Polacy oszczędzają mniej niż mieszkańcy Botswany, Rwandy, Białorusi czy Iraku – wynika z najnowszego raportu BGŻOptima. Fatalnie wypadamy przy naszych sąsiadach Słowakach – mimo że zarabiamy podobnie, a żywność w Polsce jest tańsza niż na Słowacji, odkładamy znacznie mniej, a właściwie wszystko przejadamy i jeszcze się zadłużamy.
W 2014 roku jedynie 20 proc. Polaków odkładało pieniądze w banku, w krajach należących do strefy euro ponad 47 proc. badanych, a w państwach OECD ponad 51 proc. Można próbować to tłumaczyć tym, że jesteśmy krajem na dorobku, ale tempo, w jakim gonimy resztę świata, też nie jest najlepsze - w latach 2011-2014 odsetek oszczędzających w bankach urósł o 15 proc., tymczasem reszta świata powiększała swoje oszczędności w tempie 20 proc. Z raportu na temat oszczędności Polaków przygotowanego przez BGŻOptima wynika, że nie za bardzo mamy jak się z tego wytłumaczyć.
Groszowe [emerytury](https://finanse.wp.pl/emerytury-6123215136261761c) - sami jesteśmy sobie jesteśmy winni
To, że oszczędzamy mniej niż Niemcy czy Norwegowie, nikogo nie dziwi. Norwegia bowiem jest liderem w tej kwestii – jedynie 1 na 10 Norwegów nie odłożył nic na przyszłość. Z kolei Niemcy są liderami w Europie jeśli chodzi o długoterminowe oszczędzanie na emeryturę.
Ale nawet na tle naszych sąsiadów wypadamy słabo, w Polsce bowiem tylko 16 proc. obywateli odkłada z myślą o emeryturze, natomiast na Litwie jest to już 25 proc. obywateli, a na Słowacji czy w Czechach – prawie 40 proc.
- Podczas gdy cały świat oszczędza z myślą o przyszłości w miarę jak długość życia się wydłuża, a społeczeństwa starzeją, Polacy pozostają poza tym trendem – podkreśla Piotr Marciniak, dyrektor zarządzający BGŻ Optima.
- Winna jest postawa, którą najkrócej można określić "finansowym YOLO": nie oszczędzamy, bo po prostu wolimy wydawać pieniądze zamiast rezygnować z przyjemności z myślą o przyszłości – dodaje. Warto zaznaczyć, że według danych OECD pod względem konsumpcji „tu i teraz” ustępujemy tylko mieszkańcom Armenii.
Polska gorsza od Rwandy
Gdyby wziąć pod uwagę odsetek oszczędzających w stosunku do PKB kraju, okazuje się, że wypadamy nawet gorzej niż Botswana, Rwanda, Białoruś i Irak. W ostatnim roku 46,6 proc. Polaków oszczędziło cokolwiek, podczas gdy na Białorusi ponad 50 proc., w Rwandzie ok. 55 proc., w Botswanie prawie 60 proc., a w Kenii ponad 75 proc. Najlepiej wypadają Norwegowie, spośród których 90 proc. oszczędziło jakieś środki w ostatnim roku. Jednocześnie ten kraj oszczędza najwięcej uwzględniając PKB na głowę mieszkańca.
- Wśród naszych sąsiadów jedynie Rosjanie i Ukraińcy oszczędzają mniej niż my - podkreśla Marciniak.
Dlaczego jesteśmy gorsi niż Słowacy? Czytaj na kolejnej stronie
Porównajmy się jednak do kraju, do którego nam znacznie bliżej – do Słowacji. Średnioroczny wzrost PKB w latach 2004-2014 był w u nas i u naszych sąsiadów na podobnym poziomie – w Polsce to 3,9 proc., na Słowacji 3,8 proc. Co prawda w przeliczeniu na głowę mieszkańca u nas był trochę niższy – 10,7 tys. euro, a na Słowacji 13,9 tys. euro, ale już średnie wynagrodzenie netto liczone w euro jest niemal na tym samym poziomie – 704-705 euro, a ceny żywności na Słowacji są zdecydowanie wyższe. W Polsce stanowią 63 proc. średniej europejskiej, a na Słowacji aż 89 proc. I co? I wypadamy marnie. Stopa oszczędności w Polsce jest ujemna i wynosi -0,71 proc., a to oznacza, że więcej wydajemy niż zarabiamy. Tymczasem przeciętna słowacka rodzina oszczędza 3,82 proc. środków. Znacznie większa jest również świadomość Słowaków dotycząca konieczności oszczędzania. 34 proc. Słowaków deklaruje, że oszczędza na emeryturę, w Polsce jedynie 15,8 proc.
Polak przeciętnie odłożył 9 tys. zł
Przyglądając się wartościom bezwzględnym, przeciętna wartość zgromadzonych aktywów przez Polaka to jedynie 20 proc. średniej dla Europejczyka żyjącego w strefie euro. I to naprawdę powinno nas zmartwić.
Przeciętne aktywa finansowe Polaka, w tym nie tylko zgromadzone w gotówce w banku, ale również w formie akcji, obligacji czy funduszy inwestycyjnych, wynoszą 2,1 tys. euro, czyli ok. 9 tys. zł, podczas gdy średnia dla krajów strefy euro to 11,4 tys. euro – 49 tys. zł. Liderem są w tej kwestii Holendrzy z aktywami na poziomie 34,7 tys. euro.
Biorąc pod uwagę wyłącznie depozyty, czyli produkty oszczędnościowe, które wybieramy w pierwszej kolejności, odłożyliśmy więcej tylko od Słoweńców.
