Dla polskich przedsiębiorców to już ostatni dzwonek na składanie wniosków o uwzględnienie interesów poszczególnych branż w negocjacjach Polski z Unią Europejską. Jan Kułakowski, pełnomocnik rządu ds. negocjacji o członkostwo RP w UE, podkreśla jednak, że muszą być one poparte analizą rynku i nie powinny dotyczyć rozdziałów już zamkniętych.
W negocjacjach z Unią Europejską Polska z siedemnastoma zamkniętymi rozdziałami wkroczyła na grząski teren rozmów o najtrudniejszych tematach. Waga możliwych rozstrzygnięć jest jednak na tyle istotna, że dostrzegają ją nie tylko nasi negocjatorzy, ale także - wykazujący coraz większe zainteresowanie procesem integracji europejskiej - polscy przedsiębiorcy. Dopiero 'przypadek farmaceutyków', kiedy pojawiło się widmo wycofania z produkcji wielu rodzimych leków, uzmysłowił im, że ochrona interesów branży w kontekście przyszłego członkostwa Polski w UE jest konieczna.
Wielcy spóźnieni
Zdaniem ministra Kułakowskiego, jeszcze nie jest za późno na składanie wniosków przez przedsiębiorców. Gdyby jednak zrobili to wcześniej, byłoby dużo łatwiej formułować wyjściowe stanowiska negocjacyjne.
- Składane teraz wnioski dotyczące obszarów już zamkniętych mogą prowadzić do ryzyka ponownego ich otwarcia. Tak zapewne stanie się w przypadku farmaceutyków, ale cała sprawa będzie precedensowa. Powtórka tego przykładu rzutowałaby negatywnie na rozwój negocjacji. To z pewnością nie ułatwiłoby nam rozmów z Brukselą - tłumaczy Jan Kułakowski.
Dodaje, że występując z jakimkolwiek wnioskiem dotyczącym negocjacji i ewentualnych okresów przejściowych nie wystarczy powiedzieć, iż potrzebujemy dziesięciu lat na dostosowanie prawa.
- Pod uwagę będę brał jedynie wnioski, które są uzasadnione i poparte liczbową argumentacją. Bo tylko bardzo stanowcza argumentacja jest w stanie przekonać Brukselę. Dobrze przygotowane wnioski mogą liczyć na rozpatrzenie przez zespół negocjacyjny - zapewnia Jan Kułakowski.
Puszka Pandory
Tymczasem - jak ostrzega Jan Kułakowski - ponowne otwarcie zamkniętego rozdziału może być łatwo wykorzystane przez Unię, która być może będzie chciała narzucić dodatkowe warunki nie tylko w jednej sprawie, ale także i w innych obszarach. A to oznaczałoby otwarcie puszki Pandory.
Jan Kułakowski wylicza: oprócz producentów farmaceutyków, swoje postulaty zgłosili m.in. przedstawiciele branży budowlanej, wydawniczej, tytoniowej, producentów zabawek czy pszczelarzy.
- Przedsiębiorcy muszą też zdawać sobie sprawę, że my nie możemy przedłużać i mnożyć okresów przejściowych. Odwrotnie - trzeba je ograniczyć. Oczywiście najprościej byłoby przyznawać ulgi wszystkim producentom, którzy mają lub być może będą mieli jakieś problemy z dostosowaniem się do unijnej konkurencji. Ale taka taktyka negocjacyjna nie wchodzi w rachubę - mówi Jan Kułakowski.
Zrozumieć wielbłąda
Minister nie chce prognozować, ile rozdziałów negocjacyjnych Polska zamknie pod prezydencją belgijską. W przeszłości optymistyczne zapowiedzi rzadko kiedy miały pokrycia w faktach.
- Z naszej strony wiele obszarów jest gotowych do zamknięcia. Największe szanse mają środowisko, podatki, prawo spółek. Nieco gorzej jest z transportem. Trwają też intensywne rozmowy o rybołówstwie. Jednak, które z nich zamkniemy do końca roku, nie zależy jedynie od nas - mówi Jan Kułakowski.
Jak informuje, Polska już od pewnego czasu jest gotowa zakończyć negocjacje o sprawiedliwości i sprawach wewnętrznych. Tu jednak - jak podkreśla - kryje się problem związany z zaufaniem.
- Unia wciąż podejrzewa, że Polska nie uczyniła wszystkiego w sprawie granic, korupcji, zorganizowanej przestępczości czy dostosowania systemu wizowego jeszcze przed datą członkostwa. W wielu przypadkach jest tak, że musimy udowadniać, że nie jesteśmy wielbłądem - tłumaczy Jan Kułakowski.
Dodaje, że wszelkie informacje w tej sprawie zostały już Brukseli przekazane. Ta jednak ciągle mnoży wątpliwości.
W kolejce do UE
Tymczasem same negocjacje z Unią znalazły się w fazie lekkiego spowolnienia. Problemem jest pozorowany przez Unię tzw. wyścig negocjacyjny, któremu zdaje się ulegać większość państw kandydujących, które nas wyprzedziły w liczbie zamykanych tematów. Minister podkreśla jednak, że to nie liczba zamkniętych rozdziałów świadczy o dobrze prowadzonych negocjacjach, a warunki, na jakich wejdziemy do Unii. To jednak doceni się już w pierwszych dniach członkostwa.
- Będziemy starali się tak prowadzić rokowania, aby zakończyć rozmowy z UE najpóźniej do końca przyszłego roku. Myślę, że jest to jak najbardziej realne - mówi Jan Kułakowski.