Tymczasem polskie firmy wciąż nie wykorzystują w pełni potencjału chińskiej gospodarki, statki z Polski do Chin wracają prawie puste - zwraca uwagę w raporcie bank HSBC.
Według danych GUS w ubiegłym roku polski eksport do Chin wzrósł o 5,6 proc. i wyniósł 1,7 mld euro. Pomimo tego, import z Chin przewyższa nasz eksport dziesięciokrotnie. Jak wskazano w raporcie HSBC, spośród największych gospodarek świata Polska z żadną nie ma tak potężnej dziury handlowej jak z Chinami.
Tymczasem według prognoz do 2020 r. sprzedaż towarów z Polski do Chin może rosnąć w średnim tempie 11 proc. rocznie, szybciej niż całkowity eksport, którego wzrost szacowany jest na poziomie 5-6 proc. "Dałoby to Państwu Środka miejsce w gronie najszybciej rozwijających się kierunków polskiego eksportu" - czytamy w raporcie banku HSBC przygotowanego wraz z firmą audytorsko-doradczą Grant Thornton.
Gospodarki azjatyckie, takie jak Wietnam, Indie czy Korea - jak podano - z uwagi na dynamiczny rozwój rynków tego regionu będą coraz bardziej znaczącymi celami dla producentów polskich towarów. Wzrost eksportu do krajów Dalekiego Wschodu będzie więc w nadchodzących latach prawdopodobnie większy niż do Niemiec, Wielkiej Brytanii czy Francji.
Z danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego za 2014 r. wynika, że Chiny wyprzedziły USA na pozycji największej gospodarki na świecie pod względem wielkości PKB mierzonego parytetem siły nabywczej. W ocenie ekonomistów chińska gospodarka nadal będzie się dynamicznie rozwijała. Rozwój ten będzie napędzany przez konsumpcję i inwestycje.
Rosnąć będą też dochody Chińczyków. Do 2050 r. ich poziom według prognoz może wzrosnąć z ok. 7,5 tys. dolarów na koniec ubiegłego roku do prawie 18 tys. dolarów. Wzrost dochodów pobudzi popyt na dobra i usługi konsumpcyjne. Według raportu pozytywny wpływ na wzrost konsumpcji będzie miała również postępująca urbanizacja, która z kolei będzie się wiązała z zapotrzebowaniem w zakresie transportu i usług publicznych oraz dostępu do podstawowych surowców, jak np. czysta woda.
"Obecnie aż 40 proc. chińskich rzek jest poważnie zanieczyszczonych, a płynąca w nich woda nie nadaje się do użytku. Aby zmienić ten stan rzeczy, chińskie władze planują do 2020 r. zainwestować ponad 600 mld dolarów w projekty związane z uzdatnianiem wody i ochroną rzek" - podkreślają autorzy raportu. Według nich urbanizacja będzie kreować również popyt na mieszkania i elementy ich wyposażenia, takie jak sprzęt AGD, meble czy materiały wykończeniowe. W związku z projektem Nowego Jedwabnego Szlaku tworzącego połączenia morskie i lądowe pomiędzy Państwem Środka a Unią Europejską wzrosną inwestycje w linie kolejowe, drogi, porty i rurociągi.
Według ekspertów najbardziej perspektywicznym segmentem dla polskich firm będzie jednak przede wszystkim żywność. "Konsumpcja produktów spożywczych w Chinach nadal kształtuje się na znacznie niższym poziomie niż w Europie czy Stanach Zjednoczonych, mimo że od 1980 r. całkowity poziom spożycia kalorii i białka wzrósł odpowiednio o 40 proc. i 70 proc. Wraz ze wzrostem zamożności społeczeństwa Państwa Środka, coraz większe grono tamtejszych konsumentów będzie chciało korzystać z bogatszej oferty żywności, w tym pochodzenia zwierzęcego" - czytamy w raporcie. Chiny mają jednak ograniczone możliwości hodowli zwierząt m.in. ze względu na środowisko. Stąd duży potencjał dla polskich przedsiębiorstw.
Zgodnie z raportem część polskich eksporterów produktów spożywczych wykorzystuje już potencjał Chin - podczas gdy jeszcze w 2009 r. wartość eksportu żywności do Państwa Środka kształtowała się na poziomie ok. 18 mln euro, w ubiegłym roku było to już prawie 170 mln euro, co stanowi 10 proc. całkowitej wartości eksportu z Polski do Chin.
Do Chin z trzydniową wizytą udał się minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna. W trakcie wizyty zainauguruje on pracę polsko-chińskiego Komitetu Międzyrządowego, który ma koordynować współpracę pomiędzy oboma krajami.
Czytaj więcej w Money.pl