Polacy nie dbają o środowisko i nic tylko by śmiecili? Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że wyprzedzamy całą Europę.
W odzyskiwaniu baterii i akumulatorów inne kraje są daleko za nami - sugerują dane Ministerstwa Środowiska. Recyklingowi poddawane ma być aż 78 proc. sprzedawanych baterii i akumulatorów. Reszta trafia na wysypiska śmieci. Druga w Europie Belgia odzyskuje zaledwie 71 proc.
Rewelacyjne informacje. Tyle że... jeszcze trzy tygodnie temu wyglądało na to, że nasza sytuacja jest zła, a wręcz szykowała się kara. Zgodnie z dyrektywą unijną z 2006 roku każde państwo miało dziesięć lat, żeby dojść do progu 45 proc. Według danych przedstawionych przez Eurostat 14 listopada Polska dokonała w 2016 roku recyklingu zaledwie 39 proc. baterii i akumulatorów.
Z pytaniem o to, jakie groziły nam kary, zwróciliśmy się do Ministerstwa Środowiska. Odpowiedź okazała się radosna. Żadnych kar nie będzie, bo do UE wysłane zostały już poprawione dane. Zamiast miejsca w ogonie Europy wychodzi na to, że jesteśmy... liderem.
Co uwzględniono w korekcie?
O co chodzi? Główny Inspektor Ochrony Środowiska skorygował „Raport o funkcjonowaniu gospodarki bateriami i akumulatorami oraz zużytymi bateriami i zużytymi akumulatorami za 2016 rok”.
W tym poprawionym raporcie „Polska w 2016 r. osiągnęła wymagany dyrektywą poziom zbierania, który wyniósł 78,14 proc. masy wprowadzonych do obrotu baterii i akumulatorów” - podaje Ministerstwo Środowiska.
- Dotychczas informacje o poziomie zbierania zawarte w rocznych raportach o funkcjonowaniu gospodarki bateriami i akumulatorami oraz zużytymi bateriami i zużytymi akumulatorami GIOŚ prezentował w oparciu o dane przekazywane przez wprowadzających zużyte baterie przenośne i akumulatory przenośne. Dane te nie obejmują jednak całej masy zebranych zużytych baterii przenośnych i zużytych akumulatorów przenośnych - tłumaczy ministerstwo.
Według tych informacji pomijano dotąd firmy, które co prawda zajmują się recyklingiem baterii i akumulatorów, ale nie są finansowane przez wprowadzających ten towar do obrotu.
- Dane pozyskane od zbierających są danymi pełnymi i na tych danych opiera się raport. W związku z powyższym ze względu na osiągnięcie wymaganych przepisami UE poziomów zbierania zużytych baterii i akumulatorów nie jesteśmy narażeni na jakiekolwiek negatywne konsekwencje ze strony Komisji Europejskiej - podsumował resort środowiska.
Recykling jest, a środowisko i tak cierpi
Czy to jednak wiarygodne dane i możemy z całą pewnością powiedzieć, że odzyskujemy faktycznie najwięcej zużytych baterii w Europie? Najwyższa Izba Kontroli ma na ten temat sporo wątpliwości.
Chodzi o firmy, które rozmontowując akumulatory, odzyskują cenny ołów, ale jednocześnie zanieczyszczają środowisko, pozbywając się innych, mniej cennych substancji. Dzięki temu formalnie mamy wysokie statystyki odzyskiwania baterii i akumulatorów i pierwsze miejsce w Europie, ale realnie środowisku się nie poprawia.
- Firmy zbierające są praktycznie poza kontrolą i nadzorem Inspekcji Ochrony Środowiska. Dlatego nie wiadomo, ile w Polsce rzeczywiście odzyskujemy - powiedział niedawno „Pulsowi Biznesu” Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK.
W urealnieniu danych mogą pomóc uchwalone w lipcu przez parlament nowelizacje ustaw o Inspekcji Ochrony Środowiska i o odpadach. Na gospodarujących odpadami wprowadzono obostrzenia. IOŚ dostała w ręce "bardziej skuteczne instrumenty prawne i techniczne, możliwe do zastosowania podczas kontroli", rozszerzono uprawnienia inspektorów. Wzrosły też kary pieniężne. - Do najważniejszych zmian należy możliwość wykonywania kontroli przez inspektorów w systemie pracy zmianowej (kontrole także w porze nocnej) oraz zwiększenie wysokości sankcji karnych - podaje ministerstwo.
Jeśli chodzi o zmiany ustawy o odpadach, to jednym z głównych jej elementów jest wprowadzenie tzw. "wilczego biletu", który daje szerszy niż dotychczas zakres przesłanek, umożliwiających odmowę wydania zezwolenia na przetwarzanie odpadów lub zezwoleń na zbieranie odpadów - informuje resort środowiska. Zezwoleń mają nie dostawać te podmioty, które już były karane.
Gdzie się podziało 5 tysięcy ton baterii?
- Gdyby te dane były w pełni rzeczywiste, to masa przetworzonych baterii także musiałaby być znacznie większa - komentuje dla money.pl nowe wyliczenia GIOŚ Kazimierz Poznański, prezes Izby Gospodarczej Metali Nieżelaznych i Recyklingu.
Jak podaje prezes IGMNiR w oryginalnej wersji raportu GIOŚ podano, że w 2016 r. w Polsce zebrano 4 756 Mg baterii i akumulatorów przenośnych.
- Jeśli zebrano aż 78 proc., czyli 9,8 tys. ton, to oznaczałoby wprowadzenie na rynek 12,6 tys. ton. Gdzie zatem podziały się te dodatkowe zużyte baterie i akumulatory? To przecież aż o 5 tysięcy ton więcej niż poprzednio wykazano - zastanawia się. - Nie ma ich w sprawozdaniach zakładów przetwarzania, nie ma w raportach GIOŚ, jako odpady wywiezione do przetworzenia w innych państwach UE, więc co się z nimi mogło stać? Legalnie czasowo magazynować też już ich nie wolno, bo przecież właśnie mijają trzy lata od czasu, gdy jakoby zostały zebrane. No więc, gdzież są? - pyta Poznański.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl