Dla wielu firm ostatnie 3 lata były czasem który wyczerpał rezerwy finansowe. Ten rok z szybko wzrastająca inflacją i gwałtownym wzrostem cen gazu jest szczególnie trudny ponieważ zmiany następują bardzo szybko i natrafiają na firmy osłabione przez problemy z lat poprzednich.
Wiele firm, szczególnie firm prywatnych, ukrywa swoje problemy płynnościowe przed światem zewnętrznym i stara się je rozwiązać we własnym zakresie, poprzez zmiany wewnątrz organizacji. Jest to zgodne z ich wcześniejszym doświadczeniem W dużej mierze może mieć to uzasadnienie. Reakcja otoczenia na pogarszająca się sytuacje finansową firmy może dodatkowo spotęgować jej problemy – dostawcy skrócą terminy płatności, odbiorcy będą się wstrzymywać z zawarciem długoterminowych kontraktów, pracownicy zaczną poszukiwać nowej pracy.
Obecnie mamy jednak w wielu branżach bardzo trudną sytuację, z którą wiele firm raczej sobie samodzielnie nie poradzi. Zmiany dotyczące wzrostów kosztów energii i kosztów finansowania następują na tyle szybko, że firmy nie będą w stanie się odpowiednio dostosować więc będą narażone na ponoszenie strat i ograniczenie płynności.
Utrata płynności, problemy i wyjście z pata
Firmy czekają do ostatniego momentu i ujawniają problem, kiedy kończą się im możliwości dalszej działalności i umiera nadzieja na samodzielne wyjście z kłopotów.
Z mojego wieloletniego doświadczenia wynika, że wówczas właśnie ujawniają swoje problemy otoczeniu i zwracają się o pomoc do instytucji finansowych które je finansują. Jednak z uwagi na próby samodzielnego poradzenia sobie z problemem często są w miejscu i tracą cenny czas. To bowiem moment, w którym nawet duża elastyczność i chęć współpracy ze strony banków, leasingodawców, faktorów itp. może nie pomóc. Po prostu firma jest już w sytuacji, gdy wyczerpały się jej wszystkie zasoby i nie ma możliwości przeprowadzenia ewentualnych zmian (czyli nie ma pieniędzy, czasu i często ludzi) oraz potrzebuje pomocy natychmiast. To z kolei jest barierą dla instytucji, które mogą pomóc. Należy pamiętać, że one podejmują swoje decyzje w sposób sformalizowany - co zaś zabiera czas, dużo czasu.
Kolejnym problemem jest to, że firma zgłaszając się do banku często liczy na porozumienie w ciągu bardzo krótkiego czasu liczonego w dniach albo tygodniach. Natomiast bank podejmuje decyzję w oparciu o analizy. Trzeba się więc liczyć z tym, że w przypadku dużych firm analizy i proces decyzyjny będą trwały nawet kilka miesięcy – i to nawet przy zaangażowania doradców prawnych i finansowych po jednej i drugiej stronie. W przypadku firm średniej wielkości wcale nie jest lepiej.
Dodatkowo nie przyznawanie się do problemu i zbyt późne zgłoszenie się do banku powoduje spadek zaufania po drugiej stronie. Jest bardzo prawdopodobne , że w takiej sytuacji firma musiała już raportować wyniki i nie ujawniła problemu, przygotowywała kolejne prognozy, które się nie spełniły – wpada więc w samo nakręcającą się spiralę problemów. To oczywiście negatywnie wpływa na możliwość podjęcia pozytywnej decyzji przez bank.
W przypadku oczekiwania wsparcia od podmiotów finansujących, opóźnianie dialogu jest obarczone dużym ryzykiem. Po pierwsze o ile partnerzy handlowi mogą się zachować w sposób nerwowy i nieprzewidywalny to instytucje finansowe mają z podobnymi przypadkami do czynienia bardzo często i restrukturyzacja zadłużenia jest dla nich normalną procedurą. Firmy mogą więc mieć w banku partnera na trudne czasy, ale muszą się do niego dostosować.
Restrukturyzacja – zderzenie dwóch kultur
Proces renegocjowania zadłużenia to zderzenie dwóch stylów zarządzania. Szczególnie w przypadku firm rodzinnych. Z jednej strony mamy przeważnie podmiot, w którym decyzje skoncentrowane w jednym miejscu i podejmowane bardzo szybko, często bazując na intuicji i przy możliwości akceptowania podwyższonego ryzyka a z drugiej strony mamy instytucje bazującą na procedurach, z długim, często kolegialnym procesem decyzyjnym. Dla osób zarządzających firmami mającymi problemy czas jest kluczowy, jednocześnie poziom stresu jest zazwyczaj już bardzo wysoki co powoduje brak możliwości zrozumienia uwarunkowań drugiej strony i zwykle dużą frustrację.
Druga sprawa to dysproporcja w dostępie do informacji. Z jednej strony mamy firmę, która przeważnie bardzo dobrze rozumie sytuację od strony rynkowej, operacyjnej i finansowej. Ma przemyślane możliwe rozwiązania i spodziewa się podjęcia natychmiastowych decyzji. Z drugiej strony mamy bank, który ma duży przegląd rynku i bardzo dobrze zdaje sobie sprawę z uwarunkowań makro i branżowych. Zna firmę ponieważ ją finansuje. Natomiast nie miał jeszcze możliwości zdiagnozowania przyczyn problemu i oceny scenariuszy odzyskania swoich pieniędzy.
Druga sprawa to dysproporcja w dostępie do informacji. Z jednej strony mamy firmę, która przeważnie bardzo dobrze rozumie sytuację od strony rynkowej, operacyjnej i finansowej. Ma przemyślane możliwe rozwiązania i spodziewa się podjęcia natychmiastowych decyzji. Z drugiej strony mamy bank, który ma duży przegląd rynku i bardzo dobrze zdaje sobie sprawę z uwarunkowań makroekonomicznych i branżowych. Zna firmę, ponieważ ją finansuje. Finansuje też podobne przedsiębiorstwa. Natomiast nie miał jeszcze możliwości zdiagnozowania przyczyn problemu i oceny scenariuszy odzyskania swoich pieniędzy.
Z praktyki można wnioskować, że bez względu jak sprawnie będzie przebiegał proces po stronie banku, dla firmy będzie to okres frustrujący. Firma znajdzie się w sytuacji, z którą nie miała wcześniejszego doświadczenia i z wymaganiami, z którymi wcześniej się nie spotykała nawet w przypadku dużego doświadczenia we współpracy z bankami. Można się więc spodziewać kilku miesięcy współpracy, która będzie z punktu widzenia firmy trudna z uwagi na stres, presję czasu, niezrozumienie uwarunkowań drugiej strony, specyficzne wymagania dotyczące analiz i dostarczanych informacji oraz nadmiar dodatkowej pracy.
Jednak zasada, że lepiej rozpocząć ten proces za wcześnie niż za późno, będzie prawdziwa w 99 proc. przypadków. Życie bez stresów jest dużo zdrowsze.
Autorem tekstu jest Krzysztof Felker, ekspert ds. restrukturyzacji przedsiębiorstw w PwC Polska.
Materiał powstał w ramach współpracy merytorycznej Akademii Biznesu z PwC.