Minister Spraw Zagranicznych liczy na osiągnięcie kompromisu podczas szczytu Unii Europejskiej w sprawie pakietu klimatycznego. Na półtora tygodnia przed szczytem wyraził przekonanie, że negocjacje zakończą się pozytywnie, bez konieczności używania przez Polskę weta. Komisja Europejska chce, aby Wspólnota do 2030 roku obniżyła emisję dwutlenku węgla o 40 procent poniżej poziomu z początku lat 90. Taki cel popierają Niemcy. Polska stawia sprawę jasno - nowe ograniczenia nie mogą wpłynąć na rachunki za prąd.
Schetyna potwierdził dzisiaj w radiowej Trójce, że Polsce zależy na kompromisie w sprawie pakietu klimatycznego. 23-24 października w Brukseli przywódcy państw UE mają uzgodnić nowy cel redukcji emisji CO2 w Unii Europejskiej po 2020 roku. Obowiązujący do 2020 roku pakiet energetyczno-klimatyczny zakłada 20-procentową redukcję emisji CO2 i 20-procentowy udział energii odnawialnej.
Komisja Europejska proponuje do 2030 roku redukcję emisji gazów cieplarnianych do 40-proc. i udział energii odnawialnej na poziomie 27 procent. Schetyna pytany, jak daleko Polska może posunąć się w kompromisie powiedział, że ważne będą liczby.
_ - Będziemy liczyć, mamy te liczby na stole _ - mówił. Zaznaczył, że z jednej strony Polska musi wypracować jak najwięcej rozwiązań, aby ustalenia szczytu nie dotykały bezpośrednio naszej energetyki. _ A z drugiej strony musimy zachować odpowiedzialną pozycję Polski. Polska ma pozycję w UE i nie może występować przeciwko całej reszcie krajów _ - dodał.
_ - Te negocjacje ciągle trwają, dziś zbyt wcześnie powiedzieć o konkretach, a też nie można ujawniać swojej taktyki negocjacyjnej, bo ona musi być bardzo subtelna _ - dodał.
Pytany, czy mówienie o wecie było dobrą strategią, odparł: _ Wszystko jest dobrą strategią, co przynosi dobry skutek. Jeżeli 24 października po południu będziemy mogli powiedzieć: udało nam się, energia w Polsce nie będzie droższa, zatrzymaliśmy to przyspieszenie, które proponowały niektóre kraje, to będzie sukces i to znaczy, że polityka premier Ewy Kopacz i cała koncepcja tej rozgrywki była skuteczna. Jestem dobrej myśli w tej sprawie _.
Dopytywany, czy Polska porzuca myśl o wecie, odparł: _ Nie. Weto jest na końcu, jest czymś absolutnie ostatecznym i zawsze trzeba je mieć, żeby można było go użyć. Ale ja ciągle liczę i jestem przekonany, że ta taktyka i prowadzenie tych negocjacji zakończą się pozytywnie - bez konieczności używania weta _.
Szef MSZ, który w ciągu ostatnich dwóch tygodni złożył wizyty w Paryżu, Berlinie i Pradze powiedział też, że _ chciałby i nie wyklucza sytuacji _, w której Polska podczas posiedzenia Rady Europejskiej będzie mówić _ jednym głosem i z Niemcami, i z tymi krajami, które mają wyobraźnię i wiedzą, że nie można przyspieszać tempa odejścia od porozumienia klimatycznego z 2008 roku _. Według niego między Polską a Niemcami jest w tej sprawie _ zanikająca _ różnica zdań.
Podkreślił, że podczas wszystkich swoich rozmów w europejskich stolicach mowa była o kwestiach klimatycznych. _ Na poziomie ministrów nie można zrobić nic więcej _ - zaznaczył. _ Dzisiaj już wszystko w rękach pełnomocnika rządu do spraw polityki klimatycznej Marcina Korolca i przede wszystkim premier Ewy Kopacz. _Ona - mając te wszystkie ustalenia na stole - musi postawić _ kropkę nad i _ w Brukseli. Jestem dobrej myśli - dodał.
Związkowcy nawołują do odrzucenia pakietu
Trzy centrale związkowe - OPZZ, NSZZ Solidarność i FZZ domagają się, by Polska odrzuciła projekt Komisji Europejskiej zaostrzający politykę klimatyczną UE. Przekonują, że wejście pakietu w życie tylko w Polsce zwiększy bezrobocie o milion i podniesie ceny energii.
- _ Wdrożenie drugiego pakietu to dla nas wielki dramat - dla polskiego węgla i całej polskiej energetyki _ - mówił jeszcze we wrześniu szef Solidraności - Piotr Duda.
Duda, szef OPZZ Jan Guz i lider Forum Związków Zawodowych Tadeusz Chwałka chcą, by na najbliższym posiedzeniu Rady Europejskiej 23-24 października 2014 r. polski rząd w całości odrzucił tzw. drugi pakiet klimatyczny, nazywany też Pakietem 2030.
- _ Unijna polityka klimatyczna nie ma sensu zwłaszcza w sytuacji, w której najbardziej uprzemysłowione kraje, jak Chiny, Rosja czy Stany Zjednoczone nie ograniczają emisji CO2. Europa odpowiada przecież jedynie za niewielką część emisji _ - powiedział wiceszef OPZZ Franciszek Bobrowski.
Związki protestują przeciw celom wspólnej polityki klimatycznej. W ich ocenie głównym efektem wdrażania takiej polityki klimatycznej będzie trzykrotny wzrost hurtowych cen energii elektrycznej i ciepła do 2050 r., co spowoduje dalsze rozszerzenie sfery ubóstwa energetycznego oraz zmniejszenie konkurencyjności polskiego przemysłu.
Według nich może to spowodować utratę blisko miliona miejsc pracy w Polsce, spowolnienie wzrostu naszego PKB o 1,8 pkt proc. do roku 2030 oraz ograniczenie możliwości prowadzenia polityki energetycznej i gospodarczej zgodnie z interesami naszego kraju.
Swoje postulaty związkowcy zawarli w upublicznionym liście datowanym na 1 września. Jego adresatem był premier Donald Tusk. Jak tłumaczył szef OPZZ Jan Guz, chodzi o rząd i urząd premiera, a nie konkretną osobę, która pełni tę funkcję .
Tusk był adresatem listu także dlatego, że ma wiedzę na temat polityki klimatycznej Unii i wkrótce obejmie funkcję szefa Rady Europejskiej.
- _ Cały czas słyszymy, jak bardzo ważna jest to funkcja. Skoro to nie jest tylko europejski żyrandol, to oczekuję od pana premiera - który składając dymisję mówił, że obejmując funkcję szefa Rady Europejskiej serce będzie miał nadal biało-czerwone - żeby je pokazał - zrobił wszystko, by zawetować ten pakiet. Wtedy postąpi zgodnie z polską racją stanu _- podkreślił Duda.
Liderzy związków chcą odrzucenia projektu w całości, bo propozycje KE w ich ocenie nie dadzą się naprawić poprzez niewielkie zmiany, okresy przejściowe czy czasowe przekierowanie środków przy zachowaniu głównych celów i mechanizmów. Ich zdaniem potrzebna jest gruntowna zmiana podejścia, uwzględniająca zróżnicowaną sytuację poszczególnych krajów, a także nową sytuację międzynarodową, jaka powstała w wyniku kryzysu na Ukrainie.
Czytaj więcej w Money.pl