UOKiK ostrzegał przed Centrum Medycznym św. Franciszka. Spółka postanowiła szybko zmienić nazwę, ale nie przestała sprzedawać staruszkom wieloletnich i drogich pakietów medycznych, z których nie sposób zrezygnować. Po naszym zawiadomieniu Urząd analizuje teraz działania nowego wcielenia tej firmy.
Swoimi podejrzeniami co do legalności działań spółki podzielił się z nami czytelnik, który skontaktował się z redakcją money.pl przez dziejesie.wp.pl.
- Zapraszają na rozmowy o zdrowiu w Mazowieckim Centrum Medycznym (MCM). Potem badają pulsoksymetrem (nakładka na palec pokazująca poziom saturacji krwi). Jest to badanie, na podstawie którego trudno jest precyzyjnie coś powiedzieć o stanie zdrowia, ale moja mama usłyszała, że jest bardzo źle i trzeba się leczyć. Wywierają silną presję, że to już teraz trzeba zacząć i najlepiej z ich pakietem - mówi money.pl pan Przemysław.
Przy średniej wieku zapraszanych pacjentów - około 70, 80 lat - to proste badanie zawsze wykaże jakieś odstępstwa od normy. Sprzęt nie jest drogi (od około 60 zł) i jego obsługa jest banalnie prosta. Słowem, to idealne narzędzie do takiej sprzedaży.
- Z miejsca proponują staruszkom podpisanie umowy i oferują pomoc przy załatwieniu kredytu. Moja mama za 4-letni pakiet zapłaciła 7,8 tys. zł. Presja na szybkie podjęcie decyzji była spora, dlatego nie odebrałem telefonu z pytaniem o radę. Do banku mama poszła z pracownikiem Centrum - mówi nasz czytelnik.
Pakiet drogi, koszty niskie
Opłatę trzeba wnieść z góry za cały czas trwania umowy. Oczywiście niewielu emerytów ma takie oszczędności, dlatego są namawiani na branie kredytów. Mama pana Przemysława ma teraz przez 4 lata płacić ponad 200 zł miesięcznie. Za co?
- Oni nawet nie mają swoich lekarzy, tylko umawiają ludzi na wizyty, ale nie w swojej siedzibie, gdzie jest tylko kilka pomieszczeń, stół do masażu i ów pulsoksymetr. Po prostu pośredniczą miedzy pacjentami a przychodniami niepublicznymi. Rzecz w tym, że to samo mogą dostać seniorzy w publicznych przychodniach i to bezpłatnie - irytuje się nasz rozmówca.
Co więcej, nawet korzystając z płatnych usług medycznych, pakiet świadczeń w placówce, która ma swoich lekarzy i infrastrukturę, można otrzymać już za około 500 do 1000 zł rocznie. Umowy nie podpisuje się też na 48 miesięcy i dość łatwo z niej zrezygnować.
Kiedy tylko mama pana Przemysława zdała sobie sprawę z błędu, chciała rozwiązać umowę. Okazało się jednak, że to bardzo kosztowne. - Wycofanie się z umowy nawet zaraz po wyjściu z Centrum oznacza koszt 1800 zł - mówi pan Przemysław.
Nasz czytelnik chciał to też zrobić bez kosztów i w imieniu swojej mamy, ale jego wizyta w Centrum też zakończyła się fiaskiem. Usłyszał, że w tym celu powinien dysponować upoważnieniem notarialnym, a nie zwykłym, które sprawdza się w sprawach urzędowych.
Nowa nazwa, stare metody
Na skanach dokumentów, które otrzymaliśmy od pana Przemysława, oprócz nazwy MCM, pojawia się też nazwa spółki CMSF, która wygląda dość znajomo.
Jak pisaliśmy w WP, starsi Polacy z Łodzi, Wrocławia i Warszawy skarżyli się już Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów na Centrum Medyczne św. Franciszka. Zawiadomienia dotyczyły sprzedawanych przez Centrum pakietów medycznych, które kosztowały nawet po 16 tys. zł.
Emerytów oczywiście nie było na nie stać i byli namawiani na branie kredytów pod ich zakup. Wszystko zaczynało się od miłego telefonu z zaproszeniem na bezpłatne badanie EKG. Na miejscu jednak okazywało się, że badany był tylko palec (pulsoksymetr).
Zaraz po tym seniorzy dowiadywali się, że ich stan zdrowia jest na tyle zły, że czym prędzej należy wykupić pakiet medyczny, który pozwoli zdrowie podratować. Wielu klientów Centrum po takiej wiadomości podpisywało umowy, ale potem skarżyło się do UOKiK, że zostali wprowadzeni w błąd, a umowy nie da się rozwiązać bez płacenia wysokiej kary.
