Pozostałe brytyjskie gazety też podają wiadomość, że mężczyźni, którzy w miniony czwartek pozostawili ładunki wybuchowe w metrze i w autobusie, oraz dwaj sprawcy samobójczych zamachów 7 lipca: Mohammed Sidik Khan i Shehzad Tanweer, uczestniczyli w ubiegłym roku w spływie na jeziorze Bala w północnej Walii, zorganizowanym przez ten sam ośrodek National Whitewater Centre.
"Bardziej prawdopodobna staje się hipoteza, że oba ataki były częścią większego planu spowodowania masakry w Londynie" - pisze "Observer". Policja ma badać obecnie, czy w organizację spływu zaangażowany był jakiś duchowny muzułmański, który chciał doprowadzić do spotkania członków komórek terrorystycznych.
Według gazety, w plecakach pozostawionych w miniony czwartek przez zamachowców znaleziono ślady prowadzące do trzech adresów w Londynie - były to adresy uczestników spływu w Walii.
Scotland Yard potwierdził też, że materiały wybuchowe znalezione w czwartek były podobne do tych użytych przez zamachowców-samobójców dwa tygodnie temu. Także wstępne badania pakunku znalezionego w sobotę w krzakach w Little Wormwood Scrubs w północno-zachodnim Londynie wskazują, że mógł on zawierać ten sam materiał wybuchowy - informuje "Observer".
W Londynie trwają poszukiwania czterech niedoszłych zamachowców, którzy w czwartek pozostawili bomby w metrze i autobusie nr 26. W sobotę po południu, policja przeszukała dom na południu dzielnicy Stockwell, gdzie mógł przebywać terrorysta, który uciekł ze stacji metra Oval.
Według "Observera", policja bada wschodnioafrykański ślad; jeden z aresztowanych w piątek to Somalijczyk, a drugi - prawdopodobnie Etiopczyk.
Przed miesiącem wywiad został poinformowany o nowej komórce Al-Kaidy w Mogadiszu w Somalii, dowodzonej przez szkolonego w Afganistanie młodego Somalijczyka. Policja i kontrwywiad starają się teraz znaleźć powiązania między grupą wschodnioafrykańskich terrorystów działającą w Londynie, a grupą zamachowców -samobójców o korzeniach pakistańskich, którzy mieszkali w Leeds.