Kto choć raz nie pomyślał, że chciałby żyć jak niemiecki emeryt, który może sobie pozwolić na podróże i zatrzymywanie się w dobrych hotelach? Zamiast płacić w Polsce ZUS, odprowadzać składki do innego systemu, który zapewni później wyższe świadczenie?
Sprawdzamy, ile trzeba przepracować na Zachodzie, żeby liczyć na tamtejszą emeryturę (albo chociaż jej minimalną wersję). Pod lupę wzięliśmy te kraje, które są popularnymi kierunkami emigracji Polaków.
Wielka Brytania: świadczenie po minimum 10 latach
Władze Wielkiej Brytanii nie zadecydowały jeszcze, jak będzie wyglądała sytuacja mieszkających w tym kraju obcokrajowców po Brexicie. Zapewne jednak ci, którzy mieszkają tam określoną liczbę lat i legalnie pracują, będą mogli dalej bez przeszkód tam żyć.
- Wiek emerytalny w Wielkiej Brytanii wynosi 65 lat dla mężczyzn i 60 dla kobiet, ale w 2020 r. będzie podniesiony do 66 lat dla mężczyzn i kobiet – wyjaśnia Marcin Gawlik z "Firma w Anglii", która zajmuje się doradztwem dla przedsiębiorców działających w Wielkiej Brytanii. - By otrzymać brytyjską emeryturę podstawową, czyli rodzaj zasiłku emerytalnego, trzeba udowodnić przepracowanie co najmniej 10 lat składkowych.
Pełną emeryturę pracownik dostanie po przepracowaniu 35 lat składkowych. O ile wysokość emerytury podstawowej nie zależy od wysokości wpłacanych składek ubezpieczeniowych, to emerytura pełna już tak.
Emerytura podstawowa jest wypłacana tygodniowo. Aby obliczyć jej wysokość, należy pomnożyć liczbę przepracowanych lat składkowych przez 4,45. I tak, konto osoby, która przepracowała 20 lat składkowych, w każdym tygodniu będzie zasilone kwotą 89 funtów. W miesiącu daje to około 385 funtów (równowartość 1807 zł).
Podstawowa emerytura, na którą można liczyć po przepracowaniu minimum 35 lat i osiągnięciu wieku emerytalnego, wynosi obecnie 159,55 funtów tygodniowo (przy aktualnym kursie złotego daje to 748 zł). Biorąc pod uwagę brytyjskie warunki – niewiele.
Czytaj też: * *Waloryzacja rent i emerytur. Będą podwyżki. Jak duże?
- Emerytura ta może być większa, wszystko zależy od tego, ile "włożyliśmy" do naszego garnuszka składek ubezpieczeniowych przez te wszystkie lata. Niestety urząd emerytalny nie podaje algorytmów, które służą do wyliczania dodatków do podstawowej emerytury – wyjaśnia Gawlik.
Zachodni sąsiad podniósł wiek emerytalny
Na niemiecką emeryturę może liczyć pracownik, który osiągnął wiek emerytalny (w 2012 r. nasz zachodni sąsiad rozpoczął wydłużanie wieku emerytalnego do 67. roku życia) i odprowadzał składki przez co najmniej pięć lat.
Średnie świadczenie emerytalne, na które mężczyźni mogą liczyć w landach zachodnich, jest nieco wyższe niż we wschodnich (1052 euro w pierwszym wariancie, 1006 euro w drugim). Kobiety dostają odpowiednio średnio 521 i 514 euro.
Skandynawia: symboliczne świadczenia już po kilku latach pracy
Świadczenia emerytalne wypłacane w krajach skandynawskich należą do zdecydowanej światowej czołówki. Na pełną norweską emeryturę może liczyć ten, kto przepracował w tym kraju 40 lat. Bez niczego nie pozostaną ci, którzy pracowali krócej - po 3 latach nabywają prawo do odpowiednio pomniejszonych świadczeń emerytalnych.
W Szwecji na emeryturę można przejść w wieku 61 lat (w 2026 r. wiek emerytalny wyniesie 64 lata). Emerytura minimalna w Szwecji to około 785 euro, czyli 3 250 zł. Pełną emeryturę można otrzymać po 40 przepracowanych w tym kraju latach, ale istnieje również świadczenie gwarantowane, które przysługuje już po trzech latach pracy w Szwecji. Jego przyznanie jest uzależnione od sytuacji materialnej człowieka.
