Standard ustalony prowokacją z żarówką jest nowością w praktyce skarbówki. Nie oznacza to jednak, że wcześniej fiskus działał zgodnie z zasadą "frontem do klienta". Doskonałym przykładem jest sprawa górnośląskiej firmy wrobionej przez nieuczciwych kontrahentów w tzw. karuzelę VAT.
Spółka T. z Raciborza działała na rynku skupu metali i ich przerobu od początku XXI wieku. Działała, ponieważ lata sądowych batalii doprowadziły do sytuacji, w której firma musiała ogłosić upadłość. Dziś przedsiębiorstwem zarządza syndyk masy upadłościowej. Ale po kolei.
Wszystko zaczęło się w 2011 r., gdy dyrektor katowickiego Urzędu Kontroli Skarbowego zdecydował o sprawdzeniu firmy T. Po trzyletniej kontroli stwierdził, że w 2009 i 2010 r. spółka miała wystawiać fikcyjne faktury, które uszczupliły wpływy budżetowe z tytułu VAT o łączną kwotę 72 mln zł (40 mln zł w 2009 r. i 32 mln zł - red.). I faktycznie, firma pojawiła się w łańcuchu spółek tworzących tzw. karuzelę VAT. Sęk w tym, że już wówczas jej przedstawiciele argumentowali, iż nie byli świadomi tego faktu i pokazywali na to dowody. Urzędnicy fiskusa w obu instancjach jednak ich nie uwzględnili. Stąd w 2014 wydano decyzję nakazującą zapłatę podatku, którą rok później podtrzymał organ odwoławczy.
W dodatku odmowa uwzględnienia odwołania została uzasadniona m.in. brakiem dochowania "należytej staranności". O podobnym problemie pisaliśmy już w maju. Na przykładzie innej śląskiej spółki opisaliśmy w jaki sposób skarbówka powinna (choć tego przez lata nie robiła) podchodzić do kwestii należytej staranności podatników. Po publikacji tamtego tekstu okazało się, że nie opisaliśmy jednostkowego przypadku, ale w zasadzie skarbowy "standard", przed którym uchronić mogą w zasadzie tylko europejskie przepisy.
Co ciekawe, w przypadku firmy T. ustalenia organów I i II instancji różniły się między sobą. Po odwołaniu urząd stwierdził - inaczej niż katowicki UKS - że do kwestionowanych dostaw złomu miedzianego i niklowego doszło. Niezależnie od tego, wkręcona w karuzelę VAT spółka T. została zobowiązana do zwrotu podatku, choć jako jedyna w całym łańcuchu, dokonała faktycznej transakcji.
Obie decyzje nakazujące zwrot odpowiednio 40 i 32 mln zostały zaskarżone do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach, który jednak nie zajął się sprawami. Dopiero postanowienie Naczelnego Sądu Administracyjnego, który pochylił się nad skargami, pozwolił utrzymać działalność firmy. Sędziowie zawiesili bowiem do czasu wydania ostatecznych orzeczeń obowiązek zapłaty 72 mln zł.
Pierwsza ze spraw została rozpoznana pod koniec września i sąd orzekł, że organy podatkowe nie przeprowadziły rzetelnego postępowania. Jednym z głównych zarzutów była odmowa przeprowadzenia dowodów świadczących o braku winy po stronie spółki T.
- Wyrok jest bez wątpienia kolejnym pozytywnym sygnałem dla przedsiębiorców pokrzywdzonych decyzjami podatkowymi, szukających sprawiedliwości w sądach administracyjnych. Może też stanowić pewnego rodzaju wskazówkę dla organów podatkowych – co do pochopności wyciąganych wniosków z prowadzonych przez nie postępowań podatkowych. Skutki decyzji wydanych zbyt pochopnie, z naruszeniem inicjatywy dowodowej stron, zwłaszcza w sprawach wielkiej wartości, to doprowadzanie legalnie działających firm do upadłości i ostatecznie narażanie przedsiębiorców, a na samym końcu Skarb Państwa na ogromne straty. Tego rodzaju działanie wprowadza niepewność w obrocie gospodarczym i podważają zaufanie do organów podatkowych - przyznaje w rozmowie z money.pl reprezentujący spółkę T. mec. Remigiusz Stanek.
Wyrok w drugiej ze spraw powinien zapaść na początku grudnia. Nawet jeśli będzie on pozytywny, to nie pomoże już spółce, która przez lata zatrudniała ponad 100 pracowników. Dzień po pierwszym wyroku NSA została ogłoszona jej upadłość. Ostateczne zakończenie sprawy będzie jednak miało wpływ na możliwość podnoszenia roszczeń odszkodowawczych przez Syndyka oraz właścicieli, którzy pomimo upadłości Spółki, jako doświadczeni przedsiębiorcy pozytywnie patrzą w przyszłość. I to może najbardziej optymistyczna rzecz w całej tej historii.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl