Prawdopodobnie największy oszust w historii został skazany. Sprawa nie miałaby jednak miejsca, gdyby nadzór finansowy posłuchał jednego człowieka.
Bernard Madoff przyznał się do zdefraudowania około 65 miliardów dolarów. Wykorzystał zaufanie, które budował wśród swoich klientach przez 50 lat pracy. Tak długo działał na rynku jako finansista i doradca - tylko, że od około 13 lat nie przeprowadzał już żadnych transakcji, a jedynie podtrzymywał działalność swojej firmy, wykorzystując schemat piramidy Ponziego.
To znana od lat 20. ubiegłego wieku kombinacja polegająca na wydawaniu funduszy otrzymanych od nowych klientów na spłatę należności poprzednim. Tym sposobem Madoff stał się prawdopodobnie autorem największego w historii oszustwa finansowego.*Charles Ponzi *Amerykański oszust włoskiego pochodzenia, który w międzywojniu zastosował piramidę finansową, by okradać mieszkańców Bostonu. Obiecywał 50 albo 100 proc. zysku w ciągu odpowiednio 45 albo 90 dni.
Uwierzyły mu gwiazdy i banki
Bernard Madoff przed ujawnieniem skandalu był uważany za jednego z najznamienitszych finansistów z Wall Street. W jego fundusz inwestowali tak znani ludzie jak: John Malkovich, Steven Spielberg, Kevin Bacon.
Co więcej, jego oszustwo odbiło się nie tylko na reputacji i finansowej stabilności wielu banków, które oddawały mu swoje pieniądze, by je pomnażał.
Jedną z ofiar był austriacki bank Medici - by chronić jego klientów rząd Austrii przejął kontrolę nad tą instytucją. W piramidę Madoffa inwestowali i więksi gracze na rynku bankowym. Największy hiszpański bank Santander przeznaczył na ten cel ponad 3 mld dolarów.
Działał sam? Trudno w to uwierzyć
Pomimo długiego śledztwa nie udało się skazać nikogo oprócz Madoffa - żadna z osób, która współpracowała z oszustem nie została nawet oskarżona. A w pracy pomagali mu jego dwaj synowie.
Madoff bronił jednak swojej rodziny i podkreślał, że nie wiedzieli oni o jego machlojkach. Pomimo braku dowodów, ekspertom trudno jednak uwierzyć, by Madoffowi nikt nie pomagał w oszustwie.
Pewne podejrzenia padły też na jego żonę. Tuż przed aresztowaniem Madoffa wypłaciła ona z jednego z funduszy należących do rodziny 10 mln dolarów - czyli akurat tyle, ile trzeba było na kaucję i opłacenie aresztu domowego.
Afera Madoffa odbiła się szerokim echem na całym świecie. W knajpach można już kupić drinki, które wzięły swoje nazwy od jego imienia. Najwększy wpływ jego oszustwa miały jednak na klientów funduszu i domu maklerskiego, które prowadził. Sędzia Denny Chin, który prowadził tę sprawę, dostawał setki listów od pokrzywdzonych, w których prosili go oni o jak najsurowszy wymiar kary.
*Madoff zepsuł też rozwód parze nowojorczyków. *Przy podziale majątku małżonek dostał bowiem fundusz założony u Madoffa. Gdy okazało się, że nie jest on nic wart, wniósł o ponowne rozpatrzenie sprawy rozwodowej.
Jedną z takich próśb wysłał sądowi Steve Norton, który stracił 1,1 mln dolarów przeznaczonych na emeryturę. Pisał on do sędziego Denny'ego China, by ten wysłał Madoffa do więzienia na resztę jego życia, bo oszust jemu odebrał spokojne lata starości.
Nikt nie słuchał ostrzeżeń
Tej tragedii tysięcy oszukanych osób udałoby się uniknąć, gdyby amerykański nadzór finansowy uwierzył pewnemu Grekowi. Przez prawie dziesięć lat próbował on przekonać inspektorów, że firmy Madoffa działają w dziwny sposób i podejrzany sposób.
Harry Markopolos regularnie pokazywał przedstawicielom nadzoru, że wykres zysków funduszu oszusta to linia prosta nachylona pod kątem 45 stopni. Tłumaczył, że w ekonomii to niemożliwe, że powinny na niej być jakieś cykle i wahnięcia. Niestety, nie uwierzono mu.
Raport Money.pl | |
---|---|
*Jak zostać Madoffem albo Stanfordem - poradnik * Bernard Madoff i Allen Stanford - dwaj oszuści, który ukradli miliardy dolarów - działali w podobny sposób. Inspektorzy ciągle jeszcze rozpracowują ich systemy, ale pewne wspólne techniki da się wskazać już dziś. Czytaj w Money.pl |