Można jednocześnie pracować i pobierać świadczenie – prawo zezwala na pozostawienie części etatu i pobierania tylko 60 czy 70 proc. należnej emerytury.
Czytaj też: Polacy chcą pracować w skandynawskich firmach. Te kuszą umowami o pracę i programami emerytalnymi
Dania przewiduje świadczenie dla osób, które mieszkają i pracują w tym kraju co najmniej pięć lat. Pełna składka przysługuje natomiast po czterdziestu latach składkowych. Po przeliczeniu na złotówki, średnia emerytura wynosi ok. 3-3,1 tys. miesięcznie.
Czechy dobre dla firm, ale emerytury podobne do polskich
Przed kilkoma lat polscy przedsiębiorcy docenili warunki, jakie oferują im Czechy, Słowacja i Litwa. Jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać firmy pośredniczące w zakładaniu spółek w tych krajach, a exodus polskich przedsiębiorców był zauważalny. Dodajmy, że z reguły miał miejsce tylko na papierze, bo fizycznie pozostawali on w Polsce.
- Warto zarejestrować w Czechach spółkę SRO z wielu względów (wejście na czeski rynek czy zwolnienia dotyczące pojazdów), ale gdyby brać pod uwagę samą tylko wysokość świadczeń emerytalnych, na które będzie mógł w przyszłości liczyć przedsiębiorca, to się nie opłaca – wyjaśnia Maciej Oniszczuk z wrocławskiej kancelarii prawnej, która ma w ofercie m.in. rejestrację spółek u naszych południowych sąsiadów.
Dodaje, że klientom, których główną motywacją jest chęć obniżenia obowiązkowych składek ZUS poleca inne sposoby, które nie wymagają "wyprowadzania się" z Polski. Takim sposobem, całkowicie legalnym z punktu widzenia polskiego prawa, jest choćby rejestracja dwuosobowej spółki z ograniczoną odpowiedzialnością.
- Świadczenia emerytalne w Czechach nie są dużo wyższe niż w Polsce – wyjaśnia Oniszczuk. – Z tego powodu myślenie o emeryturze nie powinno być głównym kryterium dla osób, które rozważają rejestrację działalności w Czechach.
"Optymalizacja" może dużo kosztować
Osobnym tematem jest zarejestrowanie działalności w innym kraju tylko po to, by korzystać z różnych świadczeń oferowanych przez inny system. Świadomość, że można zmniejszyć wysokość comiesięcznych składek emerytalnych działa na wyobraźnię. Stąd nie brak ofert obiecujących "optymalizację składek ZUS" czy "oszczędność do 50 proc. kosztów firmy na składkach do ZUS" .
- Oferty takie wydają się zapewniać łatwy i szybki zysk. Zazwyczaj polegają one na teoretycznym zatrudnieniu w jednym z państw Unii Europejskiej na niewielką część etatu, dzięki czemu w Polsce składek – jak zapewniają autorzy tych ofert – płacić nie trzeba. Prawo unijne rzeczywiście mówi o podleganiu ubezpieczeniom tylko w jednym państwie i uznawaniu tego przez inne państwa. Ponadto ubezpieczenie z tytułu pracy na etacie ma pierwszeństwo przed ubezpieczeniem z tytułu prowadzenia firmy – wyjaśnia Krzysztof Cieszyński z gdańskiego ZUS.
Jest w tym wszystko jedno poważne "ale". Praca musi być faktycznie wykonywana w danym miejscu. Sama umowa nie przesądza kwestii obowiązku opłacania składek. Tytuł do opłacania składek istnieje, gdy praca jest realnie wykonywana.
Zagraniczne instytucje weryfikują, czy osoba posiadająca tytuł do ubezpieczenia z minimalnymi składkami powinna podlegać pod system zabezpieczenia społecznego danego kraju. Dlatego też sprawdzają, czy wynikające z umowy obowiązki były rzeczywiście wykonywane i czy są na to dowody. Gdy okaże się, że ubezpieczony tak naprawdę nie wykonywał pracy w kraju, w którym się zarejestrował, będzie musiał zapłacić polskiemu ZUS-owi zaległe składki wraz z odsetkami.