Według źródeł londyńskiej gazety brytyjski minister spraw zagranicznych Boris Johnson, który w sobotę odwołał swoją wizytę w Moskwie ze względu na kryzys w Syrii, domaga się "sankcji odwetowych" za wsparcie, jakiego Rosja udzieliła syryjskim władzom po niedawnym bombardowaniu. Jedno ze źródeł dziennika w służbach wywiadowczych twierdzi nawet, że Rosjanie wiedzieli z wyprzedzeniem o ataku chemicznym, ale zrezygnowali z próby jego powstrzymania.
Jak wynika z informacji "Timesa", szczegóły sankcji, które miałyby "bardzo utrudnić życie" najważniejszym osobom w rosyjskiej administracji, zostały spisane w formie dokumentu i zostaną przedyskutowane na rozpoczynającym się w poniedziałek spotkaniu szefów dyplomacji państw G7 we Włoszech. Po jego zakończeniu, w środę, amerykański sekretarz stanu Rex Tillerson poleci do Moskwy i przekaże wspólne stanowisko G7 rosyjskim władzom.
Wysokie rangą źródła w brytyjskiej administracji oceniły jednak w rozmowie z dziennikiem, że sankcje mogą nie zmienić istniejącej sytuacji. Jeden z byłych dyplomatów, który ma doświadczenie w negocjacjach z Rosjanami, ocenił, że skuteczne byłoby dopiero złamanie rosyjskiego monopolu gazowego w Europie Wschodniej.
Prezydent Rosji Władimir "Putin musi być szybko wyprowadzony z błędu, że przyjacielskie sygnały, wysyłane w trakcie kampanii Donalda Trumpa, dają mu przyzwolenie na dalsze barbarzyństwa na Bliskim Wschodzie" - ocenia "Times" w komentarzu redakcyjnym. "Wyciągając wnioski z niedawnych protestów antykorupcyjnych (w Rosji), (Putin) odpowie zwiększonymi wysiłkami propagandowymi i agresywnymi próbami wpływu na zachodnią politykę. Za kulisami jednak może dojść do zrewidowania oceny reżimu Asada. (...) Żaden rosyjski rząd nie chce być utożsamiany z atakami gazowymi - (Putin) musi jasno to powiedzieć pozbawionemu skrupułów Asadowi" - dodaje brytyjski dziennik.
W ataku chemicznym na miejscowość Chan Szajchun w kontrolowanej przez rebeliantów prowincji Idlib na północnym zachodzie Syrii zginęło co najmniej 86 osób. Na polecenie prezydenta Donalda Trumpa w piątek siły USA zbombardowały bazę lotniczą Al-Szajrat, w której stacjonowały syryjskie samoloty użyte w ataku.
W sobotę brytyjski minister obrony Michael Fallon ocenił w artykule na łamach "Sunday Timesa", że "Rosja jest pośrednio odpowiedzialna za każdą śmierć cywila" w Syrii. Dodał, że Moskwa powinna okazać determinację, aby doprowadzić do upadku reżimu Asada. W niedzielę Rosja i Iran ostrzegły, że każdy kolejny atak USA w Syrii spotka się z "siłową odpowiedzią".
"Times" pisze na koniec, że rosyjska ambasada w Wielkiej Brytanii zagroziła, iż jeśli Moskwa otrzyma ultimatum od państw zachodnich, może to doprowadzić do "realnej wojny".
Z Londynu Jakub Krupa (PAP)