"Podniesienie płacy minimalnej do poziomu 2160 zł, czego domaga się Solidarność, oznaczałoby, że wzrośnie ona o 8 proc. i osiągnie pułap blisko 48 proc. przeciętnego wynagrodzenia" - czytamy w stanowisku związkowców, które opublikowali na swojej stronie internetowej.
Zdaniem "Solidarności" byłby to "kolejny, istotny krok w stronę realizacji jednego z najważniejszych postulatów związku, jakim jest podniesienie płacy minimalnej do poziomu 50 proc. średniego wynagrodzenia".
Postulat ten znalazł się w obywatelskim projekcie ustawy o minimalnym wynagrodzeniu, przygotowanym przez Solidarność w 2012 roku. "Algorytm zawarty w tym dokumencie zakłada uzależnienie podwyższania płacy minimalnej od wzrostu PKB" - czytamy w stanowisku.
Na taki wzrost jednak się nie zanosi. Szczególnie, że wprost mówi o tym minister Elżbieta Rafalska.
- Złożona przez resort rodziny i pracy propozycja, aby w 2018 r. minimalne wynagrodzenie wynosiło 2100 zł, przy obecnych 2000 zł to kwota racjonalna i umiarkowana - powiedziała w ubiegłym tygodniu na antenie TVP Info szefowa resortu minister Elżbieta Rafalska.
- To 47 proc. przeciętnego wynagrodzenia i ta proporcja powinna pozostać - nie powinna być ograniczana, czy hamowana - dodała.
Propozycja rządowa i tak jest wyższa. Początkowo ministerstwo chciało podniesienia płacy minimalnej o 80 zł. Już wtedy larum podnosili pracodawcy.
"Lewiatan oraz pozostałe organizacje pracodawców proponują podwyżkę płacy minimalnej w przyszłym roku o 50 zł. Pamiętajmy, że w tym roku wzrosła ona aż o 150 zł, czyli ponad 8 proc., przy wzroście wydajności pracy o ok. 3 proc." - informowali wówczas pracodawcy.
- Tegoroczne, wyjątkowo wysokie żądania związków zawodowych wynikają z ubiegłorocznego zachowania rządu, który przelicytował propozycje związkowców i postawił ich w trudnej sytuacji wobec pracowników - oceniał Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
- Skoro rząd zaproponował podwyżkę większą niż związkowcy, to sugerował, że ci niedostatecznie dbają o interesy swoich członków - podkreślił Mordasewicz. - W tym roku bojąc się powtórzenia takiej sytuacji związkowcy, na wszelki wypadek, zażądali nierealnej podwyżki minimalnego wynagrodzenia.
Ostateczna decyzja o kwocie podwyżki zapadnie w połowie września. Jeśli propozycja ministerstwa rodziny przejdzie, to automatycznie wzrośnie również minimalna stawka godzinowa. Zamiast 13 zł będzie ona w przyszłym roku wynosiła 13,70 zł.
Podniesienie płacy minimalnej będzie kosztowało budżet około 164,2 mln zł. Od niej bowiem zależą również inne świadczenia - takie jak zasiłki chorobowe i macierzyńskie czy dodatki za pracę w nocy i odprawy po zwolnieniach grupowych.