W ocenie Urzędu wątpliwości budzi już sama rzetelność przeprowadzanych w trakcie pokazów badań i przedstawianej w ich wyniku diagnozy stanu zdrowia. Dlatego prezes Urzędu Marek Niechciał w oficjalnym komunikacie ostrzegał przed korzystaniem z zaproszeń na bezpłatne badania w Centrum Medycznym św. Franciszka (CMSF).
Taki komunikat najwyraźniej popsuł interesy spółki CMSF, bo teraz funkcjonuje już pod nazwą Mazowieckie Centrum Medyczne. Nadal jednak na podpisywanych przez pacjentów umowach po stronie świadczeniodawcy jest CMSF. Wprawdzie nie udało nam się oficjalnie porozmawiać z przedstawicielami Centrum, ale pod jednym z telefonów udostępnionych na stronie odezwał się przyjemny głos, który potwierdził nasze podejrzenia.
Firma milczy
Na pytanie, czy dodzwoniłem się do Centrum Medycznym św. Franciszka, słyszę: „tak, słucham”. Potem dopiero wspólnie udaje nam się jednak ustalić, że to już Mazowieckie Centrum Medyczne. Konsultantka nie chciała jednak odpowiedzieć na żadne pytania dotyczące zmiany nazwy i skarg pacjentów, którzy chcieliby wycofać się z umów.
Odesłany do specjalistki do spraw reklamacji dzwonie pod wskazany numer wielokrotnie, ale bez skutku. SMS też do czasu opublikowania tego artykułu pozostaje bez odpowiedzi. Firma nie chce więc odpowiedzieć na zarzuty naszego czytelnika, który powiadomił nas o swoich podejrzeniach.
O Mazowieckie Centrum Medyczne pytaliśmy również w UOKiK. Urząd nie wiedział jednak, że spółka CMSF działa teraz pod zmienionym szyldem. Nadal też toczy się postepowanie wyjaśniające w sprawie spółki CMSF, oferującej swoje usługi jako Centrum Medyczne św. Franciszka.
UOKiK wstrzymał się jednak z jednoznacznym komentarzem odnośnie tego przedsiębiorcy do czasu zakończenia postępowania. Nasz czytelnik nie ma jednak wątpliwości, że firma wykorzystuje ludzką naiwność.
- Przy zachowaniu pozorów legalności od osób starszych wyciągana jest kasa. Warunki rozwiązania umowy są tak skonstruowane, że jest to ekstremalnie trudne i drogie. Podczas spotkania nie pozwalają też na jakieś konsultacje. Używają socjotechnik, wywierają silną presję, że zaraz kończą i muszą zamykać i trzeba się decydować, ale wszystko to w bardzo familiarnej atmosferze - mówi pan Przemysław.
Wycofanie z umowy możliwe, ale trudne
Wykazanie w tym przypadku jakiegoś nadużycia wcale nie jest takie proste. Wszystko dlatego, że do umów o świadczenie usług zdrowotnych w oparciu o przepisy art. 750 kc, zastosowanie znajdują przepisy o zleceniu.
- Zgodnie z nimi dający zlecenie może je wypowiedzieć w każdym czasie. Powinien jednak zwrócić przyjmującemu zlecenie wydatki, które ten poczynił w celu należytego wykonania zlecenia. W razie odpłatnego zlecenia obowiązany jest uiścić przyjmującemu zlecenie część wynagrodzenia odpowiadającą jego dotychczasowym czynnościom. Gdy wypowiedzenie nastąpiło bez ważnego powodu, powinien także naprawić szkodę - mówi money.pl, Ewa Moś, radca prawny, której pokazaliśmy umowę z MCM.
Jak ocenia, w tym przypadku cel i zamiar zawartej umowy ze strony mamy pana Przemysława, może budzić uzasadnione wątpliwości. Szczególnie gdy weźmie się pod uwagę wiek, świadomość prawną, orientację w obowiązujących dla tego typu usług warunkach rynkowych oraz stworzenie wrażenia konieczności zawarcia tej umowy dla ratowania zdrowia.
- Senior, który zawarł w takich okolicznościach umowę, pozostając pod wpływem istotnego błędu co do treści przedmiotowej umowy, może również w postępowaniu sądowym powołać się na ten fakt, że gdyby nie działał pod wpływem błędu i oceniał sprawę rozsądnie, nie zawarłby takiej umowy - mówi prawniczka.
Należy jednak pamiętać, że taki błąd musi dotyczyć treści umowy, wtedy jedynie będzie można zwolnić od skutków jej zawarcia.
- W przypadku gdy jedna ze stron umowy wyzyskuje przymusowe położenie, niedołęstwo lub niedoświadczenie drugiej strony (co może mieć miejsce w opisywanym przykładzie), w zamian zastrzegając dla siebie świadczenie rażąco wysokie, strona wyzyskiwana, w pewnych okolicznościach - może również żądać unieważnienia umowy (art. 388 kc) - konkluduje Ewa Moś.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl