Maciej Libiszewski, prezes PKP Cargo, zrezygnował z pełnionego stanowiska. Razem z nim odszedł Arkadiusz Olewnik, dotychczas członek zarządu ds. finansowych.
Dlaczego Libiszewski odszedł? Możliwe, że przez problemy spółki z przewozem węgla. Według ministra Adamczyka i prezesa PKP S.A. Krzysztofa Mamińskiego odpowiedzialność za te kłopoty ponosi PKP Cargo. Z kolei Libiszewski, w wysłanym w czwartek rano do parlamentarzystów piśmie tłumaczy, że przewozy PKP Cargo były celowo blokowane.
- Problemy wywołane są celowo przez "układ koleżeńsko-kolejarski"; żeby odwołać zarząd spółki - czytamy w piśmie Libiszewskiego, do którego dotarł "Rynek Kolejowy".
- PKP Cargo nie doceniło skali zapotrzebowania w szczycie przewozowym - powiedział „RK” prezes PKP SA Krzysztof Mamiński. Co do winy zarządzającego PKP Cargo Macieja Libiszewskiego nie miał wątpliwości również minister Adamczyk.
PKP Cargo nie radziło sobie z przewozem węgla, co pogłębiało trudną sytuację kopalń. Sprawą zainteresowała się nawet Beata Szydło, która powołała specjalny zespół do rozwiązania problemu z węglarkami. W jego skład wchodzili: wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski w roli przewodniczącego, wiceminister infrastruktury i budownictwa Andrzej Bittel oraz prezes PKP SA Krzysztof Mamiński
Maciej Libiszewski stracił bardzo lukratywną funkcję, którą piastował od stycznia 2016 r. Jak pisaliśmy w money.pl, jego miesięczne zarobki przekraczały 100 tys. zł.
Celowe działania na szkodę zarządu PKP Cargo?
Według samego Libiszewskiego w kolejach zawiązały się wrogie mu układy, które dążyły do odwołania całego zarządu spółki. W piśmie do parlamentarzystów były prezes prosił posłów o pomoc. Podobno Libiszewski otrzymał informację, że przewozy realizowane przez PKP Cargo są celowo blokowane, podczas gdy innym przewoźnikom umożliwia się ich realizację w zaplanowanym czasie.
Czyli kto w końcu odpowiada za kłopoty z węglem? Według Libiszewskiego to celowe działania wymierzone przeciwko władzom spółki. Polegały one m.in. na 2700 zamknięciach strategicznych w pierwszych dziewięciu miesiącach 2017 r. To spowodowało obniżenie prędkości handlowej pociągów o ponad 3 km/h. Każdy 1 km/h na godzinę mniej zwiększa zapotrzebowanie na tabor o 2 tysiące wagonów. A właśnie zwiększone zapotrzebowanie na tabor było jednym z głównych problemów PKP Cargo.
- Wszystko to spowodowało w ostatnich tygodniach zagrożenie dostaw do hut, elektrowni, cukrowni, zakładów chemicznych i zakładów papierniczych, a także na budowy dróg i kolei – powiedział "Rynkowi Kolejowemu" prezes PKP Cargo.
Chodziło o układy
"Przekazane mi informacje sugerowały, iż działania te są celowe i ukierunkowane na zmianę zarządu PKP Cargo tak, aby układ koleżeńsko-kolejarski rządzący nieprzerwanie w spółkach grupy PKP zarówno za czasów AWS, jak i SLD oraz PO miał się dobrze" - napisał w liście do parlamentarzystów Libiszewski.
Były prezes PKP Cargo nie chciał wziąć odpowiedzialności za problemy z węglem. Podkreślał, że spółka odpowiada w Polsce tylko za 37 proc. przewozów kruszywa i ponad 50 proc. przewozów węgla.
"Całość opisanych działań zmierza w sposób ewidentny do tego, aby nie zważając ani na bezpieczeństwo energetyczne kraju, ani powodzenie inwestycji i interes rodzimego przemysłu doprowadzić do udowodnienia nierzeczywistej winy po stronie PKP Cargo, a po wymianie zarządu spółki - przywrócić efektywność działania PLK i poprzez ignorowane dotychczas ograniczenie ruchu pasażerskiego doprowadzić do zwiększenia prędkości handlowej pociągów towarowych wykazując tym samym sukces 'kolejarzy dobrych na każde czasy<'" - napisał do parlamentarzystów Libiszewski.
Dodał również, że w całej grupie PKP tylko PKP Cargo była wolna od układów, co wyraźnie przeszkadzało pozostałym i doprowadziło ostatecznie do jego dymisji.