Obietnica uwłaszczenia milionów Polaków przez PiS utknęła w rządzie. Ustawa w tej sprawie miała obowiązywać od ponad roku. Nie obowiązuje. Odpowiedzialność za projekt przejął kolejny resort.
O tym, że rząd pochyli się nad kosztownym problemem spadku po poprzednim systemie - użytkowaniu wieczystym gruntów - po raz pierwszy usłyszeliśmy na krótko po przejęciu władzy przez PiS. Ówczesne Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa już w 2016 r. przedstawiło gotowy projekt ustawy, która przekształcała użytkowanie wieczyste w pełną własność. Chodzi o grunty, na których zbudowano budynki mieszkalne (bloki, domy jednorodzinne, a także budynki, w których są biura oraz sklepy).
Ustawa miała wejść w życie 1 stycznia 2017 r. Jest styczeń 2018 r., a ta nadal nie została zatwierdzona przez rząd. Co więcej, nie była nawet przedmiotem pracy Rady Ministrów. W czym więc problem?
Same konsultacje między resortami trwały pięć miesięcy. W tym czasie uwagi zgłosiły niemal wszystkie instytucje rządowe. Pomysł nie przypadł także do gustu samorządom, które przypominały, że stracą część dochodów. Nie sposób im się dziwić. W końcu różnica w wysokości podatku sięga kilku tysięcy procent - za 40-metrowe mieszkanie w Warszawie rocznie należy zapłacić około 30 zł, jeśli posiadamy do niego pełne prawo własności. W przypadku użytkowania wieczystego to nawet 3 tys. zł. Maksymalna stawka sięga wówczas 1 proc. wartości mieszkania.
Jest zgoda samorządów
Ostatecznie po wprowadzeniu zmian Komisja Wspólna Rządu i Samorządu Terytorialnego wydała pozytywną opinię zapisom projektu. Gdy informowano o konsensusie, przewidywanym terminem wejścia w życie ustawy był 1 października 2017 r.
Terminu nie dotrzymano, nie znamy także nowego - roboczego wejścia w życie ustawy, która wciąż leży w Komitecie Stałym Rady Ministrów. Z harmonogramu prac zamieszczonego na stronach Rządowego Centrum Legislacji wynika, że ostatni raz ktoś zajmował się nim... 25 października minionego roku. Dużo wcześniej, bo już pod koniec maja, Komitet Ekonomiczny RM wydał opinię ws. dokumentu i zwrócił go do KSRM.
Rządowa zamrażarka
O jego dalsze losy oraz powód "zamrożenia" prac zapytaliśmy zarówno w Kancelarii, jak i resorcie, z którego projekt wyszedł. Do chwili publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi od urzędników premiera.
Z kolei oficjalne stanowisko Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa stanowi przykład pozbywania się odpowiedzialności. Dowiedzieliśmy się bowiem jedynie, iż koniec użytkowania wieczystego zależy od "harmonogramu prac Stałego Komitetu Rady Ministrów" oraz Sejmu.
Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że po niedawnej rekonstrukcji rządu, odpowiedzialność za dokument przejęło Ministerstwo Rozwoju. To efekt przekazania mu spraw związanych z mieszkalnictwem, dotychczas przypisanych MIiB.
Na przyjęcie ustawy czeka przynajmniej 1,7 mln Polaków - mniej więcej tylu użytkowników wieczystych znajduje się w księgach. Znaczna część z nich to posiadacze mieszkań. O ile PiS zdecyduje się "odmrozić" prace nad dokumentem, staną się oni ich właścicielami, ale będą musieli za to zapłacić z własnej kieszeni.
W sytuacji, w której lokale są wykorzystywane jedynie do celów mieszkalnych, konieczne będzie płacenie przez 20 lat opłaty za przekształcenie prawa własności. Jej wysokość będzie równa wysokości podatku uiszczonego w roku poprzedzającym wejście regulacji w życie. Jeśli w lokalu prowadzona jest działalność gospodarcza, będą to 33 raty.
Rząd zwleka - Polacy zapłacą więcej
W sytuacji decyzji o jednorazowej spłacie zobowiązania, będzie można liczyć na 50 proc. "zniżki". Automatycznie dostaną ją wszyscy, których budynki stoją na ziemi Skarbu Państwa. Samorządowcy będą mogli o niej decydować arbitralnie. Opłaty oraz dowolne udzielanie bonifikat przez samorządy ma być rekompensatą za utratę wyższych dochodów podatkowych przez gminy (są posiadaczami ziemi, na której lokale dzierżawi 1,3 mln użytkowników - red.).
Ustawa żywo interesuje również deweloperów. Prawo użytkowania wieczystego zamiast pełnej własności niejednokrotnie odstrasza klientów od kupowania mieszkań. Jak anonimowo przyznają, opóźnianie przyjęcia zmian może znacząco zwiększyć ich koszt dla obywateli. Co trzy lata właściciele gruntów mogą podnosić wysokość podatku. Im później politycy "uwłaszczą" Polaków, tym więcej gmin będzie mogło podnieść do maksymalnej stawki opłaty za użytkowanie wieczyste.