Nowy rząd, chcąc nie dopuścić, by szkole Ojca Rydzyka przyznano unijne pieniądze, naraża inne uczelnie na milionowe straty.
Z powodu decyzji minister nauki i szkolnictwa wyższegoBarbary Kudryckiej(na zdjęciu), 30 szkół wyższych w Polsce może nie otrzymać ponad 400 milionów euro, przeznaczonych przede wszystkim na projekty techniczne.
Minister Kudrycka zadecydowała, żeby nie rekomendować żadnego projektu Ministerstwu Rozwoju Regionalnego, które podejmuje decyzje o przyznaniu unijnych środków. Skreślone nie zostały jedynie dwa projekty na kwotę powyżej 50 milionów euro, ponieważ zostały one już zaakceptowane przez Komisję Europejską.
Uczelnie, które przez cały ubiegły rok przygotowywały projekty zakwalifikowane zostały na tak zwaną listę indykatywną, na podstawie której następnie Ministerstwo Rozwoju Regionalnego dzieli unijne dotacje.
"Na tej liście znalazł się także, obok największych uczelni publicznych, kontrowersyjny projekt ojca Rydzyka" - mówi prof. Tadeusz Luty, przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich. "Jeżeli chodziło jednak o wyrzucenie konkretnego "śmiecia", trzeba go było pokazać, zamiast mówić całemu środowisku: "Pracowaliście rok, zmieni się rząd i jednym podpisem wyrzuci to do kosza"" - dodaje.
Ministerstwo nie odnosi się w swojej rekomendacji do żadnego wniosku indywidualnie. Uważa natomiast, że konkurs jest procedurą bardziej przejrzystą, niż uznaniowe wskazywanie wnioskodawców przez właściwego ministra w formie listy indykatywnej - czytamy w komunikacie MNiSW.
"Zakwalifikowanie się na tę listę to promesa, obietnica przydzielenia środków" - mówi prof. Tadeusz Luty. "Uczelnie, tak jak na przykład warszawska SGGW, mając obiecane pieniądze rozpoczęły już inwestycje. Decyzja pani minister to kilkadziesiąt milionów strat w skali kraju.
W ocenie minister Kudryckiej, tryb konkursowy nie spowodowałby znaczącego opóźnienia w realizacji projektów. "Skierowanie wniosków o dofinansowanie projektów z Programu Operacyjnego Infrastruktura
i Środowisko do procedury oceny konkursowej w żadnej mierze nie niweczy wysiłku uczelni włożonego w ich przygotowanie" - twierdzi minister Kudrycka.
ZOBACZ TAKŻE:
Rydzyk szuka źródeł w złym miejscuNie jest jednak przygotowana nawet procedura przeprowadzania konkursów, ich dokumentacja, sposób oceniania wniosków. Uczelnie nie wiedzą, co powinny przygotować a ministerstwo nie wie, czego od nich żądać i jak je oceniać. Jeśli weźmie za przykład procedurę obowiązującą przy organizacji przetargów publicznych, sam wybór wniosków może trwać rok. A wcześniej ministerstwo musi jeszcze przygotować odpowiednie specyfikacje.
"To więcej niż rok opóźnienia w realizacji projektów i wykorzystaniu unijnych środków. W 2013 roku może się nagle okazać, że z przyznanych 4 miliardów wykorzystaliśmy 10 - 15 procent." - dodaje profesor Luty.
Minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka tłumaczyła rzecz następująco: "Projekty zostały usunięte z listy indykatywnej, ponieważ kryteria na podstawie których się na niej znalazły były niejasne".
"Jestem osobą, która popiera konkursy, a nie sytuację, w której minister wskazuje palcem określone projekty dlatego, że mu się podobają" - dodała.
O skreśleniu projektów z listy indykatywnej zadecydowała powołana przez minister Kudrycką komisja. Komisja pracowała w składzie siedmiu osób, których nazwiska zostały ujawnione dopiero w piątek, po interwencji posłaAndrzeja Smirnowa.
ZOBACZ TAKŻE:
PiS: Zamach PO na szkolnictwo wyższe"Pani minister zrzuca odpowiedzialność na komisję, którą sama powołała" - mówi prof. Luty.
Money.pl nieoficjalnie dowiedział się, że komisja podjęła tę kluczową dla rozwoju polskich uczelni decyzję podczas trwającego nie dłużej niż godzinę posiedzenia, zapoznawszy się zaledwie ze streszczeniami projektów.
Fakt, że członkowie komisji decydowali na podstawie streszczeń potwierdza samo Ministerstwo: w komunikacie czytamy: "Zespół po zapoznaniu się ze streszczeniami projektów w ramach Priorytetu XIII - Infrastruktura Szkolnictwa Wyższego Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko - uznał jednogłośnie, że najwłaściwszym trybem postępowania byłoby odstąpienie od listy indykatywnej projektów kluczowych oraz ogłoszenie otwartego konkursu".
"Komisji nie darzymy specjalnym zaufaniem" - mówi prof. Luty. "Jej członkowie są słabo związani ze szkołami wyższymi." - dodaje.
Zdaniem jednego z byłych rektorów uniwersyteckich, nazwiska członków komisji budzą szacunek, ale nie są to osoby, które mają jakiekolwiek pojęcie o finansach uczelni.
ZOBACZ TAKŻE:
Rydzyk dostanie unijne dotacjeProponowane przez panią minister konkursy to dodatkowe formalności dla ubiegających się o unijne środki uczelni. Formalności, które nie zostały jeszcze dokładnie zdefiniowane. Może się więc okazać, że przydział pieniędzy opóźni się o więcej, niż rok: trzeba opracować procedury konkursowe, nowe wnioski, nowy sposób ich oceniania. W efekcie może okazać się, że straciliśmy nie jeden rok, ale kilka. ,,Nie ma zgody na utrwalanie biedy i zacofania" - pisze na swoim portalu pani minister Kudrycka.
"Od przedstawicieli nowego rządu słyszeliśmy dużo o innowacjach, rozwoju Polski i zachęcaniu Polaków do powrotu z emigracji. Teraz widzimy ich działania" - mówi profesor Luty. "Mam poczucie, że żyję w paranoicznym kraju" - dodaje na koniec.