Jeden z najbogatszych amerykańskich przedsiębiorców i właściciel sieci kasyn Sends w Las Vegas zapowiedział, że gotowy jest zainwestować 10 mld dol. jeśli wygra w wyścigu o pierwsze kasyno w stolicy Japonii.
Sheldon Adelson, prezes i dyrektor generalny firmy Las Vegas Sands Corporatio, stawia na same centrum trzeciej gospodarki świata. Chce zainwestować w Tokio – donosi Financial Times. Dlaczego właśnie tam? Bo to dziewiczy teren - jeszcze do grudnia 2016 roku kasyna w Japonii były nielegalne.
Do tego czasu Japończycy mogli jedynie zakładać się przez kontrolowanych przez państwo bukmacherów. Szarą strefę przemysłu hazardowego kontrolowała natomiast japońska mafia Yakuza. Za legalizacją kasyn, a co za tym idzie większymi dochodami z turystyki i rozrywki, opowiedział się rząd premiera Shinzo Abe.
Zdaniem ekspertów Daiwa Research Institute, nim powstanie pierwsze kasyno w Japonii minie co najmniej 6 lat, gdyż potrzeba jeszcze wielu regulacji prawnych i podatkowych, które pozwoliły na rozwój i działanie przemysłu hazardowego. Mimo tego, już zgłosili się pierwszoligowi gracze tego biznesu, chętni do inwestowania w Japonii.
I nic w tym dziwnego, dla firm hazardowych, otwiera się bowiem jeden z największych niewykorzystanych rynków. W wyścigu jednak, oprócz Las Vegas Sands Sheldona Adelsona, są jeszcze inni mocni gracze, jak choćby Wynn Resorts, MGM Resorts, Melco Crown oraz Caesars - wylicza FT.
Sheldon Adelson, widziałby jedynie Tokio swoją Mekką hazardu Azji i to tam chciałby stworzyć cały kompleks rozrywkowy - resort z siecią hoteli, nocnych klubów i sal konferencyjnych i kasynami. Jak pisze FT, miliardera nie interesują inne ośrodki w Japonii: Jokohama, Osaka, Fukuoka czy wyspy Okinawa. To stolica ma być perłą w koronie.