Ustawa o ograniczeniu handlu w niedziele nie jest satysfakcjonująca - uważa Episkopat. Do końca nie są też zadowoleni związkowcy. Wygląda więc na to, że zaproponowany przez PiS kompromis stopniowo ograniczający handel nie jest po myśli ani zwolenników, ani przeciwników handlu w niedziele.
"Solidarność" od początku chciała, żeby sklepy w niedzielę były zamknięte. Za złamanie zakazu chciała karać nawet więzieniem, choć związek szybko się wycofał z tej kontrowersyjnej propozycji. W podobnym tonie wypowiadał się Episkopat. Argumentacja była prosta: niedziela jest dniem dla Boga i rodziny, a nie do robienia zakupów.
Tymczasem przeciwnicy zamykania sklepów przekonywali, że państwo nie powinno mówić obywatelom jak mają spędzać niedzielę. Równie często pojawiał argument ekonomiczny - sieci i galerie handlowe stracą znaczą część obrotów i będą musiały zwalniać pracowników. To z kolei zaszkodzi całej gospodarce - mówili.
Zdania były podzielone także w rządzie, który długo unikał zajęcia jednoznacznego stanowiska. W efekcie prace nad ustawą trwały miesiącami.
Aż w końcu w tym tygodniu przyspieszyły. Poseł PiS, a przy okazji były przewodniczący "Solidarności" Janusz Śniadek ogłosił, że w 2018 r. będą dwie handlowe niedziele w miesiącu, w 2019 r. jedna, a w 2020 r. sklepy będą otwarte zaledwie kilka niedziel w roku, wyraźnie wskazanych w ustawie. Powiedział to w środę, a w piątek ustawa już była uchwalona. Tyle, że ani zwolennicy, ani przeciwnicy zakazu nie są do końca zadowoleni.
Przewodniczący "Solidarności" Piotr Duda niedawno deklarował, że w grę wchodzą wyłącznie cztery wolne niedziele i nie ma mowy o żadnych kompromisach. Teraz głos zabrał Alfred Bujara, przewodniczący handlowej "Solidarności". - Można powiedzieć, że przyjęta ustawa satysfakcjonuje związek, ale nie do końca - mówi Bujara cytowany przez PAP. Związkowcy są niezadowoleni, że z ustawy wypadł handel przez internet i że zakaz nie obejmuje pracy w centrach logistycznych.
Uchwalona przez Sejm ustawa o ograniczeniu handlu w niedzielę nie jest satysfakcjonująca - zadeklarował z kolei rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Paweł Rytel-Andrianik. - Choć jest krokiem w kierunku odzyskania niedziel wolnych od pracy - dodaje.
- Biskupi podkreślają konieczność przywrócenia całemu społeczeństwu niedzieli jako dnia wypoczynku i czasu budowania więzi rodzinnych oraz umacniania relacji społecznych. Wskazują również, że niedzielny odpoczynek nie może być luksusem dla wybranych, lecz stanowi nierozłączny element sprawiedliwego traktowania wszystkich pracowników - dodaje.
Argument "luksusu dla wybranych" podnoszą też krytycy ustawy. - Ustawa dotyczy tylko części jednej branży - inne branże, w których ludzie pracują w niedziele, nie interesowały ustawodawcy. A przecież w niedziele pracują setki tysięcy ludzi – w gastronomii, transporcie, ochronie, służbie zdrowia, energetyce czy policji - ocenia Piotr Szumlewicz, ekspert i doradca OPZZ. - Nawet w handlu nadal w niedziele będą pracować dziesiątki tysięcy ludzi - dodaje.
Rzeczywiście, ustawa przewiduje niemal 30 wyjątków, czyli sklepów, które będą mogły pracować w niedziele. Pisaliśmy o tym w money.pl.
Teraz ustawa trafi do Senatu, a jeśli nie senatorowie nie zgłoszą uwag, to będzie czekała już tylko na podpis prezydenta.