W tym tygodniu Jeff Bezos na kilka godzin zdetronizował Billa Gatesa na liście najbogatszych ludzi świata. - Władimir Putin prawdopodobnie jest bogatszy od nich obu razem wziętych - przestrzega amerykański biznesmen Bill Browder. Do 2005 r. był największym inwestorem zagranicznym w Rosji, zarządzał kwotą 4,5 mld dolarów.
Oficjalnie rosyjski prezydent zgromadził bardzo skromny majątek. Zgodnie z oświadczeniami majątkowymi opublikowanymi w kwietniu przez Kreml, Władimir Putin ma skromne 77-metrowe mieszkanie i jeździ Ładą Niwa. A pensja? Typowo urzędnicza. Oficjalne zarobki Putina w 2016 roku to 8,86 mln rubli (627,4 tys. zł), odrobinę mniej niż rok wcześniej, kiedy zarobił na stanowisku prezydenta 8,89 mln rubli. Nawet wiceszef administracji Putina zarabia dziesięć razy więcej niż przywódca rosyjskiego państwa.
I jeszcze jedna ciekawostka: rzecznik prasowy Putina Dmitrij Pieskow wraz ze swoją żoną, byłą łyżwiarką figurową i modelką Tatianą Nawką, zadeklarowali dochód w wysokości 133,6 mln rubli, czyli 9,45 mln zł. Oznacza to, że rzecznik prasowy i jego żona zarobili w zeszłym roku 15 razy więcej niż prezydent Federacji Rosyjskiej.
Zagraniczni obserwatorzy niebyt dowierzają w taką skromność prezydenta Putina. Szczególnie dotyczy to Billa Bowdera, który głośno mówi, że uważa prezydenta Rosji za najbogatszego człowieka świata. Bowder uchodzi także za największego na Zachodzie specjalistę od majątku Putina i jego powiązań biznesowych.
- Wierzę, że jest wart 200 mld dolarów - powiedział w czwartek Bowder zeznając przed senacką komisją. - Celem reżimu Putina było popełnienie strasznych zbrodni, by zdobyć te pieniądze, a on ich nie chce stracić, więc je zamraża - mówił.
Podobnie inwestor mówił w wywiadzie, którego w zeszłym roku udzielił money.pl.
- Władimir Putin nie jest tak głupi, żeby jego nazwisko znalazło się w jakichkolwiek dokumentach, nawet jeżeli ktoś gwarantowałby mu ich poufność. Stąd wziął się jego sposób na okradanie państwa i gromadzenie bogactwa za pomocą zaufanych osób - "opiekunów" tego majątku - mówił.
Już w 2012 r. Stanisław Biełkowski szacował majątek obecnego prezydenta Rosji na 70 mld dolarów. Według publicysty, politologa i biografa Putina, tyle są warte udziały Putina w różnych spółkach, głównie handlujących gazem i ropą, które w jego imieniu posiadają podstawione firmy i ludzie-słupy.
Majątek Putina nadal pozostaje w sferze spekulacji. W przeciwieństwie do bogactwa Billa Gatesa czy Jeffa Bezosa. Jak pisaliśmy w zeszłym tygodniu, szef Amazona na kilka godzin zdetronizował szefa Microsoftu na liście najbogatszych ludzi globu. W trakcie czwartkowej sesji na Wall Street akcje jego firmy poszły w górę windując jego majątek do 92,3 mld dolarów. To więcej niż w tym samym czasie miał Bill Gates. Jednak już na zakończenie dnia wszystko wróciło do normy i wieloletni szef Microsoftu wrócił na miejsce pierwsze.
W rankingu multimiliarderów Bloomberga najwyższe miejsce okupuje Bill Gates z majątkiem 90,7 mld dol., drugi jest Jeff Bezos (89,3 mld dol.), a trzeci Amancio Ortega (82,7 mld dol.). Jeśli Bill Bowder trafnie szacuje majątek Putina, to rosyjski prezydent jest wart tyle co Gates i Bezos razem wzięci. A jeszcze by trzeba dosypać ze 20 mld od Ortegi.