W Polsce jest zimniej, niż w Arktyce - taka wiadomość lotem błyskawicy rozeszła się w weekend po internecie. Rzeczywiście, jest zimno. Nad naszym krajem utrzymuje się mroźne powietrze arktyczne. Najniższa temperatura to -18 st. na północnym wschodzie i w kotlinach. Na zachodzie, gdzie jest najcieplej, termometry wskazują ok. -7 st.
Okres silnych mrozów to zarazem czas największego zużycia energii elektrycznej. To logiczne - zaczynamy dogrzewać mieszkania i biura, więc zapotrzebowanie na moc rośnie.
Podobnie jest zresztą każdej zimy. Niemal równo rok temu pisaliśmy, żepo raz pierwszy w historii został przebity pułap 26 GW poboru mocy w Krajowym Systemie Energetycznym i wyznaczony został nowy rekord - 26230,6 MW.
Teraz zapotrzebowanie nie jest jeszcze aż tak wysokie. Jednak zbliża się do rekordowych poziomów. W poniedziałek około południa zapotrzebowanie sięgnęło 25490,138 MW. Prognoza wskazuje, że w najbliższych godzinach sięgnie 25700 MW.
Warto jednak pamiętać, że właśnie skończył się weekend. Zapotrzebowanie w wolne dni jest mniejsze. Od poniedziałku cała gospodarka rozpędza się na nowo, więc i zużycie wzrośnie. Prognozy mówią, że czeka nas jeszcze przynajmniej kilka bardzo mroźnych dni. Operator systemu przesyłowego, czyli spółka Polskie Sieci Elektroenergetyczne, nie widzi na razie problemu.
Zapotrzebowanie na moc 26 lutego 2018
- Nie przewidujemy problemów - mówi money.pl rzeczniczka spółki Beata Jarosz. - Mimo wzrostu poziomu zapotrzebowanie nie przewidujemy kłopotów ze zbilansowaniem mocy - dodaje.
Jak wskazuje, na razie nie doszło do awarii w elektrowniach lub sieciach przesyłowych, a poziom rezerw można określić jako bezpieczny.