aktualizacja 11.34
O 10.40 podwykonawcy Astaldi zebrali się na Centralnej Magistrali Kolejowej, na przejeździe kolejowo-drogowym w Parzniewie na trasie Warszawa - Grodzisk Mazowiecki i Warszawa - Kraków i Łódź. Dziennie przejeżdżają tędy setki pociągów.
Jak podaje PKP PLK, działa specjalny zespół przedstawicieli PLK oraz przewoźników, który opracuje kursowanie pociągów na sieci kolejowej w nadzwyczajnej sytuacji.
Rzecznik PKP PLK Mirosław Siemieniec powiedział w TVN24, że podstawiona będzie zastępcza komunikacja autobusowa.
Astaldi popadło w kłopoty finansowe w związku z kontraktem na budowę przeprawy przez Bosfor. Spółce nie udało się sprzedać swoich udziałów w tym projekcie, przez co straciła płynność finansową i wystąpiła do sądu o ochronę przed wierzycielami.
W związku z tym podwykonawców zajmujących się projektami drogowymi zaczęła spłacać GDDKiA, a firmy od zadań kolejowych - PKP PLK.
Kłopot jednak w tym, że to spłacanie idzie kolejarzom bardzo wolno. Według podwykonawców PKP powinno zapłacić 160 mln zł, a na razie wypłaciło tylko 70 mln zł.
Siemieniec zapewniał w TVN24, że pieniądze są i będą wypłacane.
Co ciekawe, PKP chce załagodzić spór, ale jest z tym pewien kłopot. "Powołano w tej sprawie sztab kryzysowy. Zarząd PKP PLK podkreśla jednak, że informacja o proteście jest podpisana nieczytelnie, a adres mailowy, z którego przesłano pismo, jest tymczasowy. W efekcie nie ma informacji, z kim rozmawiać na temat ewentualnego odwołania protestu" - podaje portal rynek-kolejowy.pl. – Odpowiedzieliśmy na e-mail, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi – powiedział portalowi członek zarządu PKP PLK Arnold Bresch.
Czwartkowy strajk nie jest pierwszą próbą wyegzekwowania pieniędzy. 18 października podwykonawcy Astaldi zablokowali rondo w Żyrzynie na drodze z Lublina do Warszawy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl