Nastroje na naszej giełdzie są bardzo złe. Główne wskaźniki naszego rynku akcji mocno spadły i są blisko dna bessy wyznaczonego przez październikowo-listopadowe spadki.
Money.pl: Co się może wydarzyć na naszej giełdzie jeśli spadniemy poniżej listopadowych dołków? Czy grozi nam gwałtowna wyprzedaż akcji?
Marek Rogalski, główny analityk FIT DM: Istnieje poważne ryzyko dużych spadków. Jeżeli przebijemy minima z jesieni ubiegłego roku, a wszystko na to wskazuje, spadki na naszym rynku mogą się zatrzymać nawet w pobliżu 1000 pkt na WIG20 w perspektywie najbliższych 2-3 miesięcy. Na horyzoncie nie widać pozytywnych czynników, które mogłyby dźwignąć indeksy. Wciąż napływają złe informacje z rynków wschodzących. Do tego dochodzi mała aktywność inwestorów na naszej giełdzie. Bez chętnych na akcje trudno o wzrosty. TFI mają coraz mniej środków, OFE nie są zainteresowane zakupami, a inwestorzy z zagranicy boją się inwestować w naszym regionie. Kolejnym dużym zagrożeniem staje się sytuacja chińskiej gospodarki, gdzie spowolnienie gospodarcze następuje znacznie szybciej niż się spodziewano. Nasz rynek akcji nie wycenia jeszcze wszystkich negatywnych wydarzeń, które mogą wkrótce nastąpić więc jest miejsce do kontynuacji spadków.
Inwestorzy z początkiem nowego roku byli w całkiem dobrych nastrojach liczyli, że nastąpi tzw. efekt stycznia. Tymczasem nastąpiło coś zupełnie odwrotnego. Skąd taka zmiana nastrojów?
Styczeń niestety obfitował w niekorzystne dla giełd wydarzenia, które popsuły inwestorom humory. Pojawiły się uzasadnione obawy, że kryzys nie oszczędzi gospodarek z rynków wschodzących. Jakby tego było mało znów zrobiło się głośno o kłopotach sektora finansowego w Europie i USA. To pociągnęło kursy rodzimych banków w dół, a ich wpływ nasz rynek jest kluczowy. Ponadto rozpoczął się okres dyskontowania słabych wyników finansowych polskich spółek. Inwestorzy obawiają się, że osłabienia koniunktury w gospodarce mocno odbije się na wynikach za IV kwartał, które niebawem ujawnią spółki.
W takiej sytuacji trudno inwestorom o optymizm. Jednak prędzej czy później bessa dobiegnie końca. Kiedy można się spodziewać odwrócenia trendu spadkowego na GPW?
Wszystko będzie uzależnione od tego ile potrwa globalne spowolnienie. Kryzys miał swój początek w Stanach Zjednoczonych i tam też należy poszukiwać oznak ewentualnej poprawy. Jeśli działania w ramach gospodarczego planu Obamy zaczną przynosić skutki to jako pierwsi zareagują inwestorzy na Wall Street. To będzie sygnał dla naszych inwestorów, że kupowanie akcji ma sens. Wówczas nawet złe wiadomości napływające z naszej gospodarki nie będą miały znaczenia, bo giełda z wyprzedzeniem reaguje na to co się dopiero wydarzy. Oznaki poprawy płynące zza Oceanu dadzą inwestorom do zrozumienia, że kłopoty polskiej gospodarki wkrótce się skończą.