dowodzenia. Z powodu cięć budżetowych umowy o dostawie tak bogatego i zaawansowanego uzbrojenia nigdy nie podpisano.
W lutym 2013 roku rząd Donalda Tuska, ze względu na cięcia budżetowe, zdecydował się przerwać program budowy korwety. Według pierwszych założeń niedokończony okręt miał zostać sprzedany. MON szacował, że do ukończenia trzeba by jeszcze co najmniej 1,1 miliarda złotych a na takie pieniądze Polska nie mogła sobie pozwolić.
- Mimo oporu w różnych miejscach, także w samym wojsku, konkretnie w marynarce, mimo problemów, jakie wiążą się z przyszłością Stoczni Marynarki Wojennej, utrzymywanie tego projektu, nawet w tym stadium, nie ma żadnego sensu. Potrzeby militarne obiektywnie opisane też nie wskazują na potrzebę budowy i użytkowania dużych jednostek w Marynarce Wojennej na Bałtyku - tłumaczył premier Donald Tusk. Po rozmowach z Marynarką Wojenną i przemysłem stoczniowym postanowiono jednak, że jednostka, której kadłub był gotowy, zostanie dokończona, ale w mniej zaawansowanej i tańszej wersji - jako patrolowiec.
W 2016 roku, wraz z ORP „Ślązak”, do służby ma wejść drugi okręt - budowany przez prywatną stocznię Remontowa Shipbuilding z Gdańska niszczyciel min typu "Kormoran II". Minister obrony poinformował w czwartek, że wodowanie tej jednostki zaplanowano na sierpień. Zakontraktowane są także kolejne dwa niszczyciele min.
Przed wodowaniem i chrztem „Ślązaka” w Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni odbyło się wyjazdowe posiedzenie sejmowej Komisji obrony narodowej. Wiceszef MON Czesław Mroczek przedstawił na niej plany dotyczące rozwoju Marynarki Wojennej.
Resort chce powierzyć polskim stoczniom budowę trzech okrętów obrony wybrzeża i trzech okrętów patrolowych z funkcją zwalczania min. Główną rolę w realizacji tego zamówienia ma odegrać Polska Grupa Zbrojeniowa. Jak wynika z planów rządu na zwalczanie morskich zagrożeń Polska wyda do 2022 roku prawie 13,7 miliarda złotych. Więcej przeznaczymy tylko na system obrony powietrznej. Łącznie program modernizacji technicznej pochłonie 130 miliardów złotych.
Wydatki na modernizację polskiej armii do 2022 roku | |
---|---|
System obrony powietrznej | *26,4 mld zł * |
Zwalczanie zagrożeń na morzu | 13,7 mld zł |
Śmigłowce bojowe, VIP | 11,5 mld zł |
Modernizacja wojsk pancernych | 8,6 mld zł |
Transportery ROSOMAK | 7,8 mld zł |
Modernizacja wojsk rakietowych | 6,9 mld zł |
Systemy wsparcia dowodzenia | 5,7 mld zł |
Uzbrojenie żołnierza przyszłości TYTAN | 3,1 mld zł |
Rozpoznanie obrazowe i satelitarne | 2,5 mld zł |
Rozpoznanie patrolowe | 1,5 mld zł |
Samolot szkolno-treningowy AJT | 1,4 mld zł |
Symulatory i trenażery | 1 mld zł |
Samoloty transportowe | 0,4 mld zł |
Przeciwpancerne pociski SPIKE | 0,4 mld zł |
SUMA | 90,9 mld zł |
Korweta Gawron to idealny przykład, jak brak planu modernizacji armii przyczynił się do zmarnowania pieniędzy podatników. Jednak nie wszystkie projekty Ministerstwa Obrony Narodowej są przykładami takich "wojskowych niewypałów". W zeszłym roku osiem miliardów złotych przeznaczonych na modernizację techniczną armii, pochłonął zakup samolotów szkolno-treningowych M-346 Master, nowoczesnych rakiet do myśliwców F-16 i wyposażenia dla 2. Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego.