Zastępująca go Katarzyna Jakubowska zaprzeczyła doniesieniom, że prowadzi jakieś szkolenia, poinformowała natomiast, że Misiewicz zajmuje się "analizą dezinformacji medialnych wymierzonych w bezpieczeństwo państwa".
Bartłomiej Misiewicz został na własny wniosek zawieszony w funkcji rzecznika MON i szefa gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza po publikacji "Newsweeka".
Tygodnik w jednym z artykułów zasugerował, że Misiewicz chciał przekonać bełchatowskich radnych PO do porozumienia z PiS, oferując im posady w państwowych firmach.
Przedstawiciele resortu zapewniali potem jednak, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Bartłomiej Misiewicz zapowiedział natomiast obronę swojego dobrego imienia w sądzie.