Firma Ten Square Games to kolejny producent gier komputerowych, który wybiera się na warszawską giełdę. Oprócz typowych informacji, które udostępnia się w prospektach emisyjnych przed ofertą publiczną, spółka podała jednak bardzo ciekawe dane na temat swoich klientów.
Firma produkuje gry w segmencie "darmowych", tzw. free-to-play (F2P). Grę można ściągnąć za darmo na przykład na komórkę i nawet w nią grać bez grosza wydatku. Ale jeśli chce się coś dodatkowego, funkcję, która poprawi jakość rozgrywki, albo zwiększy przewagę nad przeciwnikami w przypadku rozgrywki sieciowej - wtedy zaczyna się płacenie.
Niektórzy gracze naprawdę "odjechali". Spółka policzyła, że stu "najbardziej zaangażowanych" dokonało średnio 56 tys. zł mikropłatności. Najwyższa wartość mikropłatności jednego gracza przekroczyła wartość 192 tys. zł! Dla tych ludzi jak widać to nie jest "free-to-play".
Gracze teoretycznie dokonują płatności dobrowolnie. Piszemy "teoretycznie", bo sposób płacenia nie w przypadku wszystkich gier F2P jest jasny i oczywisty. Choć Ten Square Games zapewnia, że w ich przypadku użytkownik nie zapłaci bez otrzymania odpowiedniej informacji, to w wielu grach takie rzeczy się zdarzają.
W niektórych płacenie odbywa się właściwie bez świadomości użytkownika - klika na jakąś funkcję ułatwiającą grę, a w tle tymczasem wysyła się płatny SMS. Gracz może niczego nie zauważyć, aż do momentu otrzymania rachunku od swojego operatora. Jeśli się gra na komórce, to lepiej SMS-y premium wyłączyć, by nie spotkać się z tego typu niespodziankami.
Wyplątanie się z takiej sytuacji niestety jest bardzo skomplikowane. Generalnie płatną grę, w przypadku Google Play, można zwrócić po dwóch godzinach, ale już transakcji w grze nie - trzeba pisać do developera.
Jeżeli gracz jest zdania, że pieniądze zostały pobrane niezgodnie prawem i jest w stanie to udowodnić, może zgłosić sprawę do UOKiK, albo od razu wystąpić na drogę sądową.
Przeczytaj również: Amerykanie i Chińczycy grają w polski symulator farmy. Produkcja zwróciła się w jeden dzień
Płatności ułatwia też podłączenie karty kredytowej pod na przykład konsolę. Zaangażowany gracz "darmowej gry" może nie zauważyć, że obciążenia przekroczyły kwoty, jakie zwykle wydaje się nawet na gry pudełkowe. Może być to dużym problemem, jeśli na karcie kredytowej ustaliliśmy zbyt wysokie limity płatności internetowych.
- Zarabiamy zarówno na reklamach wyświetlanych w grach, jak również mikropłatnościach - mówi money.pl Maciej Popowicz, prezes i współzałożyciel Ten Square Games. - W tym drugim przypadku bardzo ważne jest dla nas, żeby gracz był świadomy tego, że płaci i za co płaci. Nie stosujemy więc mechanizmów, które uważamy za wątpliwe etycznie, czy takich metod płatności jak SMS-y premium - tego u nas nigdy nie było i nie będzie - deklaruje.
Najwyraźniej 192 tys. zł gracz wydał świadomie. Są jak widać ludzie, którzy mają za dużo pieniędzy.
Wirtualne wędkarstwo przynosi zyski
Wspominany przez spółkę Ten Square Games rozrzutny osobnik grał w grę wędkarską Let's Fish, która na rynku jest od sześciu lat. Gra o podobnej tematyceFishing Clash - to najnowszy przebój studia. Miała premierę w październiku ub. roku i już w pierwszym miesiącu przyniosła przychody, przekraczające łączną wartość nakładów poniesionych na produkcję gry.
W ciągu pierwszych trzech miesięcy 2018 roku przychody z mikropłatności generowane przez Fishing Clash szacowane są na 7,6 mln zł, z czego w samym marcu 3,7 mln zł. Dla porównania, przychody spółki w całym ubiegłym roku z wszystkich oferowanych gier wyniosły 27 mln zł, z czego 8,9 mln zł przyniosły reklamy w grach. Przeciętny aktywny gracz, korzystający z produktów Ten Square Games płaci średnio 1,70 zł miesięcznie (ARPU).
W gry oparte na mikropłatnościach celują też inni polscy producenci. T-Bull realizuje przychody rzędu 14 mln zł rocznie i zyski powyżej 5 mln zł głównie na grach "wyścigowych", które ściągnięto już łącznie 300 mln razy.
O tym, że to nie jest łatwy rynek świadczą straty Vivid Games, która również opiera się na grach "darmowych". Straty w ostatnich dwóch latach wynosiły 5,6-5,8 mln zł rocznie. Najnowsza wersja gry bokserskiej z serii „Real Boxing” już nie przynosi takich profitów, jak poprzednie dwie odsłony.
Słowo "free" zakazane
W czynnikach ryzyka w prospekcie emisyjnym Ten Square Games wskazuje, że sklepy Google i Apple już wdrożyły działania, które uświadomiły klientów gier. "We wrześniu 2014 roku Google zabroniło twórcom aplikacji opartych na mikropłatnościach nazywania ich darmowymi, nakazując umieszczanie informacji "zakupy w aplikacji". W listopadzie 2014 roku podobną politykę wprowadził App Store" - podano w prospekcie.
Według spółki zmiana nazwy typu gier, korzystających z systemu mikropłatności z F2P na nazwę, w której nie występuje słowo "free" może "niekorzystnie wpłynąć na rozpowszechnienie gier i pozyskanie nowych graczy".
Spółka obawia się też działań Komisji Europejskiej. W przyszłości może podejmować kolejne kroki w celu ochrony praw konsumentów, co negatywnie może wpływać na działalność spółki.