Taksówkarz jednej z warszawskich korporacji nie wytrzymał. Nalepił na swoim aucie baner sprzeciwiający się tzw. przewoźnikom, czyli kierowcom Ubera i Taxify. Zarzuca władzom, że walczą z mafią wyłudzaczy VAT-u, a „nielegalni przewoźnicy” nie płacą podatków.
Zdjęcie dostaliśmy na dziejesie.wp.pl. Widać na nim auto jednego z warszawskich taksówkarzy, jadącego pod szyldem znanej korporacji. Nie od dziś taksówkarze burzą się przeciw działaniu takich aplikacji, jak Uber czy Taxify. Walczą o uczciwą konkurencję, a - ich zdaniem – ta jest zaburzona przez działanie tych aplikacji.
Warszawski taksówkarz poszedł o krok dalej. Wywiesił na tylnej szybie swojego auta baner uderzający w rząd Prawa i Sprawiedliwości. Taksówkarz zarzuca władzom, że chwalą się walką z mafią VAT-owców, a w tym samym czasie tak zwani przewoźnicy w ogóle podatku nie rozliczają.
Walką z mafią wyłudzaczy VATod dłuższego czasu chwali się premier, a wcześniej minister finansów, Mateusz Morawiecki.
- Zdołaliśmy odbudować operacyjną zdolność do funkcjonowania państwa poprzez wygranie wielu bitew, a może nawet wygrywamy już wojny z mafiami VAT-owskimi – mówił w maju premier Morawiecki.
Ostatnio oskutecznej walce z wyłudzeniami podatku VATmówił też szef Najwyższej Izby Kontroli Krzysztof Kwiatkowski.
- Skuteczność aparatu skarbowego w zapobieganiu wyłudzeniom VAT stopniowo, ale zauważalnie się w ostatnich latach poprawia – powiedział prezes NIK. Jak dodał, poprawa wynika m.in. z wdrożenia rozwiązań, o które Izba postulowała od dawna.
- Z 15 najważniejszych rozwiązań, które zostały wdrożone, 14 to realizacja wniosków Najwyższej Izby Kontroli, zawartych w naszych poszczególnych raportach - mówił Kwiatkowski.
Premier Morawiecki chwali się, że aparat skarbowy jest tak skuteczny w walce z mafiami VAT-owskimi, że z odzyskanych pieniędzy można w części finansować program 500+.
Baner na tylnej szybie kierowcy taksówki to bunt. Chce wskazać, że rząd jest skuteczny do walki z jednymi, a drugim pozwala na samowolkę.
Uber bez podatku. Czy oby na pewno?
Taksówkarze z reguły buntują się przeciwko przewoźnikom niezrzeszonym w żadnej korporacji, którzy nie mają licencji ani uprawnień do przewozu osób oraz nie opłacają miesięcznego abonamentu.
Słynne na całą Polskę były akcje organizowane przez taksówkarzy uderzające w kierowców Ubera. Zdarzało im się wzywać inspekcję transportu w trakcie przejazdu z takim kierowcą. Ten, przez brak uprawnień, mógł dostać nawet kilka tysięcy grzywny. Co więcej, dochodziło do rękoczynów, a nawet oblewania samochodów kierowców Ubera fekaliami.
Taksówkarze uspokoili swoje działania, ale nie odpuszczają. Raz zablokowali jedną z głównych ulic Warszawy, w proteście przeciwko Uberowi. W tym samym czasie właściciele aplikacji dali 50 proc. zniżki swoim pasażerom, dzięki czemu jeszcze zwiększyli udział w rynku.
Prześwietlmy zatem funkcjonowanie tzw. przewoźnika. Zdenerwowani na utratę monopolu na rynku przewozów osób taksówkarze zarzucają kierowcom Ubera, że nie płacą podatku VAT. To prawda. Jednak dostarczycielem usługi jest właściciel aplikacji. I to on unika płacenia podatków w Polsce, a nie kierowca.
Ten za każdy przejazd oddaje Uberowi aż 25 proc. zarobku. Pieniądze trafiają na zagraniczne konto Ubera, prowizja dotyczy korzystania z aplikacji, a nie przejazdu, dlatego Uber nie odprowadza w naszym kraju podatku VAT.
Kierowca za to, żeby w ogóle jeździć na podstawie aplikacji, musi założyć działalność gospodarczą, ewentualnie zatrudnić się na umowę-zlecenie u osoby, która taką działalność prowadzi i ma podpisaną umowę z Uberem.
Zatem tzw. przewoźnicy nie do końca unikają podatków. Muszą bowiem odprowadzić składki od działalności bądź umowy-zlecenia oraz podzielić się zyskiem z Uberem. Gdyby byli uczciwi wobec państwa, składaliby odpowiednie deklaracje podatkowe. W tym przypadku jednak, wliczając ceny paliwa i amortyzacji auta, rozwoziliby ludzi za darmo.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl