W liście protestacyjnym nowojorscy strażacy i policjanci napisali, że na początku czuli się bohaterami, ratowali życie, byli witani wszędzie oklaskami, ale po roku czują się ofiarami słabości waszyngtońskiej administracji. W ich opinii, odpowiedzialność za tragedię ponoszą w dużym stopniu służby wywiadowcze i agencje rządowe mające czuwać nad bezpieczeństwem.
"Dzisiaj za dużo się mówi o bohaterach, a za mało o tych, którzy do tragedii dopuścili; wielu z nas zapłaciło za to życiem" - napisało w liście ponad 300 nowojorskich strażaków i policjantów, pytając też retorycznie: Jakie konsekwencje ponieśli ci z Waszyngtonu ?