Nieco lepiej wypadamy w rankingu jeśli chodzi o odsetek gospodarstw domowych posiadających fundusze inwestycyjne. Zajmujemy 12. miejsce na 16 krajów. W Polsce 4,2 proc. gospodarstw ma jednostki TFI, ale dla porównania średnia w Europie to 11,4 proc., a lider, jakim są Finowie, może się pochwalić odsetkiem na poziomie 27,2 proc.
Mniej chętnie inwestujemy w akcje – jedynie 3,5 proc. gospodarstw domowych ma w swoim portfelu te instrumenty, podczas gdy w Europie to średnio 10 proc., a na Cyprze prawie 35 proc.
Czarna godzina będzie rzeczywiście czarna
To wszystko pokazuje, jak słabo Polacy zabezpieczają się finansowo na przyszłość. Okazuje się, że prawie połowa Polaków deklaruje, że kiedy zdarzy się coś nieprzewidzianego i będą musieli ponieść dodatkowe wydatki, nie będą w stanie ich udźwignąć. - Dla porównania tylko 14 proc. Norwegów obawia się tego samego – że w przypadku nieprzewidzianych sytuacji nie poradzi sobie finansowo – podkreśla Marciniak.
Małym pocieszeniem może być fakt, że sytuacja nieco jednak się poprawia. Jeszcze w 2007 roku 57 proc. Polaków deklarowało, że nie poradzi sobie finansowo w razie niespodziewanych wydatków, teraz to 42,3 proc.
Bogaty Polak w Europie biednieje
Ile w portfelu ma bogaty Polak? Bogaty to ten, który znajduje się w grupie 10 proc. najzamożniejszej części społeczeństwa. Okazuje się, że w tej populacji średnia wartość aktywów to 7,7 tys. euro, a więc ok. 33 tys. zł. To niewiele, szczególnie biorąc pod uwagę średnią w Europie. Tam w grupie 10 proc. najbogatszych każdy dysponuje średnio aktywami o wartości 71,5 tys. euro, a więc ponad 300 tys. euro – ponad dziewięć razy więcej niż Polak.
- Zamożny Polak pod względem oszczędzania osiąga poziom dość zamożnego Cypryjczyka, a więc 20-30 proc. mieszkańców tego kraju, ale już tylko średnio zamożnego Niemca (40-50 proc. populacji).
Za dużo wydajemy?
Okazuje się, że nie oszczędzamy, bo nie mamy z czego. Na to jednak można spojrzeć na dwa sposoby. Albo za mało zarabiamy, jak zwykle tłumaczymy, albo za dużo wydajemy w stosunku do naszych zarobków.
Okazuje się bowiem, że wydajemy więcej niż zarabiamy – o 0,71 proc. Niby niewiele, ale warto zwrócić uwagę na to, że Węgrzy i Słowacy zarabiają jeszcze mniej niż my, Czesi nieznacznie więcej, a wszyscy mają większy potencjał do oszczędzania niż my. Inaczej mówiąc, po zliczeniu wszystkich wydatków w kieszeni zostaje im jeszcze trochę pieniędzy – Słowakom 3,8 proc. pensji, Węgrom 4,9 proc., a Czechom 5,7 proc.
Fakt, nie jesteśmy w tym wypadku na szarym końcu. Co zaskakujące, niższą stopę oszczędności ma Wielka Brytania (stopa oszczędności netto wynosi -1,31 proc.), Portugalia (-2,5 proc.), Dania (-2,7 proc.), Łotwa (-11,2 proc.), najgorzej zaś wypada Grecja (-17,3 proc.).
Kieszonkowe - sposób na edukację dziecka
Polacy nie oszczędzają, bo często nie ma ich tego kto nauczyć. Najczęściej uczymy się takich rzeczy od rodziców – w badaniu BGŻOptima zadeklarowało tak 43 proc. nastolatków w wieku 15-18 lat. 35 proc. pytanych twierdzi, że czerpie wiedzę z internetu. - Smutnym wnioskiem jest to, że zaledwie 32 proc. badanych dzieci twierdzi, że wiedzę o finansach czerpie ze szkoły – podkreśla Marciniak.
Najczęściej o sprawach finansowych z dziećmi rozmawiają rodzice uzyskujący najniższe dochody. 93 proc. badanych wśród osób deklarujących dochody poniżej 1 tys. zł miesięcznie i już tyko 75 proc. tych, którzy zarabiają ponad 10 tys. zł netto miesięcznie.
Jednym z najlepszych sposobów, żeby dać dzieciom dobre wzorce, jest danie im możliwości samodzielnego dysponowania własnymi pieniędzmi – to już zdanie samych rodziców. Ale jednocześnie tylko 42 proc. badanych rodziców regularnie wypłaca swoim dzieciom kieszonkowe.
Co ciekawe, częściej regularne kieszonkowe otrzymują dzieci w rodzinach uboższych niż tych zamożnych. 50 proc. osób, które zarabia poniżej 1 tys. zł netto, wobec ok. 30 proc. rodziców, którzy zarabiają powyżej 7 tys. zł netto.
84 proc. nastolatków deklaruje, że część pieniędzy oszczędza. Na co je wydają? Zwykle to bieżące przyjemności, np. ubrania, książki, gry, rower czy telefon. Co ciekawe, aż 20 proc. dzieci oszczędza bez sprecyzowanego celu, a 14 proc. oszczędza na czarną godzinę, choć ta godzina w mniemaniu 15-latka to pewnie zupełnie inna sytuacja niż w mniemaniu jego rodzica.
Wnioski? - To postawy, a nie faktyczny brak możliwości powoduje, że nie oszczędzamy – podkreśla Piotr Marciniak. To, że nas na to nie stać, to bajka, co twardo udowadniają nam nasi sąsiedzi.